niedziela, 23 marca 2014

Harry cz.2

 HEJ HEJ!Tu Pati ;D Wrzucam kolejną część i ostatnią imagina o Harrym. Wielka szkoda, że nie dałyście rady dojechać do 10 komentarzy , ale jestem pełna nadziei, ze będzie lepiej. :)) I bardzo dziękuję i przysyłam buziaki osobom które są tak kochane i zostawiają po sobie jakiś znak!:** Myślę, że zostaniemy przy :
    10 komentzarzy = nowy imagin .
Liczę na was kochane! I mam prośbę piszcie w komentarzach też sugestie z kim teraz chciałybyście imagina! Buziole i miłego czytania ♥  ;D




  2 miesiące z Harrym minęły w zaskakująco szybkim tempie. Czas spędzony z nim był cudowny. Wakacje razem...Oraz odwiedzanie tak pięknych miejsc. Jestem szczęśliwa. Cieszę się, że podjęłam ryzyko i dałam szansę, żeby między nami coś rozkwitło. Czuję, że moje uczucia w stosunku do niego przerodziło się w coś poważniejszego niż zwykłe zafascynowanie i zauroczenie. Czuję euforię będąc przy jego boku. Z Harrym zwykłe oglądanie telewizji dla mnie staje się nie zwykłe. Radość, która we mnie tkwi jest nie do opisania. Gdy patrzę w jego oczy czuję się jak nigdy dotąd. Czy to jest właśnie miłość?Chyba tak...Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy...Harry musiał już wyjechać do pracy...Pocieszam się, że już minął tydzień i zostały jeszcze 3 tygodnie i znowu się zobaczymy...
  Z rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący na szafce nocnej telefon...Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
K-Słucham?
H-Hej kochanie!Jak Ci minął dzień?- Słysząc jego głos mimowolnie się uśmiechnęłam.
K-Całkiem spokojnie...Bez Ciebie obok jest nudno...-marudzę mu do słuchawki.
H-Kim...jeszcze 3 tygodnie i się zobaczymy.-tłumaczy mi.
K-Tak...tak, wiem.Nic nie poradzę, że za Tobą tęsknie.-odpowiadam.
H-Przecież wiesz, że ja też tęsknie, ale razem damy radę.- Jaki on jest kochany...
H-Kim idę spać bo rano muszę wstać.Ty też się połóż i się nie zamartwiaj skarbie.-mówi z troską w głosie.
K-Dobrze kochanie.Śpij dobrze.-mówię.
H-Dobranoc Kim.-mówi, po czym słyszę pikanie oznajmiające zakończenie połączenia.
  I tyle musi mi wystarczyć przez następne 3 tygodnie.Jego głos co wieczór przez komórkę...Ech...jeszcze 3 tygodnie...cholera...



4 TYGODNIE PÓŹNIEJ:
  Te 3 tygodnie były męczarnią. Czas nie ubłagalnie wolno płynął...Ale w końcu się doczekałam...Jednak coś się zmieniło. Od razu to po nim poznałam. I wyszło szydło z worka. Przyjechał tylko na tydzień...Tydzień...Tylko ja i on....Aczkolwiek to za mało...Czas zleciał za szybko, a ja znowu zostałam sama...Harry pocieszająco mówił, że zobaczymy się za 2 tygodnie znowu, ale co to da jeśli to będzie tylko weekend? Przykro mi, ale będę czekać.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ:
  Rozmyślam nad spędzonym ostatnim czasie z ukochanym. Było świetnie, lecz czegoś mi brak...Nie wiem sama...Może za dużo oczekuję...Wiem, że Harry darzy mnie jakimś uczuciem, ale czy to jest miłość? Z mojej strony owszem. Jednak od Harrego nie usłyszałam tych dwóch ważnych słów. Pamiętam jak żegnałam go w dzień wyjazdu.

H-Hej mała, nie płacz. Nie rozstajemy się na zawsze.-pocieszał mnie.
K-Wiem, ale i tak mi ciężko znowu się z Tobą rozstawać.-mówię mu, przytulając się do jego torsu.
  Staliśmy przez dłuższą chwilę przytuleni. Czas kiedy Harry będzie musiał odjechać Zbliża się coraz bardziej...Spojrzałam w jego zielone tęczówki.
K-Kocham Cię.-szepnęłam.


Poczułam jak  zesztywniał jednak nie zdążył nic odpowiedzieć, bo w tym samym momencie jego kolega zawołał, że muszą się zbierać.
H-Kim...odezwę się jak dojadę.-pocałował mnie w czoło i odszedł.
  A ja stałam tam zażenowania tą sytuacją i tylko patrzyłam jak odjeżdża...Niestety nie doczekałam się tych dwóch magicznych słów...

 
Przez kolejne 2 miesiące zaczynałam odczuwać pustkę. Coś zaczynało się psuć. Jednak nie chciałam w to wierzyć, miałam nadzieję, że  będzie lepiej. Z Harrym już się przyzwyczaiłam...Przyjeżdżał co 2 tygodnie na weekend...W pewnym momencie jakkolwiek strasznie to zabrzmi poczułam się wykorzystywana...Jakby bańka mydlana z moimi marzeniami pękła bezpowrotnie...Nie było już czułości z jego strony. Po prostu przyjeżdżał, odpoczywał. A ja? Zaspokajałam jego potrzeby seksualne, a on nic nie mówiąc po skończonym stosunku odwracał się do mnie plecami i zasypiał. Może tak bardzo mnie to bolało bo go kochałam?Kochałam całym sercem...Jednak z jego ust tego nie usłyszałam...Psuje się między nami. To o co walczyliśmy, powoli się rozpada... tak jak domek z kart....

DZIEŃ PRZYJAZDU HARREGO:
K-Harry!-krzyczę rzucając mu się w ramiona. Lecz nie odwzajemnia mojego uścisku. Odsuwam się powoli od niego i jedynie co mogę dostrzec w jego oczach to zakłopotanie, które budzi we mnie strach przed tym co mogę usłyszeć.
H-Kim...musimy porozmawiać...-mówi cicho.
K-Co się stało?-pytam.
H-Może najpierw usiądziemy? -Lekko tylko potakuję głową i siadam obok Harrego.
H-Kim ... Kurde...Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć...
  Coraz bardziej się boję tego co mogę zaraz usłyszeć. Podnoszę na niego wzrok i patrzę oczekująco.
H-Myślę, że to co było między nami się  wypaliło...Lubię Cię i jest mi z Tobą dobrze, ale nic więcej.Nie chcę Ciebie dłużej zwodzić...
  Nie wiem co powiedzieć... Spuszczam na dół głowę a łzy rozczarowania lecą po moich policzkach...Co za ironia...W podobny sposób potraktowałam Marcusa...
H-Proszę Cię skarbie nie płacz.-próbował mnie objąć jednak ja się odsunęłam.
K-Nie rozumiem. Co zrobiłam źle?-udaje mi się odpowiedzieć.
H-Kim to nie jest Twoja wina. Po prostu nie udało nam się, a nie potrafię patrzeć już dłużej na to jak cierpisz przeze mnie. A ja nie potrafię ci dać tego czego Ty oczekujesz...
  Nic nie odpowiadam. Odwracam głowę w przeciwnym kierunku. Jedyne co słyszę to ciche "przepraszam" i drzwi zamykające się od mojego mieszkania... Stało się zostałam sama ze złamanym sercem. Jedyne co czuję to ból.

