poniedziałek, 14 kwietnia 2014

DARK HARRY CZ.53

BYŁO 30 KOMENTARZY I OTO NASTĘPNY ROZDZIAŁ :) CHCIAŁAM SIĘ ZWRÓCIĆ DO JEDNEJ OSOBY KTÓREJ KOMENTARZ BARDZO CHWYCIŁ MNIE ZA SERCE.. CHODZI TU O DZIEWCZYNĘ KTÓRA WSPOMNIAŁA O ROZWODZIE SWOICH RODZICÓW. CHCIAŁAM POWIEDZIEĆ ŻE JEST MI BARDZO PRZYKRO I NIE POTRAFIĘ SOBIE WYOBRAZIĆ PRZEZ CO MUSIAŁAŚ PRZEJŚĆ DLATEGO TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ TOBIE ŻEBYŚ WIEDZIAŁA ŻE BARDZO MNIE WZRUSZYŁAŚ:* JESTEM Z TOBĄ KOCHANA !:* A TERAZ DOW AS MOJE DROGIE CZYTELNICZKI DZIĘKUJĘ ZA OPINIĘ W KOŃCU POJAWIŁO SIĘ COŚ OPRÓCZ "KIEDY NEXT" JESTEM BARDZO WDZIĘCZNA DZIĘKUJĘ ;* NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK POJAWI SIĘ 40 KOMENTARZY :)
- Patrz Harry.. Spójrz ... Zobacz jak bardzo byłeś na mnie zły.. Byłeś zły chociaż sam ode mnie odszedłeś pozostawiając mnie w ciąży samą... Jestem teraz do niczego .. Spójrz ... czy osoba która kiedykolwiek kogoś kochała zrobiłaby drugiemu człowiekowi taką krzywdę ? Dotknij tej krwi którą masz na rękach... Masz na sobie krew matki swojego dziecka masz na sobie krew osoby która oddała ci wszystko co miała która kochała i kocha dalej tylko nie wie czy ta miłość nie zaprowadzi jej do śmierci. Nie boli mnie już ... Zrobiłeś to przed czym chroniłeś mnie przez cały ten czas. Zadałeś mi największy ból Harry.... Zgwałciłeś mnie.. Zabiłeś moją duszę.. Zabij proszę i moje ciało. Weź w rękę nóż i wbij mi go prosto w serce tak jak zrobiłeś to poprzedniej nocy tylko błagam cię nie skrzywdź naszej córeczki ona niedługo będzie miała tylko ciebie...
Jego reakcja była zupełnie inna aniżeli się spodziewałam  . Harry padł na kolana a z jego rąk wypadł nóż który mu podałam . Płakał... on na prawdę płakał jak małe dziecko. Po chwili podniósł nóż i spojrzał mi prosto w oczy. Był jak małe dziecko które zbiło wazon a miało postawić się przed sądem najwyższym za ten czyn.
- P..Przepraszam....
Po tym jednym krótkim słowie wbił sobie nóż w klatkę piersiową wszystko działo się tak szybko. Podniosłam zakrwawiony materiał i jednym ruchem klęknęłam przy nim.
- Harry nie!! Coś ty narobił nie zamykaj oczu słyszysz nie zamykaj !!!
- Ja... nie.... nie chciałem..... Prze...przepraszam..
Zaniosłam się płaczem widząc jak jego ciało przeszywa okropny ból.
- Nie umieraj nie możesz mnie tutaj zostawić !! Harry cholera jasna nie!!!
Zamknął oczy. Reszta była kwestią sekund dzwonienie po pogotowie jazda do szpitala płacz krew jęki bólu... To było dla mnie zbyt dużo....Operacja... Czekanie... Zabrakło mi już łez by płakać.. Po kilku godzinach operacja dobiegła końca ja stałam i patrzyłam w jeden punkt. Na sobie miałam tylko to zakrwawione prześcieradło narzucone na gołe ciało. Nie dostrzegałam kpiący jak i współczujących spojrzeń ludzi. Po prostu stałam i patrzyłam w martwy punkt . Co mam zrobić ? Pójść do niego załapać za rękę i powiedzieć tak kochanie wszystko będzie w porządku ?! Zrobił mi tak wiele krzywd ale w tedy coś mignęło mi w głowie.Poprzedniej nocy coś ukłuło mnie w plecy, a potem spadło na ziemie. To była strzykawka... Biegiem pognałam do lekarza prowadzącego operację
-Proszę Pana!! C.. co z nim.. co z Harrym Stylesem ?
