czwartek, 7 listopada 2013

DARK HARRY CZ. 13

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ.

- Nie jestem głodna... chce mi się spać.....
- Kładź się na kanapę. Mam białą pościel mogłabyś ją jeszcze ubrudzić krwią.
- Dobrze...
 Położyłam  się i od razu zasnęłam... Nic mi się nie śniło... Rano obudziłam się cała obolała chyba mam gorączkę. Chwila to nie jest ani salon ani kanapa..
- W końcu się obudziłaś .. ile można spać...
- Harry.. ja chyba mam gorączkę... zimno mi...
- Gorączkę ? Od czego??
- Nie wiem wszystko mnie boli i mi zimno masz gdzieś jeszcze jakiś kocyk?
Harry wstał i usiadł koło mnie na łóżku i jednym ramieniem mnie obiął tak żeby zrobiło mi się cieplej.
- Przytul się to cię ogrzeje
- Nie dzięki..
Szybko strzepałam jego rękę i wstałam z jego łóżka.
- Co ja robię w twoim łóżku? Przecież nie kazałeś mi tu spać..
Nic nie odpowiedział tylko ruszył do kuchni. Po chwili wrócił z termometrem i jakimś płynem w szkalnce.
- trzymaj zmierz sobie gorączkę.
- 37,5..
- No trudno wypij to
Podał mi szklankę a ja wolałam nie ryzykować znajde sobie jakiś kocyk i jakoś samo przejdzie.
-Nie to nie ale później mi tu nie marudź... miałaś iść dzisiaj ze mną na imprezę ale skoro cię rozłożyło to pójdę sam.
- to spierdalaj..
No pięknie wymsknęło mi się. Powiedziałam cichutko ale usłyszał..
- Boli cię ten policzek?? złapał mnie za niego a ja syknęłam z bólu i znowu poleciało kilka kropelek krwi.
- Pamiętasz co ci obiecałem jak będziesz niegrzeczna??No więc właśnie musisz teraz ponieść karę.
Popchnął mnie tak ze wylądowałam na łóżku. Usiadł na mnie okrakiem i przycisnął. Wyrywałam się ale nie pomagało. Znowu założył mi ten przeklęty kaganiec czy co to tam było. Na koniec związał mi ręce i nogi i przeniósł do pomieszczenia którego wcześniej nie widziałam było puste, ciemnie i bardzo małe. Wyłam z bólu i bezradności ale to go nie ruszało. W końcu już nie próbowałam krzyczeć. Leżałam skulona i czekałam na jakiekolwiek wsparcie. Nic... Po kilku godzinach usłyszałam trzask drzwi co oznaczało że wyszedł. Ja dalej tam leżałam. Byłam głodna zmarznięta i prawdopodobnie potrzebowałam lekarza. Minęło sporo czasu zanim Harry wrócił. Nie był sam był z jakąś dziewczyną. Słychać było jak do siebie mówili. W końcu chyba weszli do sypialni skąd chwilę później było słychać jednoznaczne odgłosy. Błagam niech mnie ktoś stąd zabierze.. Zrobię wszystko tylko chcę się stąd wydostać. Myślałam i myślałam, ale ich krzyki były zbyt głośne. W końcu zaczęłam sobie nucić po cichutku jakąś smutną piosenkę i zasnęłam.
HARRY:
Ta noc była jedną z najlepszych. Szkoda tylko że blondyna zwiała możnaby to jeszcze powtórzyć. Jest dziwnie cicho. Ej zaraz ja zostawiłem Darcy w komórce. O żesz .. Oby nic się nie stało! Szybko ubrałem co miałem pod ręką i jak głupek szukałem klucza. Znalazłem leżał na komodzie. Otworzyłem drzwi.. Leżała w kąciku skulona. Cała spuchnięta od łez. Było słychać jak jej brzuch zaczął burczeć.. No tak w końcu nic nie jadła. Na twarzy miała tą kłódkę . Kolce powbijały się w policzek i leciała krew. Cholera jasna co ja narobiłem. Miała zmienić zdanie a teraz jak ją wypuszcze to pierwsze co zrobi to poleci na policję. Wziąłem ją na ręce. Poczułem ze po wpływem mojego dotyku jej mięśnie się napinają. Delikatnie położyłem ją na kanapie i zdjąłem z jej twarzy kłódkę. Była cała opuchnięta. Wziąłem wodę utlenioną i zacząłem przemywać razy. Natychmiast się obudziła i odsunęła. Zapomniałem odwiązać jej nóg i rąk.
