sobota, 31 sierpnia 2013

Harry Styles SMUTNY!!!

Siedziałam z malutką Darcy w domu. Było późno trzymałam malutką na kolanach. Prosiłam żeby zasnęła ale ona chciała zaczekać na tatę. Nie chciałam żeby musiała to oglądać ale ona tak bardzo kochała Harrego. Nie był taki w stosunku do niej. Kochał ją ... Może zachowywał się tak dlatego że miał dużo stresu w pracy . Ja mimo wszystko kochałam go. Przysięgałam przed ołtarzem przecież że będę z nim na dobre i na złe.. Czekałyśmy tak na niego . Trzymałam małą na kolanach ona była przytulona do mnie. Siedziałyśmy przy kominku. Nagle drzwi do domu trzasnęły. To nie wróżyło nic dobrego. Przycisnęłam Darcy bardziej do siebie. Harry wpadł do pokoju i zrzucił mała z moich kolan tak że ta upadła na ziemię płacząc. W tedy przyszła kolej na mnie. Bez słowa on podszedł i uderzył mnie w twarz z mojej wargi popłynęła ciepła struga czerwonej cieczy.. Upadłam niedaleko mojej malutkiej córeczki. Harry był w jakimś szale podciągnął rękaw podchodząc tym razem do Darcy. Nie mogłam na to pozwolić. Zasłoniłam ją własnym ciałem tym razem dostając w brzuch nie miałam siły wstać. Mała Darcy uciekła do swojego pokoju. Harry dostrzegł że odbiega. Opamiętał się . Próbował do niej podejść ale ona uciekała... Bała się go w końcu odpuścił. Miał łzy w oczach. Łzy i strach,.... Strach przed tym co się właśnie stało. Podbiegł do mnie chciał mnie dotknąć . Pomóc wstać. Ręce mu się trzęsły. Nie dałam mu się dotknąć. Odsunął się i zamknął w sypialni. Od razu poszłam sprawdzić co z małą. Siedziała w kąciku nogi miała podkulone pod brodę i płakała . Cały czas płakała.
Dziewczynka spojrzała na mnie.

Miała takie smutne oczki. Bardzo mocno ją do siebie przytuliłam. Była wystraszona . Nie znała swojego taty  z takiej strony. Zapewniłam ją że wszystko się ułoży że wyjdziemy z tego piekła. Wyjrzałam z pokoju i spojrzałam w stronę sypialni światło było zgaszone więc Harry pewnie spał. Po cichu wróciłam do Darcy. Ubrałam ją ciepło wzięłam kilka jej rzeczy. Na szafce w przedpokoju zostawiłam tylko obrączkę. Otworzyłam po cichu drzwi i z córeczką na rękach wybiegłam z domu nawet ich za sobą nie zmykając. Biegłam bez celu. Byle jak najdalej o niego. Mogłam znieść że bił mnie ale nie mogłam pozwolić mu tknąć bezbronnego i  niewinnego dziecka. Nie miałam rodziny pochodziłam z domu dziecka. Nie wzięłam też pieniędzy. Wszystko zostało w domu Harrego w sypialni a tam nie mogłam wejść. Otuliłam Darcy samą sobą i tę noc spędziliśmy w parku. Był sierpień. Końcówka sierpnia więc nie groziło nam zamarznięcie. Nie miałam pieniędzy nie miałam dachu nad głową miałam dziecko na rękach i uciekałam przed agresywnym mężem. Musiałam coś zrobić. To było jedyne wyjście. Poszłam do noclegowni i tam pod opieką jednej z recepcjonistek zostawiłam małą. Wyszłam. Oddałam się jakiemuś staremu i obrzydliwemu typowi. To było jedyne wyjście żeby rano dać mojej córeczce coś do jedzenia. Żeby ją stąd wywieźć jak najdalej od niego. To było takie poniżające takie upokarzające. Ten obcy facet dotykał mnie i robił to ze mną za pieniądze. Płakałam ale nie miałam wyjścia. Zrobiłam z siebie dziwkę.... Rano wróciłam i zabrałam mała z noclegowni. Czułam się taka brudna. Zabrałam Darcy na śniadanie tam w gazecie zobaczyłam że o nas piszą to znaczy że Harry nas szuka... Musiałyśmy uciekać i to jak najszybciej. Wzięłam małą i wsiadłam do pierwszego lepszego pociągu. Dojechaliśmy do jakiejś małej miejscowości. Myślałam co dalej... Co my same zrobimy ? Co znowu mam się oddać za pieniądze? I tak ma teraz wyglądać moje życie? A co z Darcy ? Ma mieć matkę dzi..... Wysiadłyśmy z pociągu i poszłyśmy w stronę parku. Trzymałam małą na rękach i nie wytrzymałam sytuacji zaczęłam płakać. Po chwili poczułam czyjąś  dłoń na ramieniu. Wystraszyłam się to przecież mógł byś Harry. W tedy dopiero by mnie zbił. Kto wie może tym razem nie obroniłabym Darcy. Odwróciłam się gwałtownie a tam jakaś starsza pani pytała mnie co się stało. Opowiedziałam jej cała historię i zaoferowała mi pomoc . Ja bym jej nie przyjęła , ake w tej sytuacji nie miałam wyjścia. Poszliśmy za tą miła staruszką do jej domku. Mały ładny domek w spokojnej okolicy. Starsza pani przygotowała dla mnie i dla mojej córeczki ciepły posiłek pomogłam jej rzecz jasna. Dni nam mijały. Okazało się że owa starsza pani nie ma dzieci a jej mąż już dawno nie żyje. Z czasem traktowałam ją jak swoją babcię i tak się do niej zwracałam. Opiekowałam się nią i pomagałam . Wkrótce znalazłam pracę i moje życie powoli zaczynało się układać aż do pewnego dnia...
Wróciłam do domu po pracy Darcy siedziała jakaś dziwnie zamyślona, smutna. Mówiła że jej zimno po chwili upadła wprost w moje ramiona nie wiedziałam co się dzieje .  Niedaleko był szpital zaniosłam ją tam. Lekarze biegali w tę  i z powrotem . Nie wiedziałam co się dzieje pytałam ale nikt mi nie odpowiedział. Siedziałam tak do rana, aż w końcu lekarz zawołał mnie do siebie. Oznajmił że moja malutka córeczka choruje na białaczkę. Zaczęłam krzyczeć , zaczęłam wyć z bólu bólu mojego serca. Nie mogli mnie uspokoić. Mała robiła się z dnia na dzień coraz słabsza. Przyjmowała leczenie ale nie dawała sobie rady z chorobą.
Byłam przy niej dzień i noc . Tylko ona mi została . Błagałam Boga żeby mi jej nie zabierał. Żeby ukarał mnie ale nie ją ona przecież nic nie zrobiła. Pytała o tatę, ale kiedy pytałam czy chce się z nim zobaczyć mówiła że nie . Ja jednak wiedziałam że on ma prawo wiedzieć jest jej ojcem. Zadzwoniłam do niego. Kiedy powiedziałam mu o tym że Darcy jest chora rzucił słuchawką. Kilka godzin później był już w szpitalu.
- Gdzie ona jest ?!
Pokazałam mu drzwi od sali Darcy. Mała jak go zobaczyła zaczęła płakać i rzuciła się w moje ramiona . Przytuliłam ją i wytłumaczyłam że tata tu jest bo ją kocha i nadal jest jego malutką gwiazdeczką. Dziewczynka spojrzała na mnie i pobiegła prosto w objęcia Harrego. Powiedziała że go kocha. On płakał ja jeszcze bardziej. W końcu wyciągnął zza pleców ulubioną laleczkę Darcy . Mała wręcz skakała z radości i dumnie z lalą i tatą przechadzała się po szpitalnym korytarzu.
Harry został . Został dla Darcy. Ona czuła naszą miłość do niej. Słabła z dnia na dzień coraz bardziej słabła. Nie dawała rady już wstawać ani samodzielnie jeść. Patrzyliśmy z Harrym jak umiera i nie mogliśmy z tym nic zrobić.
Włącz to
Pewnego dnia gdy przyszliśmy do niej jak  co dzień jednak nie było  jej na sali a łóżko było posłane wiedzieliśmy co to oznacza Harry się rozpłakał a ja upadłam na ziemię. To był jeden wielki koszmar. Moja malutka córeczka mój skarb. Nie ja nie chce nie !!! Prosiłam cię tam na górze żebyś zabrał mnie a zabrałeś ją dlaczeegooo?!?!?!?!
Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi... Nie jadłam nie piłam przez wiele dni. Nie mogłam. Czasem wchodząc do jej pokoiku zapominałam że jej już nie ma i zaczynałam mówić ale jak zobaczyłam że jej nie ma płakałam... Krzyczałam.... To też nie pomagało.
Nadszedł dzień pogrzebu mojej.... naszej córeczki nie miałam już łez stałam a gdy jej biała malutka trumienka zjeżdżała pod ziemie nie wytrzymałam chciałam rzucić się za nią. Harry mnie złapał przytulił i nie wypuszczał. Po pogrzebie na jej malutkim nagrobku położyłam białą różyczkę i ostatni jej rysunek mama tata i Darcy . Odeszłam . Szłam ulicami miasteczka z jednej strony para zakochanych z drugiej szczęśliwa rodzina . Bawią się razem szczęśliwi. Nie znają smutku ani troski. A ja? Robiłam wszystko a to i tak było za mało. Usiadłam na ławce w parku gdzie często siedziałyśmy z Darcy. Wyciągnęłam pudełeczko tabletek. Bardzo silnych leków . W tedy usłyszałam że ktoś biegnie . Odwróciłam się to był Harry. Klęknął przede mną miał w ręku rysunek który zostawiłam na nagrobku malutkiej. Cały się trząsł . Zaczął przepraszać. Płakał. Ja już dawno mu wybaczyłam. Nie mogłam nic powiedzieć. Pokazałam ręką na siebie później na serce a na końcu na niego na znak I LOVE YOU. Spojrzałam prosto w jego zielone oczki i zażyłam kilka tabletek. Harry nie wiedział co się dzieje. Ja tylko się uśmiechnęłam .
- Pozdrowię od ciebie naszą córeczkę Harry....
Pocałowałam go i upadłam na ziemię. Haryy próbował mnie ocucić to jednak na nic. Podniósł z ziemi pudełko tabletek wziął kilka do ust i połknął położył się koło mnie złapał za rękę i tak jak ja usnął. Teraz jest już wszystko dobrze . Jesteśmy razem jak ta rodzina którą widziałam idąc do parku. Jesteśmy razem nierozłączni. Ja Harry i nasza Darcy. Zasnęliśmy snem wiecznym....