- Kim Pani dla niego jest ?
- Jestem jego... jestem jego żoną... Darcy Styles ...
- w takim razie mogę Pani udzielić kilku informacji. pacjent miał więcej szczęscia niż rozumu.  Żadne organy nie zostały uszkodzone ale pozostanie blizna.. Mieliśmy małe problemy bo... pacjent był pod wpływem narkotyków .. znaleźliśmy śladowe ilości musiał zażyć dzień wcześniej ale na szczeście wszystko się udało...
Wiedziałam... Cholera jasna wiedziałam!
- Gdzie on leży ?
- Sala 14
Pobiegłam do niego ale najpierw do jego rzeczy. Przeszukałam wszystkie kieszenie i znalazła... kilka malutkich paczuszek z bialutkim jak śnieg proszkiem na ich dnie... Więc tak zabijał samotność...
Podeszłam do niego i złapałam za rękę juz nie spała z jego oczy stróżkami leciały łzy. Lekko prawie jak wietrzyk musnęłam jego usta.
- Zostanę... Obiecam że przy tobie zostanę już na zawsze do końca życia tylko błagam przyżeknij że więcej nie weźmiesz tego świństwa.... Nie mogę cię stracić Harry ja cię ,... Ja cię kocham słyszysz kocham ! Ten rok bez ciebie był okropny gdyby nie mała Anne ja chyba bym się zabiła... Jestem w stanie wybaczyć ci wszystko bo taka właśnie jest miłość.. Jest wszechpotężna .. Prosiłam Boga o kogoś takiego jak ty dzięki tobie ja jestem w stanie stać się lepszym człowiekiem jestem w stanie kochać tak mocno że nie muszę w cale widzieć żeby dostrzec to światło bijące z twojego serca . Kocham cię tak mocno jak ty kochasz mnie ja wiem jakim uczuciem mnie darzysz... Wczorajszej nocy.... To nie ty wyrządziłeś mi krzywdę to te narkotyki. Proszę przysięgnij że z tym skończysz nawet jeśli nie dla mnie to dla naszej córeczki. widziałeś jak na ciebie patrzyła jak pierwszy raz cię zobaczyła? Była taka zauroczona. Jesteś silny poradzisz sobie z życiem które jeśli tylko mi pozwolisz pokażę ci jego najpiękniejsze barwy tak jak ty to robiłeś kiedy byłam ślepa...
 Nie dokończyłam bo poczułam że Harry nakrył swoją dłonią moja ale wyczułam też jeszcze coś... Delikatnie odsunęłam jego rękę i zobaczyłam dwie złote obrączki.. Jeszcze bardziej się rozpłakałam i delikatnie znowu musnęłam jego wargi.
- Chcesz wziąć ze mną ślub ?
Kiwnął głową na co ja nie mogłam opanować radości. Cała złość, cały żal prysnęła jak bańka mydlana.
-D... darcy.. Ja chcę... Wziąć... ślub... T... tuuutaj... terazz...
- Wszystko załatwię kochanie leż odpocznij a może coś da radę się wykombinować
Ucałowałam jego umęczone skronie i zaczekałam aż zaśnie. Ubrałam jego rzeczy i popędziłam do domu. Mimo ze jeszcze byłam obolała ten dzień zadziałał na mnie jak znieczulenie. Z szafy wyciągnęłam pudło które dostałam od mamy mojej i Liama a ze srodka wyciągnęłam piękną białą suknię. Ubrałam ją a potem pojechałam po księdza. Zrozumiał dlaczego to taka nagła proźba zawiozłam go do szpitala i kazałam poczekać po czym sama weszłam do sali Harrego. Nie spał gdy spojrzał na mnie bardzo się wzruszył podeszłam i złapałam go za rękę a po chwili wszedł ksiądz. Ten ślub był piękny chodź skromny i bez gości był idealny. gdy obrączki już swobodnie spoczywały na naszych palcach położyłam się obok niego i uniosłam jego rękę.