MIESIĄC PÓŹNIEJ;
  Przez ten czas miałam nadzieję, że może wróci. Przemyśli to sobie, zatęskni i wróci. Ale nic takiego się nie stało. Ma kogoś. Musiał ją poznać będąc ze mną. Widocznie nie byliśmy sobie pisani. Chciałabym nie mieć mu tego za złe, ale nie potrafię. Moją duszę wypełnia żal. Przecież to nie tak miało wyglądać.
  Jednak kij ma dwa końce...Nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. Ja zraniłam Marcusa i sama zostałam zraniona w ten sam sposób...Doigrałam się...Może kiedyś spotka mnie miłość i zaznam szczęścia...A wtedy będę się starać, żeby niczego nie zepsuć i budować wszystko od podstaw...Nie raniąc przy tym nikogo...

                                                                           ***
         
"Bo wiesz...głupim nazywa się człowiek, który mając kochającą Go osobę. Odrzuca ją. A robi to dlatego, bo myśli, ze potrzebna jest mu nowa dawka uczuć, a przede wszystkim wolność, ktora z biegiem czasu stanie się Jego największym wrogiem...''
                                                                           ***

wtorek, 18 marca 2014

DARK HARRY CZ. 51

Hello Crazy Mofos !!! Rozdział 51 jest :) Nie dodaje często ponieważ 1. Mam próbne matury ;/ 2. Mam dla was nowinę ...... Zaczynam nagrywać dema i w maju zacznę je publikować na yt i na tej stronie. Już teraz zwracam się z prośbą o upowszechnianie ich gdy się pojawią. Jaram się jak Louis gdy widzi paski :D Jeśli ładnie spiszecie się z komentarzami pierwsza piosenką jaką wrzucę będzie Midnight Memories :) Następny rozdział zarzucę wam jak pojawi się ponad 20 komentarzy :)


Kiedy mała Anne i ja wyszłyśmy ze szpitala nie mogłyśmy odpędzić się od gości. Chłopcy nie mogli napatrzeć się na małą a ona najwyraźniej świetnie czuła się w ich towarzystwie.
Dni mijały a ja musiałam nauczyć się nowej rzeczy , a mianowicie macierzyństwa... Ciężka ale przyjemna rola. Malutka rośnie jak na drożdżach i staje się coraz bardziej podobna do swojego tatusia. Trzy miesiące po jej narodzinach zdecydowałam ze jest to pora ażeby ją ochrzcić. Rozesłałam piękne zaproszenia dla chłopców , Pani Anne i Gemmy oraz dla moich rodziców .. tych prawdziwych.. wiecie że już ich poznałam ? W trakcie ciąży Liam mi ich przedstawił. Było dużo łez, ale tych dobrych łez. Łez wzruszenia. To tacy sympatyczni ludzie. Ja jestem podobna do mamy natomiast Liaś do naszego kochanego tatusia. Najładniejsze zaproszenie wysłałam do Harrego. Chciałam żeby się pojawił. Nie dla mnie ale dla tej małej istotki. Wiem że to jeszcze niemowlak, ale ja już zastanawiam się co to będzie jak dorośnie. Co jak zapyta kim jest jej tatuś , albo gdzie on jest. Co jeśli zapyta dlaczego inne dziec i u niej w szkole mają tatusiów a ona nie ma . Co jej w tedy odpowiem ? Kochanie masz tatusia to Harry Styles , wystawił mi walizki jak się dowiedział że mamusia nosi cię w brzuszku i kazał usunąć? Nie mogę jej tak powiedzieć. Zdecydowałam że prawdy dowie się stopniowo o ile w ogóle będę miała odwagę jej to wszystko opowiedzieć. W każdym bądź razie mam nadzieje że Hazz przyjdzie... Anne na to zasługuje to przecież niczemu nie winny mały aniołek. Jej nie da się nie kochać..

DZIEŃ CHRZTU:
Przygotowałam już wszystko . Malutka ubrana , poczęstunek przygotowany. Czekałam już w kościele. Wszyscy już byli, no prawie wszyscy.. Brakowało najważniejszych... Harrego i jego rodziny... Zrezygnowana uroniłam pojedynczą łzę i byłam zła na siebie  że ja nadal go kocham...
Kiedy rano jego miłość otworzyła oczy wciąż widząc ciemność chciała coś powiedzieć, ale on przyłożył palec do jej ust wpatrując się w jej jeszcze płonące pożądaniem oczy i rzekł. - Jesteś odpowiedzią na każdą modlitwę jaką zanosiłem. jesteś pieśnią marzeniem i szeptem. Sam nie pojmuję , jakim cudem tyle vbez ciebie wytrzymałem. Kocham cię . Kocham cię Darcy , nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz już wiem że zawsze cię kochałem i już na zawsze będę cię kochać. 
 Poleciały jej łzy, po czym przyciągnęła go do siebie kładąc go na swym nagim ciele. Połozył głowę na jej sercu, a ono biło w idealnie ten sam rytm jak jego. 

Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Kiedy już chciałam przestać czekać usłyszałam drzwi otwierających się drzwi od Kościoła a w nich stanął Harry Gemma i Pani Anne. Poderwałam sie i podeszłam do nich z malutką na rękach. 
- Jednak przyjechałeś...
Powiedziałam z zaszklonymi oczami. Tak się cieszyłam że jest tu ze mną i z naszą córeczką która właśnie się przebudziła. Swoimi dużymi oczkami ilustrowała całą sytuację , a jej uwagę przykuł Harry. Wpatrywała sie w niego jak w obrazek. Wyciągnęłam ją przed siebie tak żeby Harry mógł ją wziąć na swoje ręce. Niepewnie chwycił i przysunął do siebie. Obok niego pojawiła się jego rodzicielka i siostra. Były wzruszone i nie hamowały łez.
- Harry wyjdziemy na chwilę przed Kościół mamy jeszcze chwilę czasu..
- t.. tak chodźmy..
Przepuścił mnie i wyszliśmy. Stanęłam na przeciwko niego. cały czas trzymał małą Anne na rękach.
- To Anne.. twoja córka.. to to samo dziecko które ten demon w tobie chciał zabić... nie myśl sobie że ściągnęłam cię tu po to żeby wyciągnać z ciebie pieniądze, bo w cale ich nie chce, radzimy sobie jakoś z resztą i tak pojutrze wylatujemy do Stanów... Chciałam żebyś zobaczył swoje dziecko zanim znikniemy na zawsze z twojego życia...Kiedyś znajdziesz sobie żonę którą pokochasz na tyle żeby pokochać i wasze wspólne dziecko. Dbaj o nie a my stworzymy sobie nową rodzinę... 
- Ale jak to... jak to wyjeżdżacie ?
- Normalnie..
- Ale ja wszystko przemyślałem chciałem przeprosić.. żałuję tego co się stało nasza córeczka jest śliczna nie wiedziałem ja...
- No ty co ?! Słyszysz ty się ? Wywaliłeś mnie jak jakąś wykorzystaną dziwkę z dzieckiem co według ciebie było " problemem" ! Gdybym cię nie posłuchała to dziecko nie przyszłoby nawet na świat ! Jesteś hipokrytą i zapatrzonym w siebie dupkiem ! Zostawiłeś mnie samą w tedy kiedy najbardziej cię potrzebowałam! 
- Kochasz mnie jeszcze ?
- Kocham ja w przeciwieństwie do ciebie nie potrafię odkochać się w pięć minut.
- To weźmy dziś ślub.... tu i teraz ..
- Co?
- W samochodzie mam sukienkę ślubną a na sobie mam garnitur. Louis i Gemma zgodzili się być świadkami zrobię wszystko. Jak wyjedziesz wyjadę za tobą, ale nie zostawiaj mnie tu samego. Ja bałem się zadzwonić bałem się tego wszystkiego. Obiecuje..
- Zawsze obiecujesz... a obiecują i przysięgają tylko nałogowi oszuści..
- Wyjdź za mnie.. Kocham cię a ty kochasz mnie stworzymy dom Anne będzie miała mamę i tatę.. Nie będzie miała takiego dzieciństwa jakie ty miałaś damy jej wszystko co będzie chciała.. zgódź się...
Patrzyłam na niego i nie wiedziałam... Ja na prawdę wątpiłam ... Nie powinnam mu ulec .. Tak mnie skrzywdził ale..

poniedziałek, 17 marca 2014

Harry cz.1

 Witam misiaki!Tu Pati;D Po dłuższym czasie imagin  dodaję o Harrym !:) Jest to pierwsza część!:) Co do komentarzy wiem, że nie którzy chcieliby częściej żebym wstawiała imaginy . I uwierzcie mi kochane, że ja też bym chciała!:) Ale chce żebyście doceniły moja pracę i dały znak, że czytacie to naprawdę daje powera do pisania dla was!:***  Mam nadzieję ,że nie będzie dla was problemu uzbierać 10 kom. ? co??;D Jeśli taka liczba się pojawi to rozdział pojawi się w środę o 17:00.  ;D  buziaki kociaki :D  i miłego czytania :** liczę na was;*




  Miał być dziś udany wieczór? Dokładnie miał być!
K-Wiedziałeś, że te urodziny są dla mnie ważne!To także Twoja przyjaciółka!A ja po raz kolejny będę sama jakby Ciebie w moim życiu nie było Marcus!
M-Kim...Dobrze wiesz, że chciałbym iść tam z Tobą pójść, ale studia są najważniejsze.Zrozum to!-wykrzyczał mi przez telefon.
K-W takim razie nie widzę sensu dalszej rozmowy!-krzyknęłam rzucając komórką na stolik.
Świetnie...Rok związku, ciągle to samo...Dzisiejsze motto na wieczór?Napić się i zapomnieć!Dokładnie Kim!

PO PÓŁNOCY:
   Kilka kieliszków wódki pozwoliło mi zapomnieć o przykrej sytuacji z Marcusem.Bawię się świetnie w gronie przyjaciół.A niech on żałuje! Po chwili spostrzegłam przystojnego chłopaka o pięknym uśmiechu i zabawnymi lokami na głowie, którego wcześniej nie poznałam. Wypite procenty dodały mi odwagi aby podejść do niego i się przedstawić...
K-Witaj nazywam się Kim- odzywam się z szerokim uśmiechem.
H-Harry, jak się bawisz?-pyta podając mi rękę.
K-Nie najgorzej, może wyciągnąłbyś mnie do tańca?-pytam. Moja bezpośredniość mnie zaskakuje.
H-Jasne, chodźmy-chwyta mnie za rękę.
Nasze ciała bujają się w rytm muzyki...Tańczę z przymkniętymi powiekami i czuję się zrelaksowana jak i zaniepokojona tym, że mogę tak dobrze się czuć w towarzystwie dopiero co poznanego chłopaka. Po jakimś czasie ruszyliśmy zmęczeni w stronę stolika.
H-Kim?Mogłabyś podać mi swój numer?Wyskoczylibyśmy kiedyś na kawę?-Pyta popijając drinka.
K-Jasne, czemu nie-uśmiecham się promiennie. A w myślach przeleciał mi obraz Marcusa...
I tak w zadziwiająco szybkim tempie minęła mi noc u boku Harrego i kompletnie nic innego w tamtej chwili się nie liczyło...

KILKA DNI PÓŹNIEJ:
   Dziś czekam na przyjście Marcusa, mamy spędzić wspólny wieczór. Oczywiście! Wybaczyłam mu...Jak zawsze...Emocje opadły i prawie wszystko wróciło do normy...prawie...

W CZASIE FILMU:
    Leżymy wtuleni w siebie, gdy nagle słyszę przychodzącego sms'a. Patrzę ukradkiem na wiadomość:
           Myślę o Tobie...Harry.
Moje serce zabiło mocniej...Napisał. Czemu akurat w tym momencie się odezwał?Od ostatniej imprezy ciągle siedział mi w głowie. W głębi duszy czekałam, aż się odezwie. Choć sama sobie zaprzeczałam...
M-Skarbie?Coś się stało?
K-Nie, nie kotku oglądaj dalej...-wymusiłam uśmiech.
   Późnym wieczorem rozmyślałam czy odpisać Harremu. W końcu postanowiłam odpisać.
WIADOMOŚĆ: Przepraszam, jeśli zrobiłam Tobie jakiekolwiek nadzieję. Nie pisz. Mam kogoś i jestem szczęśliwa.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Przyszła wręcz błyskawicznie.
WIADOMOŚĆ: To gdzie on był kiedy tańczyliśmy do siebie przytuleni?
   Nie odpisałam. Bo po co miałam napisać? Miał rację. Ale przecież w każdym związku jest kryzys. Prawda?