czwartek, 29 sierpnia 2013

Niall

Siedziałam w parku. Było już ciemno. Uciekłam z domu. Tam nikt mnie nie chciał. Nikt... Jak zaczęło się ściemniać zaczęły się telefony. Najpierw nie odbierałam a później całkowicie wyłączyłam telefon. Jedyne co chciałam zrobić w tamtej chwili to stanąć na brzegu mostu który miałam przed sobą skoczyć i już nigdy nie wypłynąć. Tylko tyle. Nie miałam siły żeby żyć. Bałam się następnego dnia. Bałam się że matka mnie znajdzie i znowu nawrzuca mi jak bardzo nienawidzi i jak bardzo chciałaby żeby mnie nie było.Chciałabym jej w końcu ulżyć. Przestać być ciężarem. Jest jeszcze ktoś. Niall.... Kilka lat temu się w  nim zakochałam, ale on mnie nawet nie lubi. Mieszkamy niedaleko siebie, lecz on wymienia mnie tylko swoimi wrogimi spojrzeniami. Coraz więcej motywów żeby ze sobą po prostu skończyć. Podeszłam do jednej z barierek i wychyliłam się . Spojrzałam w dół woda była mętna i pewnie zimna. Jednym ruchem przeskoczyłam na drugą stronę i już znajdowałam się nad taflą. W parku już nikogo nie było. Trzęsłam się z zimna i ze strachu. Nie wiedziałam czy chcę to robić ale w tamtej chwili nie liczyło się to czego chcę czy nie chce..... Zamknęłam oczy a w myślach liczyłam do pięciu. Jeden.... Dwa...... Trzy....... Cztery.....P..
- Alex złaź stamtąd chcesz spaść do cholery ?!
Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to. To był Niall... Co on tu robił o tej porze ? Podchodził powoli bliżej mnie .
- Daj mi rękę i spokojnie wejdź na drugą stronę barierki.
Byłam zrozpaczona. Teraz już wiem że nie chciałam tego robić. Skinęłam głową na znak zgody i kiedy już miałam podać mu rękę powinęła mi się noga. W myślach usłyszałam ostatnie Pięć... Nagle poczułam że nie dotknęłam jeszcze wody tylko coś próbuje wciągnąć mnie na most.
- Trzymaj się Alex  nie puszczaj zaraz cię wciągnę tylko nie puszczaj mojej ręki. \
Niall mocno mnie trzymał i próbował wciągnąć.
- Niall ja już nie dam rady puść mnie bo wpadniemy oboje błagam cię puść !!!
Krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam, ale on nie puszczał. Siłował się. Zaczął padać deszcz ja nie miałam już siły. Moja ręka wyślizgiwała się z jego silnej dłoni. Straciłam nadzieję ostatni raz pomodliłam się w myślach i spojrzałam w dół. Było bardzo wysoko. Niall nie dawał za wygraną. Poczułam że jestem jakby wyżej Niall mnie już prawie wydostał z paszczy diabła nagle  puścił wyślizgnęłam mu się, ale na szczęście byłam już na tyle wysoko, że chwyciłam się barierki. Horanek jak to zobaczył szybko podbiegł i jednym sprawnym ruchem wciągnął mnie na drugą stronę barierki. Razem wylądowaliśmy na mokrej trawie. Zaczynało się błyskać i ostro grzmieć.
- Coś ty chciała zrobić dziewczyno no co ?!
Zaczął krzyczeć potrząsając mną. Wystraszyłam się. Ostatnio byłam bardzo płochliwa. Szybko wstałam i zaczęłam biec . Niall nie dał za wygraną złapał mnie w pasie i mocno trzymał. Szarpałam się. Chciałam sie wyrwać. Horan mi nie pozwolił przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do samochodu. Cała się trzęsłam z zimna ze strachu z przebiegu całej tej sytuacji. W końcu samochód się zatrzymał. Jak się po chwili okazało pod domem Nialla. Podał mi rękę .
- Chodź...
Był tak oziębły jak zawsze. Wiedziałam co chce zrobić. Miałam w głowie dwa wyjścia..
1. Albo zamknie mnie w jakimś pokoju i pojedzie po moją mamę.
2. Albo po nią zadzwoni
Reasumując i tak znowu mi się dostanie.Za to że szlajam się po nocy, za to że narażam ludzi na swoje problemy, za to że jestem taka głupia i przede wszystkim za to że uciekłam. Wprowadził mnie do domu  a sam zaczął zdejmować kurtkę. Stałam w kąciku trzęsłam się i patrzyłam .... obserwowałam ukradkiem każdy jego ruch.
- No nie stój tak chodź za mną.
Chyba mieszkał sam. Podążyłam za chłopakiem. Wskazał że mam usiąść po czym podał mi jakieś ubrania.
- Tam jest łazienka idź przebierz się w suche rzeczy a potem przyjdź tutaj.
Milczałam i posłusznie wykonywałam polecenia Horana. Przebrana wyszłam z łazienki i usiadłam na tej samej kanapie na której siedział tylko ja usiadłam na samym jej brzegu. Niall bacznie szukał czegoś w telefonie pewnie numeru do mojej mamy. Podkuliłam nogi pod brodę żeby było mi cieplej. Chłopak zauważył że jest mi zimno. Wstał wziął gruby koc i mnie nim okrył. Usiadł ramię w ramię obok mnie. Nie wiem kiedy zasnęłam ale rano obudziłam się u jego boku w jego łóżku byłam otulona tym kocem którym mnie wczoraj przykrył, ale dodatkowo byłam przyciśnięta do jego torsu a on spał . Przytulał mnie. Pewnie niechcący przy mnie zasnął i myśląc że jestem poduszką przytulił się w nocy. Powoli jakoś wydostałam się z jego objęć. Złożyłam kocyk wzięłam mała kartkę papieru z jego biurka i długopis i napisałam" NIALL PRZEPRASZAM ZA WCZORAJ ZA TO CO MUSIAŁEŚ ZOBACZYĆ I SIĘ MNĄ ZAOPIEKOWAĆ... DZIĘKUJĘ ŻE NIE POZWOLIŁEŚ MI POPEŁNIĆ NAJWIĘKSZEGO GŁUPSTWA... OBIECUJĘ ŻE NIE BĘDĘ SIĘ JUŻ NARAŻAĆ"
Odłożyłam karteczkę na część łóżka na której leżałam i już miałam wychodzić kiedy usłyszałam ten melodyjny głos.
- A ty gdzie się wybierasz ?
- ja....yyyy...boo...ja musze..... do domu.... wracać do domu.....
- Nigdzie sama nie pójdziesz zaczekaj z godzinę chwilę jeszcze pośpię wstanę zjemy śniadanie i cię odwiozę , a teraz kładź się jeszcze albo siadaj.
- Nie ! Nie chce ! Niall doceniam że mi wczoraj pomogłeś chociaż będziesz miał teraz co opowiadać swoim kolegom nie wiem co ci zrobiłam że mnie tak nienawidzisz ! Nie musisz mi pomagać rozumiesz?! Mogłeś mnie wczoraj puścić i tak nikt mnie tutaj nie chce własna matka ma manie gdzieś beze mnie będzie wam wszystkim łatwiej słyszysz ?!
Totalnie się rozkleiłam. Płakałam jak dziecko,a  mój stan psychiczny już dawno sięgnął dna. Osunęłam się po drzwiach. Horan patrzył na mnie trochę jakby wystraszony. Po chwili podbiegł do mnie i z całej siły przytulił. Próbowałam się wyrwać, ale nie dałam rady. Powoli mój płacz się uciszał aż w końcu oddałam przytulańca. Czułam się taka bezpieczna w jego objęciach .
- Już ciiiii nie płacz nigdzie cie nie puszcze już nikt cie nie skrzywdzi.
Podniosłam swój wzrok na chłopaka.
- Niall ty skrzywdziłeś mnie najbardziej....
 Po tych słowach wstałam i pokierowałam się do wyjścia.  Wróciłam do domu. Tam tak jak myślałam czekała mnie awantura. Mama pytała gdzie byłam cała noc stwierdziła że jestem dziwką nikim więcej w jej oczach. Nie miałam już łez żeby płakać. Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w moje ciuchy. Jak mama wyszła do pracy postanowiłam oddać Horanowi jego rzeczy. Wyprałam je i wysuszyłam i podążyłam do domu chłopaka. Zapakowałam je w pudełeczko. Postawiłam pod drzwiami i już chciałam odejść kiedy drogę zatorował mi Niall.
- Przyniosłam ci twoje ubrania już idę nie bój się nie musisz wszywać policji...
- Nie chcę chodź musimy porozmawiać...
Weszliśmy do środka. Niall wskazał miejsce przy stole . Usiadłam i milczałam.
- Czemu chciałaś się zabić ?
- Żeby umrzeć.....\
- A możesz tak trochę jaśniej ?
- Co mam ci powiedzieć że moja matka uważa mnie za dziwkę chociaż nią nie jestem ?! że nikt mnie nie chce ?! że nawet ty chociaż mnie nie znasz osądzasz i nie chcesz ze mną nawet porozmawiać ?!
Horanek milczał. Tym razem on .. Podszedł i stanął na przeciwko mnie.
- Wstań ... proszę cię wstań...
 Kiedy wykonałam polecenia chłopaka ten bardzo mocno mnie przytulił . To było inne przytulenie niż te rano to było bardziej prawdziwe. Staliśmy tak dobre kilka minut. Znów poczułam to bezpieczeństwo ten spokój ukryty w jego ramionach. Lekko odsunął mnie od siebie i spojrzał w oczy. Odgarnął kosmyk moich włosów za moje ucho.
- Pocałuj mnie ...
Nie wiem co mnie tknęło żeby to powiedzieć. To był impuls ale żeby aż tak ?! No trudno już teraz tego nie cofnę Niall może się nie obrazi....
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak przycisnął do mnie swoje wargi. Zwykły pocałunek stawał się coraz bardziej namiętnym nasze języki toczyły zaciętą walkę. To był najdłuższy i najbardziej pożądliwy pocałunek w moim życiu. Dało się z niego wyczytać jakby "uczucie?".
- Niall... ja .... przepraszam nie powinnam cię o to prosić.....
Horan się uśmiechnął.
- Podobam ci się czy coś więcej ?
Nie mogłam mu na to odpowiedzieć. No bo co miałam wypalić prosto z mostu " nienawidzisz mnie ale mimo to ja jestem w tobie zakochana po same uszy "
- Tylko mi już nie uciekaj .. Powiedz czy coś do mnie czujesz a ja powiem ci dlaczego cię unikałem i przyżekam że już nie będę.
Pokiwałam tylko głową że tak na znak że coś do niego czuję, chociaż to w cale nie było żadne coś to była czysta miłość.
Niall złapał mnie za rękę.
- Ja unikałem cię dlatego że czuję dokładnie to samo co ty tylko chciałem wyprzeć to uczucie bałem się go jeszcze nigdy w życiu nie byłem zakochany a teraz ....Ja już nie chcę się z tym ukrywać Alex.... Jeśli jest ci tu tak źle to ucieknijmy stąd razem  mam jeszcze jeden dom w Stanach. Jesteś już pełnoletnia więc nikt cię stamtąd nie zabierze a teraz jeśli się zgadzasz to ty mnie pocałuj.
 Bez zastanowienia dopasowałam swoje wargi do warg chłopaka. Później pojechaliśmy po moje rzeczy. Zostawiłam tylko na stole kartke z napisem " żegnaj" . Wsiadłam z Niallem w samochód i odjechaliśmy. Od tego momentu tworzymy szczęśliwą parę. Kochamy się miłością idealną. Liczymy się tylko my nikt inny nie ma dla nas znaczenia.