- Patrz.. teraz jesteśmy nierozłączni na zawsze do końca ja nie zostawię ciebie a ty mnie. ja ty i Anne ... Nasza mała idealna rodzina...

środa, 9 kwietnia 2014

Niall

 HEJ I CZOŁEM!Tu Pati!Tak się złożyło widzę, że z Darcy dodałyśmy  w ten sam dzień.:))) Przepraszam was najmocniej ,że czekałyście , ale niestety od 2 tyg zasmakowałam życia na własną rękę.Masakra dziewczyny!Ale, że wszystko się stabilizuje będę tu teraz częściej!OBIECUJĘ misiaki! Tak jak chciałyście jest o Niallu! Mam nadzieję, że miło wam będzie się czytało!:***Miło jak pozostawicie po sobie jakiś ślad!;D I tak jak poprzednio piszcie z kim teraz chciałybyście kolejnego imagina! buziole !;D:*****





  Ponury zimny poranek...Stałam na przystanku i czekałam na autobus...W pewnym momencie zauważyłam psa wpatrującego się we mnie swoimi wielkimi oczami...Odprowadził mnie wzrokiem kiedy wsiadałam do autobusu...Fajny psiak pomyślałam. Ciekawe na kogo czeka...Wieczorem wracałam do domu obładowana zakupami...Wychodząc z autobusu coś zaplątało mi się pod nogami. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że to ten sam pies, którego widziałam rano.
[T.I]-Co ty tu robisz psiaku?. Zwierzak wziął głowę w bok i postawił uszka.
[T.I]-Chodź biedaczku ze mną.- przywołałam go dłonią.
I tak Rocki stał się nowym członkiem rodziny. Oczywiście rozwiesiłam ogłoszenia w okolicy, ale skrycie liczyłam na to, żeby właściciel się nie odnalazł. Rocki wprowadził życie do mojego domu oraz radość...Nie wracałam już do czterech pustych ścian...W nawyk też mi weszły spacery z moim pupilem po parku...
   I wszystko układało się idealnie, aż do pewnego dnia...Rocki biegał między krzakami jak szalony. Po chwili tylko minął mi jego ogon, a pies zniknął w zaroślach.
[T.I]-Rocki!-krzyknęłam i pobiegłam za nim.
Szukając mojego pieska usłyszałam męski głos.
[N]-Ramzes, Ty wariacie!Gdzie Ty byłeś kiedy Cię nie było?Gdzie pędzisz?Czekaj!-wołanie było coraz głośniejsze i rozlegało się coraz bliżej mnie. Nagle pies niespodziewanie pojawił się przede mną i zbił mnie z nóg. A ja runęłam jak długa na trawnik.
[N]-Nic Ci nie jest?-zapytał ktoś.
[N]-Nie wiem co w niego wstąpiło!Ramzes...nie wstyd Ci?- z ust przystojnego młodego mężczyzny wydobywały się słowa.
[T.I]-Wszystko w porządku.-odpowiedziałam.
[T.I]-Rocki piesku...znalazłeś się, draniu!-zwróciłam się w stronę psa.-Wracajmy do domu!-dodałam.
[N]-Przepraszam, ale... dlaczego Pani mówi do tego psa "Rocki" w dodatku chce go zabrać do domu?To mój pies-przerwał mi.
Rocki łasił się do mnie, machając w tą i z powrotem ogonem.
[N]-O, szybko Panią polubił-wtrącił znów facet.
[T.I]-Proszę Pana.-odezwałam się w końcu.
[T.I]-To jest mój pies. Na nas już pora. Zapięłam psu smycz i pewnie ruszyłam do przodu. Ale pies nawet nie drgnął.
[N]-To chyba mamy problem.-stwierdził spokojnie.
[N]-Skąd Pani zna tego psiaka?I kto Pani powiedział, że Ramzes nazywa się Rocki?