MIESIĄC PÓŹNIEJ:
   Nie układa nam się. Czy ja go jeszcze kocham?A może to już tylko kwestia przyzwyczajenia?
Kolejna kłótnia...Kolejne zwątpienie...Dziś spotykam się z NIM. Z Harrym...Nie wiem czy dobrze robię, ale potrzebuję tego...Jestem tchórzem.Uciekam od problemów... Czy on jest tylko pocieszeniem?

DZIEŃ PÓŹNIEJ:
   Stało się.POCAŁUNEK.To było to czego pragnęłam. Tej bliskości i czułości, której Marcus od jakiegoś czasu nie potrafił mi dać...Jeszcze nigdy nie czułam tylu emocji przy pocałunku...Jak jego miekkie usta wylądowały na moich, nie liczyło się nic...Jakby czas stanął. Nie myślałam o konsekwencjach. Liczyła się ta chwila...Wiem, że popełniłam błąd, ale nie żałuję bo radość, która mnie wypełniała była tego warta...Nie wiem co mam zrobić. Nie chcę ranić Marcusa bo wiem, że on mnie nadal kocha. Ale gdzie jest miejsce na moje uczucia? Chyba one też się liczą?
      
                                                                      ***
" Zawsze trzeba wiedzieć kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego co przed nami..."
                                                                      ***

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ:
   To już koniec. Wiem, że go zraniłam, ale rozstaliśmy się w zgodzie. Teraz czas aby wszystko zacząć od nowa. Harry... Tak Harry. Właśnie on mi pokazał przez te pół roku co znaczy starać się o coś czego pragniesz. Pisanie setki wiadomości, które miały w sobie tyle ciepła i czułości, wywoływały uśmiech na mej twarzy...To było coś czego Marcus od dawna nie potrafił mi dać...Teraz jestem wolna...wolna, ale tylko na chwilkę dopóki nie wpadnę w ramiona Harrego.
H-Cześć kochanie...tak długo na to czekałem...-mówi.
K-Wiem...ja też-patrzę na niego z czułością. Po czym Harry obejmuję mnie i delikatnie całuje moje usta.
  A ja czuję, że jego ramiona to miejsce dla mnie.

Koniec części I.                      

wtorek, 11 marca 2014

DARK HARRY CZ. 50

 MAMY ROZDZIAŁ 50!! NIEOCZEKIWANY  ZWROT AKCJI! KOCHANI WYJAŚNIENIE.. PISZCIE W KOMENTARZACH OPINIE I SUGESTIE JEŚLI KTÓRAŚ Z WAS CHCIAŁABY BYĆ Z NAMI ADMINKĄ SERDECZNIE ZAPRASZAM DO WSPÓŁPRACY:) NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JEŚLI BĘDZIE POD POSTEM PONAD 17 KOMENTARZY. MIŁEGO CZYTANIA I BUZIAKI ;*;*;*;*



Poczułam mocny uścisk . Przytulił mnie, ale ja musiałam mu to powiedzieć nie mogłam zwlekać..
- Mocno bolą cię te oczy ?
- Nie nie mówmy o tym ...
- A więc .. bolą ?
- Harry ! Jestem w ciąży do cholery zostaniesz ojcem !
- Ale... ale... ale...
- Wiedziała , że tak zareagujesz ..
- Ale przecież się zabezpieczaliśmy jak to możliwe ?
- A no tak że jedna prezerwatywa pękła tamtej nocy nawet ja to poczułam..
- Kochanie...
- Nie usunę tego dziecka...
- Ale ja jestem za młody żeby zostać ojcem...
- Harry nie wierzę że to mogło ci w ogóle przejść przez myśl ...
- Darcy... Ja nie mogę wybacz..
W tedy wybiegł i nigdy później już nie wrócił. Czekałam każdego dnia , każdej nocy. Przepłakałam wiele godzin a z moich oczu nie miało już co lecieć. Czasem odwiedzali mnie chłopcy, ja odzyskiwałam wzrok i widziałam z dnia na dzień coraz wyraźniej, jednak nic mnie w tym nie cieszyło... Szczęścia nie dawało mi to że widzę , ale to, że Harry był przy mnie, że przytulał całował mówił słowa dzięki którym czułam się wyjątkowa, czułam się perfekcyjna mimo tylu wad. Pewnego wieczoru zasnęłam dość szybko po lekarstwach jakie dała mi pielęgniarka. Kiedy obudziłam się rano przy moim łóżku stała jedna walizka, a na niej leżał pogięty liścik.

"DARCY JA NIE MOGĘ PRZEPRASZAM... NIE POTRAFIĘ .. JESTEM ZA MŁODY ŻEBY ZOSTAĆ OJCEM NIE UMIEM ZAJĄC SIĘ DZIECKIEM... LEPIEJ BĘDZIE JAK TUTAJ NASZE DROGI SIĘ ROZEJDĄ... HARRY.."

Popatrzyłam na tą kartkę po czym osunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać. A więc tak ma się to wszystko skończyć ? Tak ?! Zerwał ze mną przez głupią kartkę bo nie miał odwagi powiedzieć mi tego prostu w twarz! Co ja teraz zrobię ??? Zostałam sama z dzieckiem pod sercem, bez pieniędzy, bez dachu nad głową, bez chęci do życia... Wzięłam moją walizkę i jako że leżałam na pierwszym piętrze zeszłam po rynnie prosto na dół. Na oczy zarzuciłam czarne okulary żeby Słońce nie podrażniło mi oczu. Poszłam po prostu przed siebie..Chociaż może to nie poszłam zupełnie gdzie indziej.. Poszłam w miejsce gdzie poczęło się nasze dzieciątko. Nad jeziorko gdzie Harry wyznał mi miłość..