Harry

Budzik zadzwonił o 7 rano jak każdego dnia. Otworzyłam oczy i zwątpiłam, czy aby na pewno nie śpię. Zobaczyłam Harrego stojącego nade mną. Był uśmiechnięty, jego oczy lśniły, a włosy były jak zawsze pokręcone. Po chwili, gdy przetarłam oczy zobaczyłam cała piątkę. Nie mogłam w to uwierzyć! Skąd chłopcy znaleźli się w moim domu ! Po chwili wszystko się wyjaśniło. Jakiś miesiąc temu wysłałam swoje zdjęcie do konkursu na temat "Wygraj dzień z 1D". Nie wiązałam z tym żadnej nadziei, a tu prosz. Nie miałam nic do powiedzenia, bo chłopacy zaplanowali ten dzień sami. Najpierw poszliśmy do kina, później do wesołego miasteczka, a następnie przeszliśmy się na plażę. Louis, Zayn i Liam poszli porobić pamiątkowe zdjęcia, Niall poszedł coś zjeść, a Harry został ze mną. zaczęliśmy rozmawiać, a przez ten czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Było tak przez prawie półtorej godziny, aż w końcu przyszli chłopcy. Nadchodziła już prawie 19, więc nasz wspólny dzień dobiegał końca. Chciałam wrócić do domu taksówką, ale nalegali żeby mnie odwieźć, więc się zgodziłam. Byliśmy już koło mojego domu. Pożegnałam się z chłopcami, dali mi autografy, podpisali płytę, pomachałam im na pożegnanie i z łezką w oku patrzyłam jak odjeżdżają. Byłam tak podekscytowana że myślałam że nie zasnę, ale jak tylko wzięłam prysznic dosłownie ścięło mnie z nóg. Zasnęłam jak niemowlę. Budzik rano tradycyjnie zadzwonił o 7 . Zanim otworzyłam oczy poczułam że jestem tak jakby do kogoś przytulona. Otworzyłam oczy a ty Harry!! Leży koło mnie, a ja trzymam głowę na jego ramieniu i jestem do niego przytulona. Nie no to musiał być sen! Uszczypnęłam się dwa razy i nic. Nadal widziałam jego. Po kilku sekundach odezwał się tymi słowy: "Hej kochanie;) Stęskniłaś się za mną ;)?" Zaniemówiłam. Harry natomiast uśmiechał się do mnie. Powiedział że ten wczorajszy dzień chciał potraktować jako obowiązek w pracy i było tak do momentu kiedy zaczęła się nasza rozmowa na plaży. Nigdy jeszcze nie rozmawiał tak bezinteresownie z fanką. Zdziwiło mnie jeszcze gdzie jest reszta chłopców. Okazało się że wytwórnia dała im tydzień wolnego i mogą sobie poszaleć. Byłam pewna obaw,ale w głębi czułam niesłychane szczęście. Zaproponował żebyśmy spędzili ten tydzień razem. Mimo że go kochałam, bo w końcu jestem jego fanką to wątpiłam.W normalnej sytuacji bym się nie zgodziła, ale ta sytuacja wymagała powiedzenia tak. Wstałam zrobiłam nam śniadanie, zjedliśmy i zaproponowałam mu spacer. Zgodził się bez jakichkolwiek wahań. No więc poszliśmy. Przechodząc przez park postanowiliśmy zatrzymać się przy stawie.. Usiedliśmy na trawie i tak jak na plaży spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.Nasze ręce chwyciły się wzajemnie, a twarze zbliżały i zbliżały. W ostatniej chwili odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.O mały włos, a doszłoby do pocałunku. Tak na prawdę byłoby to spełnienie moich najskrytszych marzeń , ale tak nie można znaliśmy się zaledwie jeden dzień. Zrobiło mi się głupio.Wstałam i pobiegłam w głąb parku. Pomyślałam: " Przecież co on musiał sobie pomyśleć, a jeżeli ktoś mu zrobił zdjęcie, już nie będzie chciał mnie znać, ale to wszystko działo się tak nagle z resztą czułam jakbyśmy oboje tego chcieli". Harry oczywiście poszedł mnie szukać . Znalazł mnie siedzącą na jednej z wielu ławek- płaczącą. Podbiegł do mnie, złapał za rękę, później przytulił i otarł moje łzy.Powiedział:"Głuptasie nie płacz!" Ja odparłam" Pewnie mnie nienawidzisz . Co jeśli ktoś zrobił ci zdjęcie? to zrujnowałoby wszystko " On nie odpuszczał: " ale to co? Nie obchodzą mnie inni. Chciałem tego pocałunku, a pocałowanie cię byłoby dla mnie największą nagrodą jaką kiedykolwiek dostałem". Po tych słowach znów spojrzał mi w oczy i wbrew mojej woli wziął mnie na ręce i nosił przez jakieś 30 minut . później poszliśmy do domu. Zeszło nam do samego wieczora. Postanowiłam sobie przygotować posłanie na podłodze, ale Harry wyraził kategoryczny sprzeciw. Powiedział, że nie może spać sam w łóżku bo się boi. Początkowo go wyśmiałam, ale w końcu wynegocjowałam spanie na podłodze, chodź Hazza się buntował. Rano nie obudziłam się jednak na podłodze tylko na łóżku, na dodatek z miśkiem , który na koszulce miał imię Harrego. Rozejrzałam się po pokoju a tam ani śladu po Harrym. Nagle ktoś wchodzi do pokoju. To był on na dodatek w samej bieliźnie. Wszedł z gotowym śniadaniem i podał mi je do łóżka. To było takie słodkie. Na dodatek przyznał się że poczekał aż zasnę i przeniósł mnie z podłogi na łóżko, a żebym nie czuła się samotna podarował mi siebie w wersji pluszowej. Zaniemówiłam. Byłam pod tak ogromnym wrażeniem. Postanowiliśmy zostać w domu, gdyż na dworze był ogromny wiatr i niebo zasłane siwymi chmurami. Harry wziął się za pisanie nowej piosenki i poprosił mnie o pomoc. Zgodziła się/Najpierw miał to być szybki popowy kawałek,a le postanowilismy przlozyc go na milosna ballade. Tak tez zrobilismy. Dodalismy tez romantyczne slowa ktore razem ulozylismy. Wyszlo z tego cos niesamowitego. Harry dostal nagle jakis tajemniczy telefoni wybiegl szybko z domu.Pomyslalm ze pewnie mial cos pilengo do zalatwienia. W krotce po jego wyjsciu na twitterze zobaczylam zdjecie jakiejs dziewczyny z terazniejsza data calujacej sie z Harrym. On był ubrany tak jak w tedy kiedy wychodzil, mial nawet slad mazaka na policzku ktory niechcacy zrobil sobie przy pisaniu piosenki .Nie wiedzialam co mam o tym myslec. W koncu wszytsko wskazywalo na to ze jest mna zainteresowanya poza tym dzien wczesniej prawie sie pocalowalismy, Moze on sie z kims o mnie zalozyl? Nie wytrzymałam i wybiegłam z domu. On po powrocie juz mnie nie zastal. Zostawilam wlaczonego laptopa na tym zdjeciu i kartke z napisem" zostan tu jak dlugo sobie chcesz, przeciez o to ci chodzilo" Harry usiadl zrezygnowany z kartka w rece. Spojrzal jeszcz raz na zdjecie, zaczal przeklinac, nie mogl sie opanowac a na dodatek nie wiedzial gdzie jestem. Zadzwonil po chlopakow pokazal im zdjecie liscik i piosenke ktora razem napisalismy. Harrywyjasnil tez ze dziewczyna z tego zdjecia to jakas psycho fanka ktora pocalowala go wbrew jego woli a jej kumpela zrobila szybko zdjecie. chlopacy oswiadczyli ze zajma sie odnalezieniem mnie a HArry ma wymyslec najpiekniejsze przeprosiny na swiecie. On oczywiscie sie zgodzil i wiedzial juz jak beda wygladaly te przeprosiny. Chlopacy znalezli mnie nastepnego dnia, wsadzili w limuzyne i( siła) i zawiezli mnie w miejsce ktore wyznaczyl im Harry.Wyszlam z limuzyny a pod moimi nogami rozwinal sie czerwony dywan, Na samym jego koncu na scenie stal on.. Maił w jednej ręce kwiaty a w drógiej mikrofon. W tle uslyszalam znajoma mi melodie. wszystkie swiatla byly skierowane na mnie i na niego . Po chwili Harry zaczal spiewac nasza wspolna piosenke. W refrenie zszedl ze sceny. podszedl do mnie chwycil za reke i zaprowadzil na scene. Kiedy weszliśmy kolejne slowa piosenki wyspiewal mi patrzac w oczy. Kiedy piosenka sie skonczyla chwycil mnie znow za reke i wytlumaczyla cala ta sytuacje ze zdejciem. Przyjelam przeprosiny. Pozniej chwycil mnie w pasie przyciagnal do siebie nasze usta sie zlaczyly a dookola ludzie zaczeli spiewac piosenke "More Than This". My jednak slyszelismy tylko niektore dzwieki gdyz patrzac na siebie nawzajem bylismy we wlasnym innym swiecie. Harry tak jak w tedy w parku wziął mnie na ręce i i zaniósł w miejsce gdzie nawiązaliśmy pierwszy powazny kontakt- na plaze. Był wieczór. Bylismy tam sami. Harry zaplanowal wszystko od poczatku do konca. Na piasku byl rozlozony koc. Nigdy jeszcze nie spotkalam kogos tak romantycznego Dlugo rozmawialismy i postanowilism,y zstac tam na noc , jednak i tak w ogole nie spalismy.Cala noc siedzielismy przytuleni trzymalismy sie za rece , rozmawialismy i milczelismy na przemian. Natstepnego dnia wieczorem chlopcy mieli wyjechac w traseWzajemnie cieszylismy sie soba ale w glebi duszy czulam smute izjuz juro ta bajka sie skonczy a aza kilka dni on nie bedzie pamietal nawet mojego imienia. zachowywalismy sie jak para chociaz w cale nia nie bylismy. po co mielismy to zaczynac skoro trwalo by to zaledwie kilka godzin. harry wpadl na pomysl abysmy o sobie nie zapomnieli. nastepnego dnia rano zabral mnie do studia tatuazu i na nadgarstku on wytatuowal sobie moje imie a ja jego. Nadszedl wieczor. Ostatni raz go przytuliam pocalowalami wsiadl do samochodu. Tobyl koniec;(Zostalam sama . Dniami i niocami myslalam o nim. Nie potrafilam zapomniec ale i nie chcialam.Zastanawialam sie czy on tez o mnie mysli czy kiey patrzy na nadgarstekto przypominaja mu sie nasze wspolne chwile. Mijaly tygodnie. Codziennie patrzac na nadgarstek mialam przed oczami ten wieczor plaze i nas. Ciesylam sie z tych wspomnien ale jednoczesnie umieralam z tesknoty. pewnego dnia do drzwi zapukal listonosz i o dziwo mial cos dal mnie. Byla to czerwona koperta zaadresowana do mnie.Otworzylam a tam malutka kartkczka ze zdjeciem . Bylo na niej napisane " Tęsknię za toba" To bylo cos wspanialego!Minelo juz prawie pol roku a on nadal wie kim jestem ! zdjecie ktore bylo w kopercie bylo to zdjecie jego nadgarstka . Postanowilam sie zrewanzowac dolaczylam zdjecie swoje nadgarstkai karteczke "kocham cie i chociaz to nic nie zmieni zawsze bedziesz w moim sercu" . Kupilam czerwona koperte i wyslalam, ale juz nie uzyskalam odpowiedzi. pozostal mi po nim tylko tatuaz zdjecie liscik i mis ktorego przytulam co noc ...