[T.I]-Sama go tak nazwałam, bo tak jak mówiłam to mój pies.-wzruszyłam ramionami.
I nagle mnie olśniło. Matko! To pewnie może być właściciel! Zaczynałam kojarzyć fakty zaniepokojona.
[T.I]-A Pan skąd zna Rockiego?-zapytałam.
[N]-Bo to mój pies...W sumie...to już od dwóch lat.-podrapał się w lekkim jak mniemam rozdrażnieniu po karku.
[N]-No nie licząc miesiąca kiedy to wybrał wolność i zwiał mi w samym środku miasta.-wyjaśniał dalej.
[N]-I w sumie to mu się nie dziwię...kiedy tak patrzę na Panią...A jeśli juz oboje jesteśmy jego właścicielami, może warto się lepiej poznać?Niall jestem.-przedstawił się.
[T.I]- [T.I].-Przedstawiłam się i przyjrzałam mu się uważniej.Hmm...na psychopatę mi nie wyglądał.
[N]-Może pójdziemy napić się kawy?-zaproponował.Widząc moje wahanie dodał:
[N]-Tu za rogiem jest mała knajpka.Psom wstęp dozwolony.-uśmiechnął się pięknie.
Spojrzałam na pupila, nie widziałam go jeszcze tak radosnego.
No tak więc to już koniec życia w dwójkę. Dotarło do mnie. Muszę poobserwować tego całego Nialla i upewnić się czy zostawiam psa w dobrych rękach.pomyślałam.
    Pół godziny później siedzieliśmy już w kawiarni. Piliśmy kawę i rozmawialiśmy. Opowiedziałam Niallowi jak znalazłam Rockiego. Potem zeszliśmy na inne tematy. Mówiliśmy o naszych zainteresowaniach, spędzaniu wolnego czasu, o pracy...Ukradkiem przyglądałam się Niallowi wydawał się być dobrym człowiekiem, Rocki przecież nie mógłby się mylić...
[T.I]-Na mnie już czas.-Powiedziałam po jakimś czasie.
[T.I]-Opiekuj się dobrze Rockim, to znaczy Ramzesem, żeby znów Ci nie zwiał w środku miasta.-dodałam lekko się uśmiechając i wstałam od stolika.
[N]-Poczekaj!Odprowadzimy Cię!-Niall zerwał się natychmiast i chwycił moją dłoń.
[T.I]-Nie, dziękuję.Muszę jeszcze skoczyć na zakupy.-skłamałam, nie chcąc przeciągać momentu rozstania z pupilem.
[N]-To może zostaw mi swój numer telefonu?Ramzes może tęsknić.-zapytał z uśmiechem.
Bez zastanowienia podałam mu numer.
     Kiedy wróciłam do domu poczułam się źle. Było tak przeraźliwie pusto.Sprzątnęłam wszystko po Rockim . Potem usiadłam z książką w fotelu i...rozpłakałam się.Otrzeźwił mnie dzwoniący telefon.
[T.I]-Tak słucham?-zapytałam.
[N]-[T.I]?Tu Niall...chciałem się sprawdzić, czy dotarłaś do domu. Jest już późno, a ja pozbawiłem Cię towarzystwa.-zażartował.
[T.I]-Dotarłam, wszystko dobrze.A jak Ramzes?Cieszy się powrotem do domu?-zrobiło mi się dziwnie ciepło na sercu, że zadzwonił.
[N]-Sama posłuchaj.-w oddali usłyszałam ciche skomlenie.
[N]-Stoi przy drzwiach od pół godziny i popiskuje.Myślę, że brakuje mu Ciebie...Czy mogę mu powiedzieć, że zobaczymy się z Tobą jutro?
[T.I]-Znasz jeszcze jakieś psie kawiarnie?-zaśmiałam się.
[N]-Nie, ale znam jeden psi dom, może wpadniesz do nas jutro na kolację?-zaproponował.
    Zgodziłam się chętnie.Dlatego następnego dnia o 18:00 stałam przed wysokimi drzwiami mieszkania Nialla.
[N]-Już idę, Rmzes, daj spokój, wiem, wiem, Twoja fajna Pani przyszła.-doszedł mnie głos Nialla.
Po chwili drzwi się otworzyły i pies radośnie skakał wokół mnie. Kiedy zdjęłam płaszcz, Niall zaprosił mnie do stołu i podał mi kieliszek wina.
[T.I]-Widzę, że świetnie sobie radzisz.-powiedziałam, oceniając pięknie podane potrawy.
[N]-Muszę.Ramzes nie nauczył się jeszcze gotować.-zaśmiał się.
Jedliśmy, rozmawialiśmy i żartowaliśmy.Czułam się u niego jak u siebie, jakby to było naturalne, ze siedzimy tu razem przy kolacji,ze pod stołem leży pies, nasz pies.
[N]-Będziemy się spotykać?-Niall wyrwał mnie z zamyślenia, patrząc wyczekująco.
[T.I]-Jasne możemy się umówić czasem na spacer z psem. A jeśli będziesz musiał gdzieś wyjechać, możesz go u mnie zostawić chętnie się nim zajmę.-odparłam.
[N]-Ale ja się pytałem o NAS, czy jeszcze umówisz się ze mną?-naciskał.
  I nagle zrobiło się tak bajkowo...Ta kolacja, świece i facet, który coraz bardziej mi się podobał i który chciał się ze mną spotykać.
[T.I]-W końcu mamy wspólnego psa, nie widzę innej możliwości.-odpowiedziałam i zarumieniłam się lekko, a Niall delikatnie mnie pocałował.
    I tak zaczęło się coś pięknego pomiędzy nami dzięki Ramzesowi, któremu zachciało się wyprawy po mieście.

KONIEC.

DARK HARRY CZ.52

 NOTKA! A WIĘC PO PIERWSZE MAM W MAJU MATURĘ I OSTRO ZAKUWAM I NIE MAM NAWET CZASU ŻEBY WEJŚĆ NA NETA A PO DRUGIE PROSZĘ O PODSUWANIE POMYSŁÓW. POWAŻNIE ZASTANAWIAŁAM SIĘ NAD ZAWIESZENIEM BLOGA ALE JUŻ JESTEM. PRZEPRASZAM ZA ZWŁOKĘ ALE ZROZUMCIE MNIE MISIACZKI;* 30 KOMENTARZY A ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JUŻ W SOBOTĘ:)

- Zawsze obiecujesz... a obiecują i przysięgają tylko nałogowi oszuści..
- Wyjdź za mnie.. Kocham cię a ty kochasz mnie stworzymy dom Anne będzie miała mamę i tatę.. Nie będzie miała takiego dzieciństwa jakie ty miałaś damy jej wszystko co będzie chciała.. zgódź się...
Patrzyłam na niego i nie wiedziałam... Ja na prawdę wątpiłam ... Nie powinnam mu ulec .. Tak mnie skrzywdził ale..
- A co jeśli odmówię?
- Skoro nie działa na ciebie mój dobry ton to powinien podziałać ten zły..
Zły ?! O nie nie nie...
- C..co masz na myśli ?
-Moja cierpliwość powoli się kończy . Dobrze wiesz do czego zdolny jestem dlatego teraz grzecznie spakujesz siebie i małą, a potem wyjedziesz ze mną . Od teraz nikt mi się nie sprzeciwi. Masz mnie kochać masz mnie pożądać . Jak wrócimy do NOWEGO domu podpiszesz kontrakt. Ja jestem tutaj panem a ty moim przywódcą zrozumiano?!
Oczy mu pociemniały,a  linia szczęki wyraźnie się zarysowała. Coraz mocniej ściskał mój nadgarstek a ja aż jęknęłam z bólu.
- Harry.. Robisz mi krzywdę..
Cicho załkałam na co on zacieśnił uścisk.
- Krzywdę to ci mogę dopiero zrobić jak będziesz niegrzeczna jasne ?
- T....tak..
- Tak co ?
- Nie wiem co jeszcze..
- Od dziś zwracasz się do mnie proszę Pana inaczej będzie źle pamiętaj że niegrzeczne dziewczynki dostają kary...
- t...tak proszę pana...