WŁĄCZ TO !!!
Na środku leżał koc na którym leżeliśmy. Wzięłam go do ręki i usiadłam przy tafli jeziora. Było tam tak pięknie; Teraz mogłam to wszystko zobaczyć. Zachód Słońca widniał tuż przy lustrze wody pokazując rozmaitą paletę barw. Siedziałam i myślałam, po czym zdesperowana i załamana padłam na kolana zwracając twarz ku niebu.
" BOŻE DLACZEGO WŁAŚNIE JA !? DLACZEGO ?! DAŁEŚ MI WSZYSTKO CZEGO CHCIAŁAM ALE DLACZEGO NA TAK KRÓTKO JA JUŻ NIE CHCĘ ŻYĆ. "
Wyciągnęłam z kieszeni żyletkę..i popatrzyłam na nią obracając ją przez chwilę pomiędzy palcami, po czym wznów wznisłam wzrok ku zapadającemu w mrok niebu.
"ALE POMÓŻ MI PRZETRWAĆ. NIE DLA MNIE NIE DLA HARREGO, ALE DLA TEGO MALEŃSTWA KTÓRE NICZEMU NIE ZAWINIŁO. NIE POZWOLĘ GO SKRZYWDZIĆ A JUŻ NA PEWNO NIE ZADAM MU ŻADNEGO BÓLU.. DAJ MI SIŁĘ ... NIE PROSZĘ CIĘ JUŻ O MIŁOŚĆ... NIE PROSZĘ CIĘ JUŻ O RZECZY MATERIALNE...NIE PROSZĘ O TO ŻEBYM POZNAŁA SWOICH RODZICÓW... PROSZĘ O SIŁĘ... PROSZĘ O SIŁĘ NA TO ŻEBYM DAŁA TEMU DZIECKU WSZYSTKO CO NAJLEPSZE, ŻEBY ZAZNAŁO MIŁOŚCI JAKĄ MNIE NIGDY NIKT NIE DARZYŁ.. PROSZĘ TYLKO O SIŁĘ..."
Opadłam bezwładnie na podłożę i patrzyłam w niebo. Żyletka wypadła mi z rąk, jakby jakaś niewidzialna siła sama mi ją stamtąd wyciągnęła. Dotknęłam swojego brzucha, po czym zamknęłam oczy i pozwoliłam swobodnie płynąc moim łzom.. Być może on nigdy w życiu mnie nie kochał ? Dobra zabawa... tylko to się dla niego liczyło... nie cieszył się z tego że zostanie tatą..a ja jestem wściekła że znowu dałam się nabrać na te jego przeklęte gadki.. Jestem żałosna....



9 MIESIĘCY PÓŹNIEJ:

Mija dziś dzień terminu mojego porodu, ale nadal nic. Mała daje o sobie znać kopiąc . Spytacie co się ze mną działo przez ostatni czas? Otóż wzięłam się w garść i najpierw mieszkałam w takim przytułku, a potem jedna z opiekunek tego ośrodka zaoferowała mi pomoc. Zamieszkałam z nią . Pomagałam jej w pracy w ośrodku, dzięki czemu miałam też pieniądze. Były chwile desperacji, smutku, tęsknoty ale w tedy pomyślałam o tym że nie jestem na tym świecie sama. Mam to maleństwo które niedługo przyjdzie na świat. We dwie będziemy jednością. Kocham to dziecko chodź jeszcze się nie narodziło. Mówię do niej codziennie, a ona w tedy kopie jakby dając znać ze mnie rozumie. Chłopcy kilka razy do mnie dzwonili a nawet odwiedzali. Za każdym razem kiedy otwierałam im drzwi liczyłam że będzie z nimi Harry, jednak jego... nie było.. Chłopcy nigdy nie wspominali na jego temat albo omijali zupełnie kwestie dotyczące jego. Do mnie nie odezwał się ani razu... Ani jednego telefonu, wiadomości.... Nic... Pustka...  
Siedziałam w ciszy gdy nagle zaczął mnie boleć brzuch.. Nie proszę maleństwo poczekaj aż ciocia wróci same nie damy sobie rady! Jednak ta nie posłuchała. Po chwili odeszły mi wody i się zaczęło... Nie dałam rady , zaczęłam krzyczecz i ostatkiem sił wzięłam telefon z szafki, po czym zadzwoniłam na pogotowie. Udało się i zdążyli po sześciogodzinnym porodzie urodziłam śliczną zdrową córeczkę. Była tak bardzo podobna do Harrego. Moje miała tylko oczy. Kiedy dostałam ją na ręce rozpłakałam się. To dziecko dojrzewało we mnie tyle czasu. Jest taka piękna. Imię... Na imię dam jej Anne po mamie Harrego. Chcę żeby poznała swoją wnuczkę. Ona jest najlepszą kobietą jaką w życiu spotkałam , oby moja mała Anne miała tak dobre serduszko jak jej babcia.... 

poniedziałek, 10 marca 2014

Zayn

Hej kochane! Tu Pati:) Dziś mam dla was imagin z Zayn'em . Jest on smutny . Ale mam nadzieję , że wam się w jakimś stopniu spodoba . Przy pisaniu uroniłam nie jedną łzę.Więc jeśli też jesteście wrażliwe to przygotujcie chusteczki!:* Co do komentarzy to naprawdę byłoby mi miło gdybyście wyraziły zdanie czy podobają wam się moje pracę i zostawiały po sobie jakiś ślad! Naprawdę wiele to dla mnie znaczy! A teraz nie zanudzam i miłego czytania misiaki :** 


                                            KLIK!




 Siedzę opatulona kocem w salonie popijając kolejną lampkę wina. Na około są porozrzucane zdjęcia, które oglądam. Upadłam na dno, nie radzę sobie. Nie radzę sobie z tym co się dzieje. Życie mnie przerasta...Dlaczego mnie zostawiłeś Zayn z tym wszystkim?Chwytam zdjęcie, które było zrobione na początku naszej znajomości...Wracają wspomnienia...
    Minęło 12 lat a ja nadal pamiętam jak się poznaliśmy...Byłam na imprezie, gdzie poznałam Ciebie. Od razu zwrócił na siebie moją uwagę . Przystojny, czarujący i taki męski. Każda dziewczyna zwracała na niego uwagę. A on poświęcił czas mi. I tak to się zaczęło...Zaczęliśmy się coraz częściej spotykać. Imponowało mi to, że był ode mnie 5 lat starszy. Młody policjant, który zwrócił uwagę na zwykłą 20-latkę...Och...To były czasy...Wspólne wypady...Był taki opiekuńczy i kochający...Pół roku później świata poza nim nie widziałam. Byłam szaleńczo zakochana. Nic poza nim się nie liczyło. W domu tato pił a ja chciałam się wyrwać od tego wszystkiego, nie chciałam tam być. Pomimo, że rodzice byli przeciwni mojemu związkowi ja i tak brnęłam w to dalej. Przecież kochałam Zayn'a. Więc jak oni mogli mi prawić kazania, że on nie jest dla mnie? Pewnego razu jak uciekłam do ukochanego stwierdziliśmy, że chcemy mieć ze sobą dziecko. Dziecko, które będzie darem naszej miłości i nikt już nas nie rozdzieli...Po miesiącu udało nam się byłam w ciąży...Rodzice jak się dowiedzieli byli załamani...Pamiętam słowa, które padły z ust mojej rodzicielki.
M-[T.I] Zostań. Poradzimy sobie. Pomożemy Ci w wychowaniu dziecka-błagała.
A ja nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie potrafią się cieszyć moim szczęściem. Mając takiego męża powinna się cieszyć, że jej córka układa sobie życie!Chciałam żyć lepiej. Wiedziałam, że z Zayn'em mi się to uda. Będziemy szczęśliwy we trójkę ja, on i nasze maleństwo...Ale tak się nie stało...Gdybym wtedy posłuchała mamy...A chciałam lepszego życia. Nie zdawałam sobie sprawy, że uciekając z domu od problemów weszłam w jeszcze większy koszmar, który niszczył mnie z dnia na dzień...

   Kolejny łyk wina i kolejne zdjęcie...To było 5 lat później...Przez te 5 lat było dobrze. Mieliśmy siebie i naszą córeczkę, która była oczkiem w głowie mojego męża. Świata poza nią nie widział. Kochał ją jak mnie. Przez ten czas byłam szczęśliwa. Zayn był wspaniałym mężem i ojcem. Do czasu kiedy nie stracił pracy...Wtedy wszystko się zaczęło...Zaczął pić...Nie wracać do domu na noc. Martwiłam się o niego. Ale myślałam, że to tylko chwilowe, że razem damy radę. Ale tak się nie stało. Było coraz gorzej...Stał się agresywny wobec mnie. Pił i obwiniał mnie o wszystko. Później już nie liczyłam uderzeń, które od niego dostawałam. Miałam dość. Ale nie mogłam iść do rodziców. Moja duma mi na to nie pozwalała żeby przyznać się do błędu. Mieli rację. Mieli cholerną rację, ale ja zbyt mocno go kochałam żeby wierzyć rodzicom w coś co dla mnie było absurdem...

    Kolejny łyk wina, łzy spływają mi na zdjęcia. Wszystkie wspomnienia bolą...Chwytam kolejne zdjęcie. Było robione 3 lata później...Wigilia...Pamiętam jak za każdym razem obiecał mi, że już mnie nie uderzy i przepraszał wyznając miłość...A ja mu za każdym razem wierzyłam. Sama siebie oszukiwałam. Ale chciałam żeby było dobrze dla naszego dziecka. Wiedziałam, że Zayn pomimo tych wszystkich złych rzeczy to małą kocha ponad życie. I ona też kochała swojego tatę...Ale znowu się przeliczyłam brakło nam pieniędzy na życie a on ciągle pił...Musiałam coś zrobić. Moja decyzja była spontaniczna. Nie chciałam zostawić mojej córeczki, ale musiałam zapewnić jej jakąś przyszłość. Lepszą od mojej. Mając 29 lat spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i postanowiłam wyjechać za granicę do pracy. Lepsza perspektywa i lepsze pieniądze. Musiałam zostawić moją kruszynę z moimi rodzicami. Nie chciałam, żeby została z ojcem alkoholikiem. Po pół roku wróciłam odwiedzić rodzinę. To co zobaczyłam w ogóle mnie nie zdziwiło. Zayn spał pijany. Przełamałam się. Na mój tydzień pobytu w kraju zamieszkałam u rodziców. Nie chciałam żeby mała się stresowała i bała taty. Zayn zaczął mnie posądzać o zdrady przed wyjazdem do pracy tak mnie pobił, że zapomniałam jak się nazywam. Będąc na miejscu w pracy . Postanowiłam to zakończyć. To była chora miłość. Pełna żalu, chorej zazdrości i jego agresji. Musiałam patrzeć na dziecko. Chciałam żeby miała lepsze życie niż ja. Musiałam ją zostawić na długi czas żebyśmy mogły jakoś żyć. Nie chciałam żeby czegokolwiek jej zabrakło. Minął rok a ja nadal tkwiłam za granicą. Z mała rozmawiałam codziennie wieczorem. Z tego co mi mama mówiła Zayn cały czas pił. Bolało mnie to. Teraz byłam pewna...Chcę rozwodu...
Pewnego dnia po pracy mocno się zdziwiłam gdy zobaczyłam na telefonie 1 nieodebrane połączenie od mojej już 11-letniej córeczki. Od razu oddzwoniłam. Nigdy się nie spodziewałam wiadomości jaką usłyszę.
[T.I]-Córeczko coś się stało?-zapytałam zmartwiona.
[C]-Mamuś...Ta...Tatuś...On nie żyje...-powiedziała do słuchawki drżącym głosem po czym się rozpłakała.
   Wtedy świat stanął w miejscu. Mój mąż nie żyje. Tyran, który mnie zniszczył, ale również ojciec mojego dziecka ,którego w głębi nadal kochałam . Nie żyje. Nie czekając dłużej wsiadłam w pierwszy samolot i przyleciałam do domu. Wchodząc do domu czułam jego zapach.Rozpłakałam się jak dziecko. Zayn...Zapił się na śmierć.To jakim człowiekiem się stał go zabiło.Moja córka była w bradzo złym stanie . Zresztą ze mną też nie było najlepiej. Nadszedł czas pogrzebu.Był skromny. W małym gronie przeżywaliśmy ból. Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego z jakimi problemami mnie Zayn zostawił...

    A teraz siedzę pijąc wino,oglądając zdjęcia  użalam się nad sobą. Minął rok. Zayn zostawił nas z masą długów, które jako żona muszę spłacać. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Wdepnęłam w to co on. Zaczęłam topić smutki w alkoholu. Jestem egoistką. Wiem . Wiem, że ranię moją córkę,która przez to wszystko musiała szybciej dorosnąć. Ale jestem zbyt słaba i rozdarta. Pomimo krzywdy którą mi wyrządził i naszemu dziecku. Kochałam go. Przecież było dobrze na początku. Czemu los nas tak ukarał? Coś nas zgubiło..I wszystko zniszczyło...
    Ale przecież ja muszę wziąć się w garść, nie mogę popełnić błędów męża. Przecież mam dla kogo żyć! Wykręcam numer. który ostatnio zostawiła mi mama. Po trzech sygnałach słyszę w słuchawce:
-Tak słucham?
[T.I]-Chciałam podjąć się leczenia dla Anonimowych Alkoholików.-mówię na jednym wdechu.
  Chociaż wstyd mi prosić o pomoc . Wstyd mi, że alkohol stał się moją chorobą muszę to zrobić!
Mam dla kogo! Żeby moje dziecko było w końcu szczęśliwe !

wtorek, 4 marca 2014

Liam

Hej wszystkim! Tu Pati :) Dziś witam Was imaginem o Liamie .Mam nadzieję, że się Wam spodoba i pozostawicie po sobie jakiś ślad w komentarzach;D
Buziaki i miłego czytania !:)) :**



L-Kocham Cię najdroższa-szeptał mi co wieczór tuląc mnie do swej piersi...