środa, 28 sierpnia 2013

Marcel/Harry Styles cz. 8

Podbiegłem i ukląkłem przy niej. Złapałem ją za rękę.
- Wszystko w porządku ?
Zapytałem po cichu...
- Harry odejdź ja nie chce przechodzić przez to drugi raz ...
- Ja przepraszam za wszystko. Że uciekłem, że cię zostawiłem, że okłamałem, że pozwoliłem ci odejść... Alex ja cie....
I w tedy jakiś mężczyzna podbiegł do mojej Alex i przytulił dziewczyna od razu odwzajemniła uścisk. Po chwili kazała mu zaczekać na nią przy wyjściu.
- A..a alex.... kto to to twój brat ?
- Nie Harry... To nie jest mój brat... To mój narzeczony....
Dopiero po chwili dotarły do mnie jej słowa... Jaki narzeczony do cholery?! O co tu chodzi?!  Nie to nie może być prawda dlaczegoooooooooo!!!!! Łzy stanęły w moich oczach. To nie to chciałem usłyszeć. \chciałem żeby zrobiła tak jak wcześniej w szkole wstała przytuliła mnie znowu się do mnie uśmiechnęła ale tym razem tą wiadomością oberwałem prosto w twarz i czuję że się z tego ciosu nie podniosę. Ten jej  kochaś złapał ją za rękę i prowadził do wyjścia ona się odwróciła i podała mi karteczkę ze swoim numerem z castingu na odwrocie była jakaś data. To pewnie była data jej ślubu. I po co mi to chce mnie jeszcze bardziej dobić?!
ALEX:
Mijały tygodnie tęsknie za swoim Harrym. Od kiedy go zobaczyłam przestałam bronić się przed miłością do niego. Ona była silniejsza. Dziś dzień mojego ślubu z Maxem... Nie chcę tego... Nie kocham go ale rodzina jego i moja naciska. Twierdzą że jest bogaty i zapewni mi godną przyszłość. \tyle że co mi z związku bez miłości.. Do końca życia będę nieszczęśliwa. Pieniądze nie są dla mnie ważne ile bym dała żeby Harry zrozumiał moją wiadomość i nie odpuścił sobie. Tylko o n może mnie uratować. Mam na sobie piękną biała sukienkę. Na głowie loki i bialutki jak śnieg welon. W ręce trzymam bukiecik z różowych różyczek. Przed sobą mam lustro i kogo w nim widzę? Nie szczęśliwą dziewczynę ubraną jak anioł tylko widze smutną bladą ubraną na czarno nieszczęśnicę. Widzę w lustrze to co dzieje sie w moim sercu. Jeśli Harry nie rozumie będę skazana na życie z kimś kogo nie kocham. Mama woła że już czas. Czuję się jakby wybijały moje ostatnie godziny. Nie tak to sobie wyobrażałam. Zawsze myślałam że przed ołtarzem będę stała ze swoim ukochanym będę patrzeć mu w oczy i składać przysięgę małzeńską....
Pojechaliśmy pod kościół tata prowadził mnie do ołtarza. Chciało mi się płakać chciałam podrzeć tę sukienkę i po prostu uciec do mojego Harrego. Kilka Razy się odwróciłam czy może Harry nie idzie ale nie.... Nie było nikogo.. W końcu nadszedł czas złożenia przysięgi płakałam... Nie mogłam opanować łez. Stracilam już nadzieję że Harry przyjdzie i jak mój rycerz mnie uratuje. Kiedy mieliśmy zakładać sobie obrączki drzwi Kościoła się otworzyły. Wszyscy skierowali wzrok na tył . To był on!  jednak !
-NIE ZGADZAM SIĘ!
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wyrwałam rękę z dłoni Maxa i zbiegłam do Harrego rzucając mu się na szyję.
- Zabierz mnie stąd kochanie zabierz jak najdalej.
Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Ruszył z piskiem i jechał gdzieś polnymi drogami zawiózł mnie nad jakieś jezioro.  Wyniósł mnie z samochodu jak księżniczkę. Byłam taka szczęśliwa, że kiedy wydostałam się z samochodu od razu rzuciłam mu się w ramiona i czule pocałowałam.
- Harry ja przepraszam ja tak bardzo cię kocham  tak bardzo ;.(
- Ciiii to ja powinienem przeprosić nie płacz już teraz nic i nikt nas nie rozdzieli;* FOREVER TOGETHER
- Tak było napisane na moim misiu który mi zginął...
- Zauważyłaś to ?! No nic chodź coś ci pokaźe:)
Harry wziął mnie za rękę i zaprowadził na polanę tam było pełno białych płatków róż Niall Liam Louis i Zayn w garniturach a na środku stał ksiądz. Harry stanął przed nim i wyciągnął w moją stronę dłoń. Dumnie podążyłam w jego stronę. Podałam mu dłoń .
- Ja Harry biorę sobie ciebie Alex za żonę.....
- Ja Alex biorę sobie ciebie za męża.....
Po przysiędze wsunęliśmy sobie obrączki na palce i pocałowaliśmy. Chlłopcy podeszli i nas przytulili po czym się oddalili. Byłam najszczęśliwsza na świecie.
Po ceremonii ślubnej poszliśmy do malutkiego domku na plaży. Harry położył mnie na łóżku . Spojrzałam w jego piękne zielone oczy.Był mój cały mój . Pocałowałam go wkrótce byliśmy już bez ubrań.a ja przeyłam swoj pierwszy raz . Jak robi się to z ukochaną osobą cały strach znika. To była cudowna noc i najcudowniejszy ślub na całej ziemi . Rano obudziliśmy się nadzy wtuleni w siebie. Wzięłam rękę Harrego i oglądałam jego obrączkę.
- Myślałam że już nie przyejdziesz, ale przyjechałeś kocham cię i gdybyś nie przyjechał to sama uiekłabym sprzed ołtarza i poszukiwała cię w sukni ślubnej na całym świecie dopóki bym cię nie znalazła.
- Nie oddałbym cię nikomu rozumiesz ;* Jesteś tylko moja;*
9MIESIĘCY PÓŹNIEJ:
HARRY:
Kochanie wszystko będzie dobrze oddychaj oddychaj!
Boże dziś przyjdzie na świat nasze pierwsze dziecko. W życiu się tak nie bałem. Siedzę już kilka godzin i nic tylko krzyk . To przerażające. Po chwili wyszedł lekarz i oznajmił że mam śliczną i zdrową córeczkę. Nazwaliśmy ją Darcy. Jest podobna do tatusia ale oczki ma mamusi . Na zawsze będziemy razem  Ja Alex i nasza malutka Darcy :)







KONIEEEC! MAM NADZIEJE ZE SIE PODOBALO TERAZ CHCE NAPISAC O KIMS INNYM NAPISZCIE KOGO BYSCIE CHCIELI NIALL LIAM LOUIS CZY ZAYN ?:)