- Nie ruszaj się rozwiąże cię..
W końcu przeciąłem sznurki.
- Ja...
- Wypuść mnie zrobię wszystko tylko proszę cię wypuść mnie wrócę do Polski więcej nie będziesz musiał mnie oglądać, albo chociaż mnie zabij proszę cię wolę śmierć od tego..
Błagała mnie o to żebym ją zabił. Co chwilę spoglądała na nóż w mojej ręce którym przeciąłem sznurki. On wypadł mi z rąk i upadł na podłogę. Wstałem i otworzyłem jej drzwi. Patrzyła zdezorientowana a ja wskazałem tylko ręką że ma iść. Poderwała się i wybiegła.
DARCY:
Wypuścił mnie!! na prawdę mnie wypuścił! Słońce od razu przepaliło mi oczy. Biegłam przed siebie szukając domu chłopców w końcu tam dotarłam stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Otworzył Zayn chciałam coś powiedzieć, ale zemdlałam. Kiedy się obudziłam koło mnie siedzieli chłopcy. Mieli wręcz przestraszone miny. Podniosłam się i zobaczyłam kogoś jeszcze siedzącego w kącie .. To był Harry... Siedziałam i na niego patrzyłam. Prosto w jego spuszczoną twarz.
- Możecie na chwilę wyjść ?
- Jesteś tego pewna?
- Tak jak coś będzie nie tak to krzykne...
Chłopcy wyszli a ja podeszłam do Harrego i podniosłam jego podbródek  tak żeby na mnie spojrzał. Zobaczyłam że ma zaszklone oczy.
- Harry nie uciekaj wzrokiem spójrz na mnie i powiedz czy tym co zrobiłeś ulżyłeś sobie ?
-Nie..
- Harry mnie to bolało dlaczego mnie zamknąłeś nie jestem tak silna jak ty i tak bym nigdzie nie uciekła.. Nie jesteś złym człowiekiem tylko zagubionym. Masz łzy w oczach pozwól im spłynąć..
Chciał spuścić wzrok ale mu nie pozwoliłam.
- Płacz słyszysz! Płacz Harry ! Nie jesteś aniołem ale jesteś człowiekiem ! Otwórz się w końcu i płacz ! Zobacz ja płaczę jeśli chodź trochę żałujesz tego co zrobiłeś wypłacz się...
Nie zdążyłam nic powiedzieć a dwa cienkie strumyki popłynęły spod jego zaciśniętych powiek. Żałował.. Wiem jestem idiotką że chcę pomóc człowiekowi który mógł mnie praktycznie prawie zabić, ale ja widziałam w jego oczach coś czego nie widziałam u nikogo innego. To takie kłódki, które otwierały się za każdym razem kiedy patrzył prosto w moje oczy.
- Obiecaj mi że nigdy w życiu więcej nie podniesiesz na mnie ręki i że nie założysz mi tego czegoś na twarz.... Naznaczyłeś mnie... Po tych ranach pozostaną blizny.. Zawsze mówiłeś że należę do ciebie otóż proszę.... Tych śladów nikt mi nie...
Znowu nie dokończyłam, ale jego reakcja mnie strasznie zszokowała. Przytulił się do mnie. Czułam jakby małe dziecko przybiegło do mamy bo bało się życia. On płakał.. Cały czas płakał. Wyczułam cień nadziei że Harry może mieć uczucia. Po chwili też go mocno przytuliłam. Siedzieliśmy tak długo, aż poczułam na sobie cały jego ciężar. Harry zasnął przytulony do mnie. Nadal nawet na moment nie poluzował swojego uścisku, tak jakby bał się że ucieknę. Weszli chłopcy i też stali wryci. Pokazałam im że mają być cicho i podać koc. Tak zrobili i wyszli. Oparłam się o ścianę a Hazz zsunął głowę na moje kolana. Trzymał mnie za rękę i spał tak spokojnie. Przykryłam nas kocem i głaskałam go po głowie żeby czuł się bezpiecznie. Tak przesiedziałam prawie całą noc.

4 komentarze: