poniedziałek, 30 grudnia 2013

DARK HARRY CZ.34

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 15 komentarzy poprzeczka idzie w górę  :) buziaki ;*+ DARK NIE POLEGA NA TYM ŻE BOHATER JEST ZŁY W KAŻDYM ROZDZIALE. SĄ TEŻ INNI BOHATEROWIE, KTÓRZY WPŁYNĄ NA LOS HARREGO I DARCY JAK I BĘDĄ SYTUACJE NIEBEZPIECZNE:) BĄDŹCIE CIERPLIWI
- Mam barciszka! I mamę i tatę !!! - I Harrego ?! - No tak i mojego Haroolda :) - Harrego ! Tylko nie Harolda  - A co drażni cię to ?? - Bardzo No i mam taki mały haczyk na naszego twardziela:) 
Kiedy już odkleiłam się od Harrego zobaczyłam że ma bardzo widoczne rany na prawym ramieniu. Dotknęłam a on syknął.Spojrzałam niżej i to co zobaczyłam trochę mnie cofnęło. Przecież miał się zmienić...
- Znowu brałeś... 
- Oj nie mów, że znowu będziesz się wtrącała..
- Muszę bo niedługo zostaniesz ćpunem.. Zobacz jesteś cały blady i masz podkrążone oczy..
- Biorę tylko czasem, żeby się wyluzować i ty też czasem powinnaś się sztachnąć.
- Harry myślałam że ten rozdział mamy już dawno za sobą..
- Jaki ?
- Ta twoja porąbana wersja!
- Siedź cicho bo ktoś usłyszy !
- Trudno! A miałam zostać ale wiesz nie będę poświęcać tyle dla jakiegoś pieprzonego ćpuna!
Naszą rozmowę usłyszeli chłopcy. I bardzo dobrze. W jego oczach znowu pojawiła się ta ciemność. Co się z nim do cholery dzieje ?!
- Liam mógłbyś odwieźć mnie na lotnisko ??
- Jasne..
Widziałam że Hazz wraca do żywych , ale nie chcę przechodzić przez to wszystko drugi raz. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam. Całą drogę Liam przekonywał mnie do swoich racji.
- Darcy zostań z nim. On cię potrzebuje. Ufa tylko tobie. Wczoraj był tak szczęśliwy jak cię zobaczył, że...
-- Że aż się naćpał  Noo rzeczywiście. Ciekawy sposób okazywania radości..
- Dosyć tego.
Liam zawrócił z piskiem w połowie drogi, aż mocniej chwyciłam sie pasów bezpieczeństwa.Co on do cholery jasnej...
- Co ty robisz ?!
- Jestem twoim bratem, a jego przyjacielem. On jest słabszy od ciebie i kto wie co zrobi sam. Ciągnie was do siebie. Widać to gołym okiem. Ty i on to jedność. Nie zmarnujecie sobie życia. On wziął bo brał od dawna ale przyciśnij go trochę To się opamięta. Dzięki tobie nie chodzi już na ustawki, przystopował mimo tego co zobaczyłaś z nałogami, nie chodzi do łóżka z każdą dziewczyną , od roku chyba w ogóle nie umówił się z żadną poza Sam.. ale daje głowę że z nią nie spał. W kółko gadał o tobie i... I Darcy powiedz mi co do cholery zaszło między wami w Wigilię rok temu, że co noc przez sen woła twoje imię. Od tego czasu jakby go ktoś w dupę kopnął. Powiedz mi. Możesz mi ufać wszystko między nami. A i zauważyłem że macie takie same łańcuszki.
Uśmiechnęłam się mimo że w sumie wiecznie spokojny Liam na mnie krzyczał.Złapałam za łańcuszek i się uśmiechnęłam.
- A więc ??
- Liam my... my się w tedy przespaliśmy... To był mój pierwszy raz... Ale potem dowiedziałam się że jest dalej z Sam... Poczułam się strasznie, jakby ktoś mnie zmieszał z błotem. 
- Kochasz go..
- CO ?!
- No kochasz :) Uśmiechasz się jak o nim mówisz i za każdym razem czerwienisz. Nigdy w życiu nie oddałabyś się przypadkowemu mężczyźnie, tylko temu wyjątkowemu..
- Liam.. CZYTAŁEŚ MÓJ PAMIĘTNIK!!!
- Jestem twoim starszym bratem muszę cię kontrolować :)
- Nie żyjesz Payne !!
Jechaliśmy już do Londynu, bo chłopcy wyjeżdżali razem z nami. resztę drogi milczałam. Przecież tam były wszystkie moje tajemnice co za.... Ale i tak co w rodzinie to nie zginie . Dojechaliśmy na miejsce . Liam mnie wysadził, a wręcz wykopał mnie i moje walizki, po czym szybko odjechał. Pokazałam mu środkowy palec na znak siostrzanej miłości i pozbierałam swoje rzeczy. Dostrzegłam że Harry siedzi na schodach swojego domu. Zostawiłam w cholerę te swoje walizki i poszłam do niego. Po chwili mocno go przytuliłam.
- Uśmiechnij się Hazz.
Nie reagował.
- Podasz mi jedną strzykawkę z tym narkotykiem ?
Podał mi wszystko co miał bo chyba myślał że to wyrzucę, ale nie spodziewał się tego co zrobiłam. Podałam mu jedną i jedną zostawiłam sobie, po czym wbiłam i wstrzyknęłam całą jej zawartość w żyłę.
- Darcy co ty do cholery robisz oszalałaś ??
Ja sie tylko uśmiechnęłam i wyciągnęłam igłę.Patrzyłam mu prosto w zdezorientowane zielone oczy.
- Siedzimy w tym bagnie razem pamiętasz ? A jak nie pamiętasz to spójrz na łańcuszek. Za bardzo w to wszystko weszłam. Ja też potrzebuję narkotyku, tyle że moim narkotykiem jesteś ty. Rok temu dałeś mi taką dawkę, że wystarczyła na długo, ale jej działanie już zanika w moich żyłach. Potrzebuję cię Harry. Jesteś moim powietrzem. Poświęciłam dla ciebie wszystko co miałam, ale ty też dużo poświęciłeś. Ktoś dzisiaj uświadomił mi że nie warto uciekać od tego co trzyma nas od środka. Każdy ból jaki ty przeżywasz ja odczuwam podwójnie. Jeśli ty chcesz się wykończyć przez te dziadostwa to ja też...
Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie, po czym mocno przybliżył nasze czoła. Uśmiechnęłam się.
- Nigdy więcej nie wstrzykniesz sobie tego świństwa! Jesteś już uzależniona ode mnie ja będę dawał ci dawkę na tyle wystarczającą żebyś chciała mnie więcej i więcej. 
Moocno mnie pocałował, a ja z większą pewnością usiadłam mu na kolanach.
- Czekam Hazz.. czekam na swoją kolejną dawkę...

piątek, 27 grudnia 2013

DARK HARRY CZ.33

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 15 komentarzy poprzeczka idzie w górę  :) buziaki ;*
- Nie powiem że nie narobiłaś mi nadziei bo narobiłaś i to wieeelkiej ale jak idziesz spać , a mamy i tak jedno łóżko , a sam i na podłodze to ja się boję to może ... Spalibyśmy razem ?
Wyszczerzył się tak ładnie że pociągnęłam go za rękę , położyłam się na łóżko i poklepałam miejsce obok siebie. Ten w błyskawicznym tępie wyskoczył z ciuchów i znalazł się obok mnie .Wtuliłam sie,a on śpiewał mi kołysankę . Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
HARRY:
Nie wierzę, że ona znowu leży obok mnie. Tak bardzo tego chciałem. Spokojna twarzyczka, zamknięte oczy, zapach i dotyk . Wszystko to jest a w śnie nie było. Mamy z mamą dla niej pewną wiadomość ale za szybko na to może powiemy jej jutro , ale może się ucieszy, że jednak ma krewnych którzy ją kochają i szukają. ALe kto wie. Alex i jej reakcja są jedną wielką niewiadomą. Nagle Darcy zaczęła zaciskać pięści na kołdrze i mocniej zaciskać oczy. Zaczęła być niespokojna i miała wręcz drgawki. Po jej ciele spływaly kropelki potu. Krzyczała i moocno zaciskała powieki.Nie wiedziałem co mam robić więc szybko ją do siebie przytuliłem i zacząłem dobudzać, ale nie działało, a ja mimo iż jestem kilka razy silniejszy od niej nie potrafiłem jej dobudzić. W końcu z krzykiem i oddechem conajmniej tak szybkim jakby przebiegła maraton podniosła się i szeroko otworzyła oczy.
DARCY:
Znowu ten sen. Powraca w kółko i w kółko. Co ja mam zrobić żeby już mnie nie dręczył?! Każdej nocy śni mi się to samo.Ja i Harry . I jeszcze ten nieznajomy, który podchodzi i wbija nóż w samo serce Harrego. Krzyczę i się wyrywam ale nie potrafię mu pomóc. Harry leży na ziemi i patrzy mi w oczy. Już kona. Klęczę przy nim i przez łzy wydzieram się żeby mnie nie zostawiał, ale on w tedy zamyka oczy i już się nie rusza, ani nie reaguje. To najgorszy sen jaki mam a powraca co noc. Dziś znowu. Przypomniało mi się że on przecież leżał obok mnie. Odwróciłam się i dotknęłam jego klatki piersiowej, po czym rozdarłam mu koszulkę. Krwi nie było. Odetchnęłam z wielką ulga i przytuliłam się właśnie do jego serca, które biło może tylko trochę wolniej niż moje. Harry mnie przytulał i uspakajał. Pytał co się śniło, ale ja nie mogłam mu powiedzieć. Nie mam na świecie tak bliskiego mi człowieka jakim jest Harry. Jest dla mnie wszystkim. Nie zniosłabym gdyby coś mu się stało, nawet gdyby o sam próbował mnie zabić. Dopiero po upływie godziny byłam w stanie wydusić z siebie jakiekolwiek słowa.
- Obiecaj że nic ci się nie stanie Harry. Obiecaj mi to :.(
Przyciągnął mnie na swoje kolana a ja nie odrywałam się od jego serca,a raczej klatki. Czułam się jak małe bezbronne dziecko, które chce bronić kogoś kogo kocha ale nie potrafi tego zrobić. Nawet nie wie od czego zacząć i czy w ogóle zaczynać, skoro przecież to sen. Jemu przecież nic nie grozi prawda ?!
- Obiecuje mała ale już cii spokojnie jestem przy tobie. Nie wiem co ci się śniło , ale to był tylko sen ja jestem i nic ci nie grozi
Pocałował mnie w policzek a ja podniosłam się żeby spojrzeć mu w oczy.
- Nie chodzi o to czy mi coś grozi, ale pamiętaj że ja na tym świecie jestem sama , znaczy mam tylko ciebie nie chcę żeby tobie  coś się stało:.(
- Wiesz.. jakby ci to.. nie jesteś sama. Masz..
- Tak wiem mam ciebie i twoją mamę i..
- I brata..
Dobra too jest dziwne . W takim momencie jemu się zachciało żartować??