Marcel/Harry Styles cz.7

ALEX:
Nienawidzę go jak on mógł. Dlaczego wbija mi sztylet w samo serce no dlaczego?! Nie zrobiłam mu przecież nic złego! Raz w życiu się zakochałam i to taką miłością na całe życie. Koniec z miłością więc koniec z życiem........ Biegłam prosto do domu, a konkretnie do mojego pokoju. Spod łóżka wyciągnęłam czerwoną szkatułkę, a z niej wygrzebałam żyletkę. Usiadłam z nią w ręku i patrzyłam. Zrobić to.... czy nie zrobić.......
HARRY:
 Biegłem tak szybko jak tylko mogłem, aż do jej domu stałem chwilkę pod drzwiami, ale postanowiłem ruszyć. Wszedłem do środka a tam głucha cisza. Usłyszałem tylko jakiś hałas z góry jakby coś spadło . Natychmiast się tam udałem. Słychać było też jakby szlochanie. To na pewno ona.. Kiedy przekorczyłem próg pokoju omal nie zemdlałem...
ALEX:
Stał w drzwiach. Zbladł .... Z mojego nadgarstka wąskimi strumieniami płynęła krew. Rana miała kształt serca. Nie bolało no przynajmniej nie tak mocno jak się spodziewałam. Wręcz poczułam ulgę. Robiło mi się słabo. Przed oczami widziałam pogłębiającą się ciemność. Za mgłą jakby dostrzegałam Harrego. Z jego oczu spłynęły pojedyncze łzy. Już wiem czemu zakochałam się w Marcelu.. Ponieważ tak bardzo przypominał mi Harrego... Mojego Harrego z programu tego który pocieszał mnie po porażce. Te oczy one hipnotyzowały mnie najbardziej. Pokazały mi prawdę. Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja nie wierzyłam aż do momentu kiedy poznałam mojego Harrego. Spojrzałam w jego piękne tęczówki i poczułam że gwałtownie słabnę. Dalej już nic nie pamiętam.
HARRY:
Stała tam a po jej ręku płynęła czerwona krew. Co ona narobiłą ?!?!?! Dlaczego !!!!!!! Patrzyła na mnie a ja płakałem jak dziecko nagle upadła. Szybko podbiegłem do niej. Jej puls był już prawie niewyczuwalny. Nie chciałem czekać na pogotowie. Szybko owinąłem ranę kawałkiem mojej koszulki wziąłem ja na ręce i ile tylko miałem sił biegłem  z nią do szpitala. Była taka krucha. Taka bezbronna. Czułem jak wraz z krwią upływa jej życie. Zabrali ją na salę. Co chwila ktoś wybiegał i wbiegał nie wiedziałem co się z nią dzieje siedziałem na parapecie szpitalnego okna i najzwyczajniej w świecie płakałem... Tak wiem.... Teraz już wiem jak bardzo ją pokochałem i jednocześnie jak bardzo zraniłem. Ona niczemu nie zawiniła. Przecież nie zrobiła nic złego ale ja musiałem przebrać się za tego kujona ..... Z moich cichych myśli wyrwał mnie głos lekarza...
- To Pan ją tutaj przyniósł prawda?
- tttak co z nią jak ona się czuje mogę do niej wejść ?? Błagam niech Pan coś powie:c
- Spokojnie proszę się opanować.. Panna Alex jest już w stabilnym stanie rana na nadgarstku jednak szybko się nie zagoi proszę do niej wejść już się powinna wybudzić.
Szybko pobiegłem do jej sali. Leżała i patrzyła w sufit. Po policzku spływały jej łezki. Podszedłem niepewnie. Chwyciłem ją  za rękę ta jednak automatycznie ją zabrała. Proszę niech ona się nie gniewa ... Błagam;.( Ja już nigdy nie skrzywdzę żadnej kobiety przysięgam. Ej ty na górze ja wiem że tam jesteś błagam jeżeli ona chce mnie jako Marcela to zrób tak żebym stał się nim na zawsze:.(
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Zamknąłem oczy żeby nie mogły dalej wydostawać się na zewnątrz.
- Dlaczego mi to zrobiłeś?
Zapytała swoim cichutkim głosikiem jakby to był dla niej jakiś wielki wysiłek. Wiedziałem o co jej chodzi nie wiem co  miałem jej odpowiedzieć jedyne co cisnęło mi się na usta to krótkie i równie ciche "przepraszam". Po tym jedynym słowie wybiegłem ze szpitala bardzo się przestraszyłem. Pojechałem po chłopaków a później od razu na lotnisko. Tym oto sposobem wyjechaliśmy do Stanów na kolejne koncerty. Tak wiem uciekłem ale miałem swoich informatorów. Wiem, że Alex wyszła ze szpitala, że wyprowadziła się i wróciła do swojego ojczystego kraju czyli do Polski. Zmieniła numer to już sam się tego dowiedziałem bo nie mogłem się do niej dodzwonić. Uciekłem.... Zostawiłem ją.... Mimo to ja nadal ją kocham i  zamiast zapomnieć ja coraz bardziej zgłębiam w sobie to uczucie. Zabrałem ze sobą jednego misia z jej domu miała ich bardzo dużo więc pewnie nie zauważyła że jednego brakuje. Co wieczór z nim zasypiam. Jeszcze pachnie jej perfumami. Tak bardzo chciałbym ją przytulić i wyznać w końcu że ją kocham, ale moja szansa przepadła. Nie mam nawet jej adresu. Pewnie mnie nienawidzi... A ja ją tak bardzo kocham. Proszę cię Boże wiem że to już któryś raz ale teraz obiecuje przysięgam na wszystko że będę dobrym człowiekiem tylko błagam cofnij czas do castingów w x factorze i daj mi wszystko naprawić. Zrobić tak żeby wszystko potoczyło się inaczej.....
6 MISIĘCY PÓŹNIEJ:
ALEX:
Już dawno pogodziłam się ze swoim życiem. Tu w Polsce zaczynam nowe życie.Chociaż tak na prawdę to tutaj przyleciałam żeby się trochę odbudować. Żeby trochę zapomnieć. Nie nigdy nie zapomnę ale uczę się z tym żyć. Harry wyjechał jego mama mówiła że do Stanów. Uciekł ode mnie z resztą nie dziwie mu się w końcu podcięłam sobie żyły. To było dlatego że nie dałam sobie  rady nie miałam wyjścia a przynajmniej go nie dostrzegałam... Nie umiem już kochać tak mocno jak w tedy kochałam Harrego. Mimo to mam kogoś. Skończyłam szkołę i mieszkam już razem z Maxem. Za kilka miesięcy planujemy wziąć ślub i żyć razem chwilą a nie przeszłością. On doradził mi, żebym znowu spróbowała spełnić swoje marzenia. Twierdził że jestem dobra w tym co robię. Posłuchałam go dziś poleciał ze mną do UK na casting do kolejnej edycji X factora. Za chwilkę mam wejść boję się strasznie. Dostałam numerek i wszystkie wspomnienia zaczęły przybierać na sile. Mimo to Max złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę wejścia na scenę. Dwa głębokie oddechy i weszłam. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na jurorów i tego co tam zobaczyłam zupełnie się nie spodziewałam. Tam siedział Harry.... Spojrzałam prosto w znajome tęczówki. On najwidoczniej aż źle się poczuł. Stanęłam na środku a mikrofon wypadł mi z rąk. Do moich oczu napłynęły łzy on wiedział o co chodzi. Reszta jury coś do mnie mówiła ale ja słyszałam tylko własne myśli. Spojrzałam na tych wszystkich ludzi i po raz kolejny się zbłaźniłam. Zbiegłam ze sceny jak oparzona nawet nie zabierając ze sobą Maxa. Usiadłam nieświadomie w miejscu w którym za pierwszym razem ubolewałam po botcampie . Po co ja tu znowu przyjechałam no po co ?!
HARRY:
Nie wierze że mnie wysłuchałeś Boże! Dziękuję ! Wyleciałem z tego fotela jakby mnie coś ukuło. Biegłem po korytarzach pełnych ludzi. Ona siedziała w kąciku z twarzą schowaną w kolanach. Podbiegłem i ukląkłem przy niej. Złapałem ją za rękę.
- Wszystko w porządku ?
Zapytałem po cichu...
- Harry odejdź ja nie chce przechodzić przez to drugi raz ...
- Ja przepraszam za wszystko. Że uciekłem, że cię zostawiłem, że okłamałem, że pozwoliłem ci odejść... Alex ja cie....
I w tedy jakiś mężczyzna podbiegł do mojej Alex i przytulił dziewczyna od razu odwzajemniła uścisk. Po chwili kazała mu zaczekać na nią przy wyjściu.
- A..a alex.... kto to to twój brat ?
- Nie Harry... To nie jest mój brat... To mój narzeczony....

piątek, 23 sierpnia 2013

Marcel/ Harry Styles cz.6

ALEX:
 Zobaczyłam go. To był Harry. Oszukiwał mnie, wszystkich! Co on sobie myślał! Nienawidzę go a ja się zakochałam w Marcelu co teraz? Co ja mam zrobić ?! Kocham Marcela, a jednocześnie nienawidzę Harrego który tylko udawał mojego kujonka. To jest takie cholernie niesprawiedliwe. W tedy kiedy nie chciał mnie wpuścić pewnie byli u niego chłopcy stąd te śmiechy. Nienawiść rośnie cały czas we mnie rośnie z każdą sekundą nienawidzę go coraz bardziej. Nachodzi mnie chęć zemsty za to że mnie oszukał za to że pozwolił w sobie rozkochać za to że zrobił ze mnie idiotkę! Jutro pewnie przyjdzie do szkoły jako kujon i będzie dalej kokietował całe szkolne społeczeństwo! Chcę żeby każdy znienawidził go tak jak ja . Jak to wszystko się wyda stanę się pośmiewiskiem nie wytrzymam tego przysięgam że nie wytrzymam!
HARRY:
Całą noc nie zmrużyłem oka. Czuję się podle. Jak ostatni śmieć. Koniec z tymi kłamstwami!
Mamy następny dzień szkoły dziś już nie pójdę tam jako Marcel.... ale jako Harry....
 Niech mówią co chcą. Zrobię to dla niej. Mam gdzieś co powie menager . Jutro wstanę i zacznę nowy dzień. Wiecie jaką wyznaczyłem sobie nagrodę za to że wytrzymam w skórze Marcela do końca? A taką że przelecę Alex.... Teraz jest mi wstyd... Myślałem że pociąga mnie ona tylko fizycznie, ale od dawna wiem że nie tylko fizycznie. Co ja narobiłem. Mogłem jej od razu powiedzieć, ale nieee mądry Pan Styles wiedział lepiej! Mam takie jedno zdjęcie które razem skleiliśmy w jakimś durnym programie tylko to mi po niej zostało....
 NASTĘPNY DZIEŃ....
HARRY:
Wstałem ubrałem się tak jak zwykle czyli ciasne rurki luźna koszulka i jakieś trampki. Wziąłem torbę i ruszyłem do szkoły błagać Alex o wybaczenie. Stała w tym samym miejscu, czyli przy swojej szafce. Serce podeszło mi do gardła. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich. Słyszałem westchnienia dziewczyn. Zatrzymała mnie nagle Megan szkolna gwiazdeczka. Każdy o niej marzył,, z resztą ja też o niej czasem fantazjowałem. Jak całuje jaka jest w tych sprawach i w ogóle..... Ale to dlatego, że miała swoje kształty. Tylko dlatego. Próbowałem ją zignorować. Byłem już coraz bliżej Alex kiedy nagle ona szarpnęła mnie za rękę i z wielka siła pocałowała. Nie wiem co mnie tknęło żeby oddać ten pocałunek. Na sekundę zamknąłem oczy dosłownie na sekundę! Jedną jedyna sekundę. Kiedy je otworzyłem Alex już nie było przy szafce. Odepchnąłem Megan tak że prawie upadła ale miałem to gdzieś. Kątem oka dostrzegłem ją wybiegającą ze szkoły. Ruszyłem za nią.
ALEX:
Nienawidzę go jak on mógł. Dlaczego wbija mi sztylet w samo serce no dlaczego?! Nie zrobiłam mu przecież nic złego! Raz w życiu się zakochałam i to taką miłością na całe życie. Koniec z miłością więc koniec z życiem........ Biegłam prosto do domu, a konkretnie do mojego pokoju. Spod łóżka wyciągnęłam czerwoną szkatułkę, a z niej wygrzebałam żyletkę. Usiadłam z nią w ręku i patrzyłam. Zrobić to.... czy nie zrobić.......










Dziś tak krótko :) Jak myślicie co zrobi Alex? Skończy ze swoim życiem? A co będzie z Harrym ? Wszystko to w następnych częściach :) Mam proźbę zostawiajcie po sobie jakiś ślad bo nie wiem czy w ogóle opłaca się pisać dalej.....

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Marcel/ Harry Styles cz. 5

ALEX:
Nie mogłam przez całą noc zmrużyć oka. Myślałam, że on mnie lubi, ale chyba nie... Ja może to się wyda dziwne, ale ja go na prawdę polubiłam. Wydawał się taki szczery i uroczy. Zaczęło mi na nim chyba zależeć. Znam go krótko, ale jakoś tak coś mnie do niego ciągnie. To nic, że nosi te wielkie okulary i ubiera się....tak jak się ubiera, ale z mojego punktu widzenia to czyni go wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju. Ja nigdy nie miałam szczęścia wiec dlaczego teraz miałoby być inaczej .. No nic czas do szkoły.Obym się tylko na niego nie natknęła.