Wepchnął mnie do Kościoła a po uroczystości zawiózł do domu. Malutka spała a Harry założył mi na twarz ten kaganiec.. Znowu ... (ten przedmiot pojawił się we wcześniejszych rozdziałach na początku, służył do torturowania Darcy)
Po czym za włosy zaciągnął mnie do sypialni i popchnął na łóżko.
- Harry nie... proszę błagam.. nieeee
Szlochałam tak mocno że wręcz się zanosiłam. Zdarł ze mnie ubrania i  patrzył na moje prawie obnażone ciało z ogromnym pożądaniem w oczach.
- Jak się miałaś do mnie zwracać nieposłuszna dziwko!!
- Proszę Pana!!
Nie zareagował na to zdjał ze mnie bieliznę, a raczej ją ze mnie zdarł, po czym gwałtownie we mnie wszedł. Krzyknełam z niesamowitego bólu. Cała jego długość znajdowała się w moim wnętrzu . Wiłam się pod jego ciałem z bólu i zażenowania. Błagałam prosiłam wyłam z rozpaczy ale on zaciśnił mi na twarzy kaganiec na co po mojej twarzy pociekły krople krwi.
Brakowało mi ostrego pożądnego seksu
Poruszał się coraz szybciej i gwałtowniej po chwili nic nie czułam ogarnęła mnie ciemność chyba zemdlałam.
Kiedy się obudziłam leżałam naga w zakrwawionej pościeli nie tylko przy twarzy ale i tam na dole. On mnie zgwałcił.. On na prawdę to zrobił.. Wszystko mnie bolało . Mała nie płakała, ale wiem czemu. Zapewne Hazz zawiózł ją do swojej mamy. Jestem tego pewna. Powoli i niezdarnie wstałam i okryłam się tym zakrwawionym prześcieradłem. Szukałam go .. siedział w kuchni sam w ciemności.Podeszłam do niego ,ale nie miałam siły zeby się odezwać. Najpierw przez tę sytuację sprzed kilku godzin ale i przez to coś co miałam na twarzy. Chwyciłam za jego ramie. Jego mięśnie momentalnie się napieły a mi poleciały łzy. Spojrzał na mnie miał załzawione oczy. Drżącymi dłońmi podał mi kluczyk od kagańca który powoli odpięłam . Poleciało jeszcze więcej krwi, ale dalej nie spuszczałam z niego wzroku. Złapał się za twarz i zakrył usta dłonią z przerażenia a z jego oczu mimowolnie poleciały słone łzy. Patrzyłam mu prosto w oczy. Kaganiec wpadł mi z rąk tocząc się do kąta a ja opuściłam ręce, przez co zakrwawiony materiał swobodnie upadł u moich stóp pozostawiając mnie zupełnie nagą. Na moim ciele były ogromne fioletowe siniaki, zadrapania, krew zaschnięta i świeża. Włosy wypadały gdy je dotknęłam od tego że Harry zbyt gwałtownie za nie ciągnął. Twarz była poraniona, były w niej bardzo głębokie rany aż do mięsa, a  z oczu płynęły słone łzy.
- Patrz Harry.. Spójrz ... Zobacz jak bardzo byłeś na mnie zły.. Byłeś zły chociaż sam ode mnie odszedłeś pozostawiając mnie w ciąży samą... Jestem teraz do niczego .. Spójrz ... czy osoba która kiedykolwiek kogoś kochała zrobiłaby drugiemu człowiekowi taką krzywdę ? Dotknij tej krwi którą masz na rękach... Masz na sobie krew matki swojego dziecka masz na sobie krew osoby która oddała ci wszystko co miała która kochała i kocha dalej tylko nie wie czy ta miłość nie zaprowadzi jej do śmierci. Nie boli mnie już ... Zrobiłeś to przed czym chroniłeś mnie przez cały ten czas. Zadałeś mi największy ból Harry.... Zgwałciłeś mnie.. Zabiłeś moją duszę.. Zabij proszę i moje ciało. Weź w rękę nóż i wbij mi go prosto w serce tak jak zrobiłeś to poprzedniej nocy tylko błagam cię nie skrzywdź naszej córeczki ona niedługo będzie miała tylko ciebie...