   To wspomnienie wywołuje nadal we mnie dużo emocji. Jego spojrzenie przepełnione miłością...
Czy udawał?Czy to było jednym wielkim kłamstwem? Bo jeśli się kogoś kocha, to przecież inaczej okazuje się miłość, a nie zostawia bez słowa wyjaśnienia.
   Minęło dopiero 8 tygodni, ale dla mnie jest to aż 8 tygodni. Cierpię z dnia na dzień coraz bardziej. O ile w ogóle to możliwe. Czemu nie potrafię być bezduszną suką i nie patrzeć wstecz, zacząć od nowa?
                               
                                                                       ***
   
     ''...Lecz wszystko jest niczym jeśli nie mam Ciebie...''

                                                                       ***

     Czas mijał...Było lepiej.Naprawdę. Starałam się.Do dziś.Widziałam go.Mój ukochany Liam. Miał kogoś.Wysoka, piękna brunetka...Trzymali się za ręce, w pewnym momencie on ją pocałował. Teraz ona miała całe moje szczęście, którego ja tak bardzo pragnęłam. Nawet mnie nie zauważył. Przeszedł obojętnie...Zabijając mnie tym  do końca. Boli. Bardzo boli. Pamiętam jak ze mną spędzał czas na spacerach w tym parku...
Siedzieliśmy na ławce gdy w pewnym momencie Liam się odezwał.
L-Spójrz tylko kochanie-pokazał na bawiące się w oddali dzieci.
L-Kiedyś to my będziemy z naszymi szkrabami tu przychodzić-uśmiechnął się do mnie szeroko.
[T.I.]-Chcesz mieć ze mną dzieci?-zapytałam oddając mu uśmiech.
L-Nikogo innego nie wyobrażam sobie jako matkę moich dzieci kochanie-cmoknął mnie w nosek.

   
Czy jej też już to powiedział?

                                                                     ***

           
'' Można zamknąć oczy na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia..."

                                                                     ***

 Rok. Minął rok.Wyleczyłam się. Zapomniałam .Już nie boli.Zastanawiasz się czy kogoś poznałam z kim układam sobie życie?Moja odpowiedź brzmi:Nie. Boję się. Nie chcę być ponownie zraniona. A może pomimo tego, że zostawiłam przeszłość za sobą ciągle w głębi duszy mam iskierkę nadziei, że jeszcze kiedyś się odnajdziemy i zaczniemy z Liamem od początku?

                                                                    ***

   
" Byłeś . Czas przeszły, czynność zakończona. Tak po prostu. Z wielu powodów..."

                                                                    
***

  Byłam dziś w tym parku .I nie czuję się przytłoczona. Czuję się dobrze...Patrzę na stolik, gdzie leży mój telefon.Czerwone światełko oznajmia mi, że mam nową wiadomość..Pierwsza moja myśl to, że pewnie mama dzwoni zapytać jak sobie radzę, ale gdy przyciskając guzik i słyszę ten głos. Zamarłam.
L-[T.I] Przepraszam Cie za wszystko...
Po chwili ciszy słyszę jak zaczyna śpiewać słowa piosenki, która zawsze poruszała moim sercem.
L-  Kochaj mnie tak jak kiedyś kochałaś.
      Jakby to co złe nic nie znaczyło dla nas
      Jakby nic się nie stało, chwilowa mgła
      Gaśnie zły film i zapalają światła
      Chcę być taki jaka byłaś dla mnie
      Odbuduję to, co wykradłem z Twoich marzeń
      Nie znam słów co pomogą Ci wybaczyć
      Ale posłuchaj tych, Którymi pragnę tłumaczyć
      Uwierz w to, że chcę by było dobrze
      Gdzieś upadłem proszę pomóż mi się podnieść
      Pozwól dotrzeć mi znów do Twego serca
      I wierzę w to, że miłość wszystko zwycięża
      Te kilka chwil, które poświęcisz dla mnie, słuchając łez na automatycznej sekretarce
      Dlaczego się zmieniłaś, nie odwracaj się
      Zobacz jestem tutaj i Kocham Cię...
L-Kocham Cię [T.I].
Łzy lecą po moich policzkach...On mnie kocha...Liam mnie kocha...Pod wpływem impulsu chwytam za telefon i wykręcam numer.
[T.I]-Przyjedź-mówię, po czym się rozłączam.I może nie podejmuję odpowiedniej decyzji, ale chcę z nim być. Chcę nam dać szansę.Bo wierzę, że tym razem może nam się udać.

5 LAT PÓŹNIEJ
  
Siedzę w salonie popijając ciepłą herbatę i obserwuję Liama jak bawi się z naszą córeczką.Mimowolnie uśmiech wpływa na moje usta. Mam moje dwa osobiste szczęścia...

                                                                   ***

 ''Chciałabym, żeby wszystko zatrzymało się właśnie teraz i już nigdy, przenigdy, się nie zmieniło. Tak jak zdjęcie, które nosi się w portfelu..."
                                                                   ***

  Pomimo rozłąki i bólu daliśmy radę  zapomnieć o złych rzeczach. Zaryzykowaliśmy, a teraz posiadamy naprawdę cenną rzecz w życiu: Kochająca, wspierająca się rodzina.
  Dziś jestem silną kobietą, mającą kochanego męża i wspaniałą córkę.
I dziękuję Bogu za odwagę 5 lat temu by się podnieść, wybaczyć i ruszyć na przód RAZEM...


Koniec. :)


DARK HARRY CZ. 49

A OTO 49 ROZDZIAŁ :) KOMENTUJCIE TEN POST I POPRZEDNI ZATYTUŁOWANY "HARRY" JEŚLI POD TAMTYM POSTEM POJAWI SIĘ MINIMUM  15 KOMENTARZY BĘDĘ DODAWAĆ NIE TYLKO CZĘŚCI OPOWIADANIA DARK ALE I INNE IMAGINY JEDNO CZĘŚCIOWE:) A TERAZ DO TEGO POSTA TRADYCYJNIE 16 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ :) MIŁEGO CZYTANIA;*