Weszłam do zatłoczonego budynku. Wszędzie wrogo nastawieni ludzie i obgadujący mnie za plecami szpicle. Czasem ma się tego po prostu dość i silna wola nie wystarcza. Na końcu korytarza jeszcze zobaczyłam jego. Chyba na mnie czekał, bo stał oparty o moją szafkę. Nie miał gdzie czekać.... No nic muszę przecież wziąć jakoś moje książki. Nie chce przez niego dostać kolejnej jedynki z matmy.
-Alex czekałem na ciebie... ja.
Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Daj spokój daruj sobie tą rozmowę. Nie chciałeś mieć ze mną nic wspólnego o mogłeś mnie zwyczajnie olać a nie.
-Ale to nie jest tak jak ty myślisz!<troszkę się uniósł>
- Umówiliśmy się po lekcjach tak chciałam ci dać tylko swoje zeszyty mówiłeś że chciałeś odpisać lekcje. Nie musiałeś mnie wpuszczać do środka nie oczekiwałam tego, ale mogłeś nie pozbywać się mnie w taki sposób! Zachowywałeś się jakbyś chował tam jakichś seryjnych morderców!
MARCEL:
No tego to się nie spodziewałem dobra muszę jakoś wybrnąć bo będzie ciężko. Wkopie nie tylko siebie ale i chłopaków i po premii. A już sobie wyznaczyłem nagrodę za dotrwanie do końca więc się teraz nie poddam.
- Oj przepraszam to już się więcej nie powtórzy moja mama miała bardzo ważną rozmowę i nie mogłem jej przeszkadzać. Próbowałem ją przytulić ale mnie ominęła i poszła do klasy, a kiedy zamykała szafkę przycięła mi palec. Rozumiem była zła ale żeby aż tak ?!'
Matma czyli siedzę z nią w jednej ławce może teraz uda mi się coś wskórać. Siedziała na drugim końcu ławki jakby zaraz miała z niej wypaść. Zerkałem na nią. Była taka smutna. W cale mi się to nie podobało. Czułem się jak totalny dupek. Nie obdarzyła mnie ani jednym uśmiechem, ani nawet spojrzeniem kompletnie nic. Siedziała i uważnie notowała. Wyrwałem z tyłu zeszytu mały róg kartki i napisałem na niej czy możemy porozmawiać zgniotłem ja w malutka kuleczkę i dyskretnie podsunąłem ja pod jej rękę. Trochę się przestraszyła jak niechcący ja dotknąłem. Trochę jakbym wyrwał ją z transu. Wzieła jednak ten kawałek papieru i przeczytała po czym wrzuciła ja do piórnika i lekko praktycznie niezauważalnie skinęła głową na znak "tak". Trochę mi ulżyło. Może się jednak nie będzie na mnie gniewać do końca świata.
Usłyszałem wyczekiwany dźwięk dzwonka. Od razu podążyłem w stronę Alex. Szczerze to w życiu się tak nie bałem. W końcu na szali było być albo nie być moje i chłopców. Podszedłem do niej .  Stała tam i mroziła mnie wzrokiem.Dobra raz kozie śmierć.
- Alex proszę wybacz mi . Nie gniewaj się to nie tak jak myślisz. Po prosty są sprawy o których nie mogę ci powiedzieć. Po prostu nie mogę.
Oczekiwałem długiego monologu na temat jaka to ze mnie jest łajza a tu ona zaczęła się przybliżać. Pomyślałem nic tylko dostanę w twarz zamknąłem szybko oczy, a ku mojemu zaskoczeniu Alex mnie przytuliła. Znowu poczułem to dziwne ciepło. To było nawet fajne. Szybko wyrwałem się z przemyśleń i oddałem misiaka. Na korytarzu patrzyli się na nas jak na idiotów, ale jej najwidoczniej to nie przeszkadzało. Co ja gadam mi też było całkiem przyjemnie. W końcu się ode mnie odsunęła. Uśmiechnąłem się do niej życzliwie. Ona odwzajemniła gest. Tak słodko się zarumieniła, aż samowolnie i ja pokazałem rząd moich białych perełek.
- Wracamy razem do domu ?< zapytała
- Jasne :) Po lekcjach widzimy się przed szkołą.
No i się rozeszliśmy
ALEX:
\Tak się cieszę że już wszystko jest w porządku. Bardzo polubiłam tego kujonka . Lekcje minęły szybko. Od razu skierowałam się w umówione miejsce. On już czekał oparty o poręcz. Wyglądał ślicznie. Coś mnie w tym naszym Marcelu pociągało. Szybko do niego podeszłam i razem poszliśmy w stronę mojego domu. Nagle coś mnie tknęło.
- Marcel mogę cię o coś zapytać?
- Jasne;)
- Bo ty masz na ścianach w swoim domu tyle zdjęć One Direction i w ogóle płyt, nawet jesteś do jednego podobny i to bardo tego lokatego no wiesz Harrego. Na dodatek macie to samo nazwisko.....
MARCEL:
O mój boże! Przecież on nie mogła się dowiedzieć ! No niby jak skąd !? Głupie ładne zdjęcia na których wyszedłem jak bóg seksu! Szlak by to trafił/!
- Są dwa wyjścia Marcel albo jesteś spokrewniony z Harrym, albo zrobiłeś sobie operacje plastyczną.
W tedy zdjęła mi moje okulary, i na chwilę zamarła patrząc mi głęboko w oczy czułem jak wyczytuje z nich prawdę.
ALEX:
Te oczy. Poznam je wszędzie. Należą tylko do jednego człowieka na całej ziemi. Nikt nie ma takich samych. Zapamiętałam je w dzień kiedy odpadłam z X- Factor a .
- Harry...........
MARCEL/HARRY:
Zamarłem. Moje oczy też ją przejrzały..... i poznały. Wiem kim ona jest to ją miałem w myślach przez cały X-Factor. To koniec już żadnych tajemnic . Nie chce już tak nie przed nią!
- A...Alex....
Nie zdążyłem dokończyć bo uciekła. Płakała. Co ja narobiłem. Nienawidzę siebie za to!

piątek, 16 sierpnia 2013

Marcel/Harry Styles cz. 4

Siedzieliśmy i oglądaliśmy film. Trzymałam Marcela za rękę, która co jakiś czas drżała na co ja reagowałam uśmiechem sama do siebie. W końcu nasz seans dobiegł końca. Spojrzałam na Marcela a ten sobie słodko spał. Mimo to nadal trzymał mnie za rękę. Uroczy :) Powoli wzięłam swoją rękę i zauważyłam, że na drugim końcu kanapy leży kocyk. Wstałam i przykryłam śpiocha. W torbie poszukałam też kawałek papieru i długopis i zostawiłam mu mała wiadomość po czym wyszłam.
HARRY:
Obudziłem się przykryty kocem było mi cieplutko, aż nie chciało się wstawać. Tylko te rany trochę bolały. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Jej już nie było. Musiała wyjść jak film się skończył. O na stole jakaś karteczka leży to chyba do mnie bo nikogo innego w domu nie ma.  " MARCEL NIE CHCIAŁAM CIĘ BUDZIĆ FILM SIĘ SKOŃCZYŁ WIĘC WYSZŁAM .. WRACAJ DO ZDRÓWKA JUTRO PO ZAJĘCIACH SIĘ ODEZWĘ W SPRAWIE MOICH KOREPETYCJI. TRZYMAJ SIĘ!ALEXxoxo"Kurde, że też musiałem zasnąć. Brawo Styles! Wszystko mnie boli, ale jutro zobaczę ją więc jest za co cierpieć. Jej musiałem długo spać już późno lepiej pójdę już do łóżka. Podobno jak się śpi na brzuchu ma się erotyczne sny więc co szkodzi spróbować;p
ALEX:
Rano... Znowu ta durna szkoła. Iść zaliczyć ten test a potem z górki. Jak wrócę do domu to od razu zadzwonię do Marcela ciekawe jak się czuje.
Dzień w szkole mi się dłużył i dłużył, aż w końcu usłyszałam swój upragniony dźwięk dzwonka. Wybiegłam z klasy jak na skrzydłach, gdyż dowiedziałam się, że test z bioli zaliczyłam na piąteczkę. Czasem jednak uda mi się sensownie pomyśleć na sprawdzianie. Dobra czas zadzwonić do Marcela. Swoją drogą. Wiecie ile on ma na ścianach zdjęć chłopaków w One Directon?! Z resztą jeden ten taki lokaty jest do niego całkiem podobny.... Może to jakaś rodzina albo coś .... Kiedyś go może o to spytam, chociaż wolałabym żeby on nie miał z nim nic wspólnego.... Opowiem wam moją taka jedna i w sumie dość krótką historię. Kiedy miałam 16 lat poszłam na casting do X-Factor a wszystko było pięknie dopóki nie odpadłam w botcamp ie . Zrobiło mi się przykro nie powiem że nie... Usiadłam przy ścianie i trochę płakałam każdy by tak zrobił na moim miejscu dla mnie marzenia w tedy legły w gruzach.... Nagle ktoś się do mnie przysiadł, a mianowicie Harry. Pogratulował występu chodź zastanawiałam się czego tu gratulować. Miły chciał  być po prostu. Podsunęłam mu pod nos kartkę z moim numerem castingowym i poprosiłam, zeby się na niej podpisał. Wiedziałam , że on kiedyś będzie sławny. Później zaprosił mnie na kawę. Chwilę rozmawialiśmy, ale musiałam lecieć miałam  pociąg. W tedy zapytał mnie o numer telefonu. Napisałam mu go na serwetce. Uśmiechnął się i podszedł, żeby mnie przytulić w tedy jakimś cudem wsunął mi karteczke ze swoim numerem w tylną kieszeń moich spodni. Potem pojechałam. On zadzwonił tylko raz nie dopuszczając mnie do słowa chwalił się swoimi sukcesami co mnie jeszcze bardziej dobiło. Później już się nie odezwał... Stał się gwiazdą... I najzwyczajniej w świecie miał mnie gdzieś..
 No dobra nic dzwonię do Marcela...
- Hej Marcel ja się czujesz ?:)
- Trochę obolały jestem, ale poza tym to w porządku... A jak twój siniak na brzuchu?
- Wiesz zrobił się dziś fioletowy niedługo przybierze wszystkie kolory tęczy :)
- Może chciałabyś do mnie wpaść? Odpisałbym od ciebie zaległośći....
- Jasne :)
No i pospiesznie pobiegłam do Marcela. Z jego domu jednak dochodziły śmiechy, chyba jakichś jego kolegów... Może to znajomi Marcela, może mnie z nimi zapozna.. Zapukałam otworzył mi roześmiany Marcel. Przywitałam się pogodnie temu jednak uśmiech szybko znikł z twarzy. Patrzył na mnie trochę jakby..... wystraszony?
- Wiesz Alex to nie jest najlepszy pomysł żebyś tutaj teraz była przyjdź... najlepiej jutro dobra ?
O co mu chodziło ? Co mu się stało??! A może on wstydził się że się ze mną koleguje.... No nic bez słowa smutna odwróciłam się na pięcie i poszłam do siebie zaszywając się w pokoju. Marcel wieczorem dzwonił ale nie odbierałam nie chciałam  z nim rozmawiać....
MARCEL:
Zapomniałem o tym że ją zaprosiłem a przyszli do mnie Niall , Louis, Liam i Zayn. Ona nie mogła ich zobaczyć . Od razu poznałaby kim jestem. Cholera! Nawet mi nie odpowiedziała tylko się odwróciła i poszła w stronę swojego domu. Pewnie się na mnie zawiodła. Nie powinienem się tym przejmować, ale nie było mi dobrze z tym że ją oszukuje. To jest trudniejsze niż myślałem. Najpierw dzwoni i ja zapraszam, a później wyrzucam praktycznie za próg. Nie chce wiedzieć jak musiała się poczuć. Porozmawiam z nią w szkole i jakoś to odkręcę.








Dziś tak krótko przepraszam, że nie dodawałam ale troszke zabrało mi czasu.... Może już dziś kolejna część. A i jeszcze jedno chcę stworzyć jeszcze jedną historyjkę prawdopodobnie z Louisem i już mam nawet pomysł ale jeśli chcecie z kimś innym to piszcie :) buziaki ;*

środa, 14 sierpnia 2013

Marcel/ Harry Styles cz. 3

Odwróciłam się patrząc na niego.
- Zostań. Obejrzymy jakiś film czy coś....
No tego to się nie spodziewałam. Kompletne zaskoczenie. Jeszcze rano mnie unikał a teraz obrót o sto osiemdziesiąt stopni? Dziwne... ale i trochę..... miłe z jego strony.
- Ja nie chcę robić ci kłopotu. Pewnie masz sporo zadań do odrobienia albo coś...
Pierwszy raz w życiu plątałam się w słowach. No i jeszcze przy okazji palnęłam to o tych zadaniach! Coraz bardziej się w myślach przeklinam.
- Wiesz chyba cie posłucham i nie pójdę jutro do szkoły, więc sama widzisz, a poza tym musimy porozmawiać
- Marcel odpuśćmy sobie tą rozmowę.
- Ale , ale ....<chłopak najwyraźniej się tego nie spodziewał bo aż pobladł>
Uśmiechnęłam się do niego życzliwie po czym wyciągnęłam do niego rękę .
- Jestem Alex miło mi cię poznać:)
Marcel patrzył na mnie jak na idiotkę, ale po chwili załapał o co mi chodzi.
- Miło mi jestem Marcel i jestem tu nowy :)
Oboje się zaśmialiśmy. Zapowiadała się na prawdę fajna znajomość.
MARCEL:
Wiem, że ryzykuję, ale ona nie zasługuje na takie traktowanie z mojej strony. Może się dowiedzieć kim na prawdę jestem. Tu jest pełno zdjęć . Co będzie jak skojarzy fakty.... Nie nie pozwolę jej się do mnie zrazić. Przecież chcę być tylko miły. To zwykła koleżanka jako jedyna trochę się nade mną w tej szkole lituje więc będę miał pewne oparcie w tej zapchlonej budzie. Nie dość, że w wersji kujona wyglądam jak osioł to te siniaki mnie jeszcze bardziej "upiększają" . Żenada. No nic dam radę . Jestem przecież skazany na sukces we wszystkim teraz też wszystko się uda. Odpękam rok w tej szkole i zerwę z tym pieprzonym kujońskim wizerunkiem. Co do dla ciebie Styles ! Dorbnostka!
- Marcel o czym tak myślisz ?
No tak zawiesiłem się na chwilę. Brawo! Szybko potrząsnąłem głową.
- Nie nie nie. Wszystko w porządku ;) To co byś chciała obejrzeć? Na tamtej półce stoją filmy podejdź i coś sobie wybierz :)
ALEX:
Zrobiłam tak jak poprosił Marcel. Przede mną widziałam ogromną półkę przeróżnych filmów. Szukałam szukałam i znalazłam mój ulubiony. Aż uśmiechnęłam się na jego widok. Wzięłam pudełko z płytą w środku i podałam chłopakowi.
- Pamiętnik ?
- Tak bardzo lubię ten film. Jest  jednym z moich ulubionych, ale jeśli nie chcesz go obejrzeć to podejdź i sam coś wybierz. W sumie wszystkie filmy które tam masz są całkiem obiecujące.
Marcel się uśmiechnął sam do siebie .
- Powiedziałam coś śmiesznego ? <z czego on się tak szczerzy ??>
- Nie nie wiesz ja też bardzo lubię ten film. Cieszę się że go wybrałaś. Może jednak mamy ze sobą trochę wspólnego.
- Apropo wspólnego to ty masz wieeeele wspólnego z Matematyka a ja utrzymuję z nią raczej mało przyjacielskie stosunki.... Moze......
- No mów co ci na sercu leży.
- No może jakbyś znalazł chwilę czasu to wpadłbyś do mnie i mnie trochę pouczył, oczywiście wiem że się nie zgodzisz w końcu na ciebie nakrzyczałam i w ogóle a na początku nawet się z ciebie śmiałam , ale ja już nie będę obiecuje. Jesteś całkiem fajny...
No i on znowu zaczął się szczerzyć, ale tym monologiem to mogłam się troszeczkę zbłaźnić tak troszke....... no dobra dobra baardzo !
- Jasne, że ci pomogę:)  Idziesz jutro do szkoły czy zostajesz w  domu ?
- Nie wiem i tak dziś nie napisałam zaległego sprawdzianu z biologii, więc jutro jest moja ostatnia szansa.
W tedy Marcel podał mi mała biała karteczkę z szeregiem zapisanych na niej cyfr.
- Napisz, albo zadzwoń jak skończysz lekcję to się jakoś umówimy i ci pomogę dobrze?
- Jasne dzięki :)
Później Marcel włączył film, Nie wiedziałam, że on jest tak wrażliwy ja miałam mokre oczy, ale on ryczał jakby conajmniej dostał w czuły punkt każdego faceta. To jednak było moim zdaniem baaardzo słodkie.Przysunęłam się do niego i spojrzałam na niego teraz już nie ukradkiem.
- Wszystko w porządku?
 Marcel wyrwany z transu szybko otarł łzy.
-Tak tak! A co ma być nie w porządku?! To tylko film przecież ooo czy ty aby nie płakałaś?<zapytał z cwaniackim uśmieszkiem i wiecie co ?!On....miał..... DOŁECZKI! wydawał mi się coraz bardziej uroczy :)>
- Marcel widzę, że płaczesz i nie chowaj się z tym to conajmniej poruszające:) To oznacza, ze jednak nie jesteś zapatrzonym w siebie dupkiem :) Jeśli ci to pomoże mogę.......potrzymać cię za rękę.... Jeśli chcesz oczywiście <tym razem ja próbowałam się wywinąć z niezręcznej sytuacji... czemu ja sie tak zachowuje ?!>
On nic nie opowiedział tylko słodko znaczy się po prostu się uśmiechnął bez żadne słodko Alex! po czym spuścił wzrok gdzieś na podłogę. Odebrałam to jako tak i lekko i niepewnie chwyciłam go za rękę. Był zaskoczony bo aż podskoczył, ale jej nie zabrał. I tak właśnie oglądaliśmy resztę filmu.
 MARCEL:
Dobra tego nie planowałem. Jak mnie dotknęła to poczułem się jakby mnie ktoś przeleciał! W sensie, że było mi tak gorąco. Była jakaś taka nieśmiała. Podobało mi się to nie powiem, że nie . Nie było to moje przystojne wydanie a i tak rozkochałem w sobie dziewczynę. Rany.... Ja to muszę być boski!
Musiałem pohamować testosteron. Nie powiem pociągała mnie fizycznie. Gdyby nie ta kurtyna Marcela nie oglądałbym z nią teraz filmu tylko byłbym z nią dawno na górze w sypialni. Ale dobra zejdź na ziemie jesteś teraz Marcelem czyli kujonem te sprawy cię przerażają a nie kręcą pamietaj !







No to mamy 3 część;) Dalej będzie już tylko ciekawiej :)

Marcel/Harry Styles cz.2

Dni mijały, a ja unikałam Marcela jak tylko mogłam. No może oprócz matematyki gdzie byłam na niego skazana. Skoro mnie nie lubił wystarczyło jedno krótkie słowo zaczynające się na "spier" kończące na "dalaj" i bym sobie poszła. Ale nieeee lepiej było czekać aż sama się domyśle. Był wtorek a ja szłam do klasy biologicznej. Właściwie miałam już po lekcjach, ale musiałam iść napisać zaległy sprawdzian. Czekałam na nauczycielkę przed klasą powtarzając materiał. Nagle usłyszałam krzyk a raczej pisk . Wystraszyłam się, ale postanowiłam coś zrobić a nie bezczynnie siedzieć. Poderwałam się z miejsca i biegiem ruszyłam w kierunku skąd dobiegały przerażające odgłosy. Zauważyłam chłopaków z mojej klasy i kogoś leżącego na podłodze. To był on.... Marcel... Pomóc mu czy nie? Dobra nie będę tak stała to człowiek może mnie nie lubi ale nie mogę tak stać i bezczynnie patrzeć jak go katują! Szybko tam podbiegłam i kazałam im się rozejść. Nie posłuchali. Odepchnęłam jednego z nich i się opamiętał, z drugim było gorzej. Był jak w jakimś szale kopał Marcela tak mocno że z ust Marcela wypłynęła krew chciałam go jakoś wypchnąć, ale był silniejszy i mnie też się oberwało. Upadłam koło Marcela. Josh <tak miał na imię ten brutal> się wystraszył kiedy zobaczył, jak upadłam zwijając się z bólu, że uciekł. Na korytarzu zrobiło się cicho. BYło słychać tylko ciche jęki ....jęki bólu. Traciłam chyba przytomność. Świat robił się jakby za mgła.
Z PERSPEKTYWY MARCELA:
 Leżałem tam pobity. Miałem rozcięty łuk brwiowy i wargę, stąd ta krew w buzi. Ocknąłem się. Ktoś mi pomógł ale kto? Nikt mnie jakoś specjalnie nie lubił.... Podniosłem się czując nieprzyjemne uczucie wszędzie na całym ciele. Oparłem się lekko o ścianę by po chwili naprzeć na nią całym moim ciałem. Rozejrzałem się dookoła kiedy usłyszałem cichutki płacz . Przeniosłem wzrok na podłogę a tam leżała Alex. Świat mi zawirował kiedy zobaczyłem jak leży tam skulona w kłębek zwinięta z bólu. Prawie zemdlałem
Z PERSPEKTYWY ALEX:
Bolało tak strasznie bolało. Łzy same leciały mi cienkimi strumykami z oczu. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Otworzyłam oczy to był Marcel. Szybko odwróciłam od niego wzrok. Nie chciałam, żeby zobaczył jaki ze mnie mięczak. W końcu tak jakby się uniosłam. Tylko nie umieraj, tylko nie umieraj ... NIE UMIERAJ DO CHOLERY!!!!!!! Otworzyłam znowu oczy i zobaczyłam jak kujonek niesie mnie na rękach.
- Co ty robisz ?!
- Cii nie mów zaniosę cię do domu a później zobaczymy
Nie miałam siły nic odpowiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy i zasnęłam.
Z PERSPEKTYWY MARCELA:
Przyniosłem ją do mojego domu. Stanęła w mojej obronie. Nie wiem dlaczego to zrobiła, ale jestem jej ogromnie wdzięczny. Chyba zauważyła, że ją ignoruje, ale chcąc nie chcąc musze to robić ona jest bystra mogłaby poznać moją tajemnicę. Jak leżała trzymała się kurczowo za brzuch postanowiłem to sprawdzić chodź coś czuję jakby się ocknęła dostałbym w twarz za to że ją dotykam. Delikatnie podciągnąłem jej bluzkę do góry i zobaczyłem ogromnego siniaka na brzuchu. Mama miała w szafce jakąś maść na stłuczenia więc wziąłem i ją posmarowałem. Jej skóra była taka gładka a dotykając jej czułem rytm spokojnego bicia jej serca. Po skończonej akcji ratowniczej poszedłem do kuchni zanieść lekarstwo.
ALEX:
Obudziłam się w zupełnie obcym mi miejscu. To na pewno nie był mój dom a już na pewno nie szpital bo tam nie ma tyle zdjęć chłopaków z One Dierction ani tym bardziej Marcela. Rozejrzałam się i podniosłam. Na brzuchu miałam ogromnego siniaka i nie ukrywajmy bolał jak cholera. Nagle zauważyłam jego wyłaniającego się z jakiegoś pomieszczenia . Podszedł bliżej i usiad.
- Nie musiałaś tego dla mnie robić tylko niepotrzebnie ucierpiałaś.
- To ja chciałam ci pomóc a ty nawet mi nie podziękowałeś wiesz ja lepiej już pójdę mogłeś mnie tam zostawić!
Wzięłam  swoje rzeczy i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.Poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek, co spowodowało, że odwróciłam się twarzą do niego.
- Zaczekaj nie wypuszczę cię stąd w takim stanie.
Teraz się nagle zmartwił tak ?
- Wiem, że mnie nie lubisz jasne? Ale mógłbyś chociaż raz przestać być takim zapatrzonym w siebie palantem co?! Pomogłam ci a ty dalej jesteś nieugięty!
- To nie tak !
- A niby jak co ?!
Marcel zamilkł tylko spuścił wzrok na podłogę i tak jakby sie ...PRZEJĄŁ? No teraz to mi było głupio. Chyba za mocno na niego naskoczyłam. Nie można przecież zmusić kogoś żeby mnie polubił.Dobra wiem przegięłam. Muszę to jakoś odkręcić. Usiadłam obok niego i położyłam rękę na jego ramieniu na co on syknął pewnie przez to że go bolało i odsunął się ode mnie. Brawo idiotko!
- Marcel ja .... ja.... ja przepraszam.... Nie chciałam tak na ciebie nakrzyczeć na prawdę....
- Nic się nie stało ja nie chcę cię ignorować.... dziękuję że mi pomogłaś mimo że cię kompletnie olewałem.
- Ale powiedz dlaczego to robiłeś? Przecież ja nie zrobiłam ci nic złego. Starałam się z tobą zaprzyjaźnić, a nie wzbudzić w tobie wrogość.
Marcel zamilkł . Po chwili podniósł na mnie swój wzrok i się lekko uśmiechnął.
- To może zacznijmy naszą znajomość od tego, że pomożesz mi coś zrobić z tymi ranami co ?
teraz już uśmiechnął się znacznie pewniej , a ja odwzajemniłam ten gest zgadzając się .
- To może podaj mi apteczkę czy coś w tym stylu.
Chłopak pospiesznie pobiegł i przyniósł wszystko co było potrzebne. Wyciągnęłam kilka plasterków i gaziki oraz wodę utlenioną. Podniosłam delikatnie twarz chłopaka, by po chwili zdjąć mu te wielkie okulary. Tak też zrobiłam. Pod nimi kryły się przepiękne i hipnotyzujące zielone oczy. Nie mogłam oderwać od niech wzroku. Były cudowne, wręcz idealne. Doobra już wystarczy tego rozczulania biorę się do pracy. Wzięłam jeden gazik i polałam go wodą, żeby przemyć ranę na wardze chłopaka. Przyłożyłam ją do ust a on zacisnął zęby. Tak ja też nie lubiłam tego uczucia.
- Oj przepraszam. Będę uważała.
 - Nic się nie stało nie boli tylko szczypie.
Tym razem już znacznie delikatniej opatrywałam chłopaka. na końcu nakleiłam mu plasterek na rozciętą brew.
- Już gotowe, ale radze ci nie iść jutro do szkoły poczekaj aż opuchlizna się zmniejszy i przyłóż cos zimnego do tych chorych miejsc najlepiej lód.
Nadal patrzyłam w te jego zielone patrzałki. W nich widziałam kogoś innego niż tego klasowego kujona widziałam zupełnie kogoś innego. Marcel najwidoczniej poczuł się skrępowany bo od razu odwrócił wzrok. Mnie zrobiło się głupio strasznie głupio.
- To ja już sobie pójdę. Dziękuję że mnie tam nie zostawiłeś.
- Zaczekaj!