Pokochała każdy centymetr mojego ciała a ja ... a ja na początku byłem dupkiem, potem byłem dupkiem, a potem jeszcze raz dupkiem a teraz też jestem dupkiem tyle że zakochanym po uczy dupkiem.
Czekałem i czekałem . Minuty przerodziły się w godziny. Chłopcy przysypiali tylko Zayn dzielnie siedział nie zmieniając miejsca.
- Zayn..
- Hm?
- Mogę ... przytulić... mogę się do ciebie przytulić ?
Nie doczekałem się odpowiedzi, tylko sylwetka chłopaka się podniosła po czym on przytulił mnie jak własny brat. W takich chwilach dziękowałem Bogu za takich przyjaciół. Byli tu ze mną i z Darcy. Wspierali nas, a to wszystko tak na prawdę można nazwać przeznaczeniem.Jedno głupie zrządzenie losu i nasz świat obrócił się do góry nogami.
- Będzie dobrze Harry. Darcy przeszła już tak wiele, więc jestem pewien że poradzi sobie i z tym .
Na jego twarzy zagościł pokrzepiający uśmiech, taki który tylko on potrafi stworzyć. 
- Hazz patrz lekarze w...
Nie pozwoliłem mu dokończyć bo pognałem za lekarzami .
- Co z nią ?? Żyje?? Niech Pan coś do cholery powie!
- Niech się Pan uspokoi !
- Słuchaj! Gadaj co z Darcy bo się żona w nocy zdziwi jak zobaczy mężczyznę bez oprzyrządowania!
Nerwy mi puściły i trochę gościa szarpnąłem. Dobrze że Malik mnie odciągnął bo doktorek wezwałby policję. 
- Przepraszam poniosło mnie...
- Pańska dziewczyna leży w sali na przeciwko , ale chociaż tam się proszę zachowywać to nie boisko dla kiboli tylko szpital!
Wkurzony lekarz odszedł a ja dwa razy strzeliłem sobie w myślach w pysk za to że nie potrafiłem się opanować po czym przekroczyłem próg sali. Była lekko przyciemniona ale to pewnie dlatego żeby pacjentów po zabiegach nie raziło w oczy. Darcy leżała tam spokojnie w białej pościeli. Wyglądała jak aniołek. Podszedłem bliżej i chwyciłem jej dłoń.
- Kochanie jak się czujesz?
-Średnio ....bolą mnie oczy...
- Będą bolały kotku ale przejdzie :.) a widzisz już coś ?
- Nie ...
- Ale lekarz mówił..
- Ale błagam się nie zaczesuj włosów aż tak do góry bo wyglądasz jak Ainstein..
- ALe tak jest wyg... zaaaarazzz.. skad ty wiesz jakie mam włosy... D... Darcy widzisz mnie ????
- Tak za dużą dużą mgłą ale twoich włosów nie da się z niczym pomylić.
Nie odpowiedziałem a przyssałem się do słodkich malinowych ust mojej dziewczyny. Czułem jak uśmiecha się przez pocałunek. Teraz swiat się zmieni, wszystko się zmieni, no moze oprócz jednej rzeczy... Oprócz wielkiego uczucia, jakim ją darzę , chociaż wiem że nawet  w połowie nie są tak wielkie jak jej. Ostatnio podsłuchałem chłopców .. mówili o anonimowych listach do Darcy. Poszperałem trochę w szufladach jak wyszli do Nandos i znalazłem. Dużo ich było. Ktoś na nią czyha... ktoś kto jest na wolności? czyżby nam o czymś nie powiedziała ? Boję się o nią ale nie pozwolę żeby ktoś ją tknął. Nikt nigdy więcej nie zada jej żadnego bólu fizycznego ani psychicznego. 
- Hazz .. o czym tak myślisz ?
- Kotku mogę cię o coś zapytać ?
- Nie jestem dziewicą i dobrze o tym wiesz
 I zachowaj tu z taką powagę.
- Nie to , ale dobrze że mówisz bo bym nie wiedział.
- No więc?
- Kotku.. wszystko w porządku ? Nie pytam  o ..
- Wiem o co pytasz Harry... Jak chłopcy chcą uchować coś w tajemnicy, to wiadomo że albo sami się wysypią albo zostaną przyłapani. Wiesz że nauczyłam się bezbłędnie słuchać a więc chodzi o te listy prawda ?
- Tak...
- To listy od mojego "ojca".. Nie przejmujcie się nic się nie stanie no przynajmniej nie jak nie będziemy uprzedzeni. Dzwonił do mnie i był u was w domu kiedy byliście na siłowni... On chce pieniędzy, ale Liam mi w tym pomoże . 
- Darcy ale dlaczego mi nie powiedziałaś myślałem że sobie ufamy !
- Przepraszam..
- Ja mówię ci o wszystkim a ty... 
Dla mnie było już za dużo po prostu wyszedłem. Wiem że nie powinienem ale to samo mną pokierowało..



DARCY:
Obraził się... No tak mogłam to przewidzieć... Jestem głupia.. Przecież on miał prawo wiedzieć. Muszę go znaleźć, przeprosić. Nie mogę mu pozwolić odejść ja go przecież kocham...My go kochamy.... Odpięłam starannie wszystkie kable i po ścianach ruszyłam na poszukiwania. Światło na korytarzu od razu mnie oślepiło. Obijałam się o ludzi, sprawnie się tłumacząc. Nie widząc niektórych przeszkód dorobiłam się wielu siniaków,a le musiałam go znaleźć. Nie wiedziałam juz po chwili gdzie jeste, ani jak wrócić . Zrezygnowana osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać, co spowodowało ogromny ból oczu.
- Darcy !? Cholera jasna powinnać leżeć! Chodź !
- Nie mogę muszę znaleźć Harrego Zayn gdzie on jest???
- Spokojnie na początek masz moją bluzę i zakryj oczy, zaniosę cię do sali i ci go przyprowadzę dobrze ?
Pokiwałam twierdząco głową a po chwili już siedziałam w  swojej sali.


ZAYN:
Hazz siedział przed wyjściem a ja po prostu kipiałem ze złości! Czemu ona płakała?
- Harry idioto ! Darcy cię szukała cała zapłakana nie wiedziała gdzie jest ani co jest dookoła niej co cię kopnęło!
-Nie powiedziała ani o listach ani o tym że jej ojciec ją nachodził !
- Po pierwsze wiesz że jest po zabiegu a ona ruszyła na wycieczkę cię szukać, po drugie ona cię kocha, a po drugie to już teraz nie ma zadnej prywatności gdyby ci powiedziała całkiem nie odstępowałbyś jej na krok, pewnie nawet do łazienki byś jej samej nie puścił więc skończ się mazać bo ona jest tam sama  i płaczed ,a myślałem że nie chcesz być powodem jej łez.


DARCY:
Ja na prawdę jestem do niczego. Co teraz będzie ? A jak straciłam jedyną osobę na której tak bardzo mi zależało? Mogłabym dla jego miłości przejść dwa razy większe tortury niż dotychczas. Wygląda na to że jestem skazana na samotność, chociaż teraz to nie aż taka samotność..
- Darcy ! Nie wolno ci chodzić ! oszalałaś ?! chcesz żeby ci się coś stało ? Kochanie nie rób tego więcej:,(
Poczułam mocny uścisk . Przytulił mnie, ale ja musiałam mu to powiedzieć nie mogłam zwlekać..
- Mocno bolą cię te oczy ?
- Nie nie mówmy o tym ...
- A więc .. bolą ?
- Harry ! Jestem w ciąży do cholery zostaniesz ojcem !
- Ale... ale... ale...