A oto i druga część:) Zostawiajcie po sobie ślad jeśli czytacie. Byłabym bardzo wdzięczna. Niedługo będę poszukiwała adminki, ale to napiszę wam szczegóły przy którymś rozdziale :) Wieczorem może dodam trzecią część akcja zacznie się już rozwijać :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Marcel/Harry Styles cz.1

Jestem Alex. Chodzę do liceum i nie należę do szkolnej elity. Nie ma  chłopaka i w sumie mi z tym dobrze. Nie mam konkretnego ideału chłopaka. Myślę, że po prostu taki ideał będzie się przejawiał w tym jedynym więc co się będę martwić. Chodzę do klasy z bandą zarozumialców. Ile ja bym dała, żeby ich wystrzelić w kosmos . Albo jeszcze dalej. Taaaa marzenia.... No nic wracam do rzeczywistości. A więc mam 18 latek i nikłe marzenia zostania piosenkarką. Kocham muzykę! To tyle o mnie a teraz zamykam swój pamiętniczek i czas do szkoły. Kolejny dzień oglądania tego na widok czego dostawałam mdłości a mianowicie fałszywych ludzi. Odpękać te lekcje i do domku pomyślałam. Pierwsza matma... Nuda . W cale bym się nie obraziła gdyby nauczyciel nagle dostał telefon z NASA, że jest pilnie wzywany do jakiejś misji za którą dostanie podwyżkę. Nawet osobiście załatwiłabym mu transport w jednym kierunku. No i znowu fantazjuje brawo Alex ! Dodatkowe punkty za normalność ! Tak jak się spodziewałam nauczyciel nie wylądował poza nasza półkulą i właśnie wchodzi sobie do klasy... Koszmar!
- Drodzy uczniowie mam zaszczyt przedstawić wam nowego ucznia ! Przeniósł się z poprzedniej szkoły prosto do naszego liceum! Jego świadectwo było godne założenia moim okularów nie to co wasze ... ( zmierzył nas wzrokiem z pogardą... co za stary osioł!). Powitajcie Marcela Stylesa ( zabrzmiało jakby zapowiadał jakąś mega gwiazde w jakimś wywiadzie )
Drzwi się uchyliły a tam zobaczyłam zgarbionego chłopaka wyglądającego na strasznego kujona. Miał na sobie spodnie podciągnięte pod same żebra buty z czubami brązowy sweterek w rąby zapinany na guziczki biała koszula wciągnięta w spodnie ogrooooomne okulary i te włosy a na nich chyba ze dwie tubki żelu do włosów. jednym słowem KUJON! W klasie wybuchł śmiech i przyznaje się też nie mogłam się opanować. Dawno nie widziałam kogoś aż tak źle ubranego na moje nieszczęście tylko koło mnie było wolne miejsce więc przybysz je zajął. A co tam pomyślałam... będę miła może nie jest taki zły ?
-heeej :) <powitałam go przyjaźnie, a co usłyszałam w zamian ????? no właśnie nic !!! Kompletna cisza!>
Odpuszczam sobie rzekłam do chłopaków siedzących  z tyłu śmiejących się z całej tej dziwnej sytuacji.
- Alex nie śmiej się tam mam dla ciebie bojowe zadanie <Ohoo komuś się tu wojowniczy instynkt właczył! Niech ten nauczyciel sobie już pójdzie błaaagammmm !> Oprowadzisz naszego nowego prymusa po szkole:)
- Zaraz, że co?! Panie profesorze on nawet się  nie odzywa!
- Nie marudz jestes dziś jego przewodnikiem !
DRYYYYYYYŃŃŃŃŃ!
No to koszmar się zaczął pokazywałam chłopakowi szkołe, gadałam jak najęta a ten nic jakby nie potrafił mówić...... Szkoda słów. I tak minął mi cały dzień. Chodziłam gadałam a ten milczał. Co on się mnie bał czy co ?! Aż taka straszna nie byłam przecież.... chyba;p Ale aleeee na koniec naszej wycieczki przemówił ! krótko ale przemówił;p
- Dziękuję że mnie oprowadziłaś.
- to jednak potrafisz mówić :) Nie ma za co polecam się na przyszłość
No i już się nie odezwał tylko wyszedł ze szkoły no tak koniec lekcji a ja jeszcze stercze na korytarzu i patrze jak nasz nowy kujonik sie oddala. Bierz dziewczyno torbę i do domu dzisiaj piątek czyli..... IMPREZAAAA!!!! Tak dziś impreza więc poszłam do domu wyszykowałam się na bóstwo ale nie na plastik i ruszyłam na podbój z złudną nadzieją że tym razem kogoś poderwę.
wchodzę sobię to pomieszczenia z którego aż na zewnątrz wydobywał się smród papierosów i alkoholu a ja nie przepadałam za tymi zapachami. Potrafiłam się bawić bez tych wszystkich używek.
Wchodzę do klubu a widok w środku mnie totalnie zamurował. Przy barze siedział sobie NIEMOWA  Marcel i popijał drinka z jakąś pustakowo wyglądającą dziewczyną co ja mówię z chodzącym kucykiem pochodzącym prosto z tęczy! A ze mną  to nie chciał rozmawiać! Z resztą ta dziewczyna chciała go ewidentnie wykorzystać on stawiał jej alkohol a ona zaglądała w rozporek barmanowi... taaa romantyczne to nie powiem, że nie.... Kiedy lala sie napiła zostawiła chłopaka bez słowa. Widziałam, że zrobiło mu się przykro. Zrobiło mu się go szkoda ..... Dobra pójdę go pocieszyć zrobi mu się może lepiej i się uśmiechnie?
-Hej znowu się spotykamy:) <powiedziałam pogodnie, ale wyraz twarzy chłopaka mówił raczej "weź się w końcu ode mnie odpierdol">
 Zauważyłam jego spojrzenie i nawet się go trochę wystraszyłam. Te jego zielone tęczówki przybrały prawie czerwony kolor ze złości. Już nic do niego nie powiedziałam. Tym razem mi zrobiło się przykro, tak wiem na początku źle go oceniłam ale przyznaję się do błędu. Cały dzień oprócz tej głupiej matematyki byłam dla niego miła, a on nic. Teraz też chciałam mu dotrzymać towarzystwa to po tym boję się mu nawet spojrzeć w oczy. Wstałam z miną jakbym miała się rozpłakać . No co nie spodziewałam się że ktoś taki jak Marcel będzie mnie aż tak olewał.Wzięłam swoją kurtkę i wyszłam z lokalu błakając się po ulicach . Myślałam myślałam i wymyśliłam. Niech sobie radzi sam mogłam mu pomóc przejść przez drwiny klasy bo ja już nie zamierzałam się nabijać , ale nie to nie ! Wróciłam do domu i zasnęłam . I tyle zostało z mojego wielkiego podrywu kolesi z dyskoteki....

Marce/Harry Styles!

Hejjj :) Zafascynował mnie ostatnio Marcel ;p A więc postanowiłam, że troszkę o nim popiszę, bo nasunęła mi się ciekawa historyjka :) Podzielę ją na kilka rozdziałów komentujcie bo to motywuje do pisania :) Nooooo to do dzieła pierwszy rozdział dodam już dzisiaj :)