- Harry ja mówię poważnie nie rób sobie jaj dobra ?
- Ale ja też mówię poważnie. 
Nie odpowiedziałam tylko obserwowałam Harrego z wielkim znakiem zapytania wymalowanym na twarzy. No on chyba nie chce powiedzieć , że on jest moim bratem ?? Przecież kilka godzin temu mogliśmy wylądować w łóżku, z resztą przecież wcześniej już się to stało. Nie mogłam spać z własnym bratem ?!?!?!?!
- Co masz taką minę?
- Harry.. czy ty ..
- Co ?! Nie nie ja! Niee.. Liam... on jest twoim bratem, a jego rodzice są też twoimi rodzicami
Wstałam , ale chyba zemdlałam.Obudziłam się rano , a koło mnie siedział we własnej osobie Liam.
- Powiedz że mi się śniło..
- Nie nie śniło...
- Więc.. my ...
- Tak... jesteśmy rodzeństwem..
- Jak długo o tym wiesz ?
- Od samego początku..
- I nie powiedziałeś mi ?!
- Nie mogłem! 
- To twoi.. nasi rodzice ustawili mi taką głupią przyszłość?!
- To nie tak . Posłuchaj mnie..
- Ale...
- Daj powiedzieć. Jesteś moją młodszą o trzy lata siostrą. Kiedy miałaś trzy miesiące zostałaś porwana. szukaliśmy cię , ale ciebie nigdzie nie było. Nie zastanawiało cię to że masz takie samo nazwisko jak ja ?! Od razu cię poznałem. Te same oczy co w tedy jak byłaś mała. Obiecałem rodzicom że cię do nich przywiozę , ale najpierw musisz się dowiedzieć. Oni tęsknią. Mama się załamała, z trudem ją jakoś doprowadziliśmy z tatą do normalnego funkcjonowania. Na półkach ma pełno twoich zdjęć z dzieciństwa. Wysłałem jej też kilka teraźniejszych . Jesteś do niej strasznie podobna. 
-Czyli jednak... Oni mnie kochają ?:.)
- Bardzo mała i ja też:.(
;Przytuliłam Liama a on obiecał mi że niedługo zabierze mnie do rodziców. Posiedzieliśmy chwilę, a on pokazał mi zdjęcia naszej mamy i naszego taty. To bardzo ładni ludzie. W końcu postanowiliśmy zejść do reszty na obiad. Pobiegłam przywitać się z całą resztą,  a potem do kuchni pomóc mamie numer dwa . Tam był też Harry a ja stanęłam na przeciwko , oparłam się o futrynę i skrzyżowałam ręce na klatce głupawo się uśmiechając.
W końcu podeszłam do niego i mooocno przytuliłam jego.. tył bo akurat wykładał coś z piekarnika.
- Dziękuję przystojniaaaaaakuuuuu ;*******
- Mała poczekaj bo zaraz walnę głową w blat.
- Oj sorka :)
Jak już łaskawie się podniósł rzuciłam mu się na szyję.
- Mam barciszka! I mamę i tatę !!!
- I Harrego ?!
- No tak i mojego Haroolda :)
- Harrego ! Tylko nie Harolda 
- A co drażni cię to ??
- Bardzo
No i mam taki mały haczyk na naszego twardziela:)
 

wtorek, 24 grudnia 2013

DARK HARRY CZ. 32

 Kochani! Wesołych pogodnych Świąt !! Nie było jeszcze 15 komentarzy, ale dziś święta a z racji mojego dobrego serducha macie nowy rozdział już dziś :)
Przetwarzałam dokładnie każde słowo, ale nie dostanie tego czego wydaje mi się ja chcę jeszcze bardziej niż on. Wstałam i popatrzyłam w stronę drzwi. Kilka minut później byliśmy już w domu gdzie mama siedziała przy kominku razem z śpiącym kotkiem na kolanach.Gdy nas zobaczyła szybko poderwała się z miejsca i zaprosiła do stołu. Nic nie mówiłam. Jakoś wolałam nie odzywać się w ogóle niż gadać od rzeczy. Oni to zauważyli. Cały czas coś do mnie mówili i pokazywali zdjęcia, wspominali jak to cudownie było rok temu, ale w końcu zrezygnowali bo i tak widzieli że myślami jestem daleko od nich. Hazz pokazał że mogę pójść na górę. Jak oparzona poderwałam się z miejsca i wręcz pobiegłam na górę. Chwilę potem Harry stanął w drzwiach.
- Zaraz będzie tu reszta chłopców. Zejdziesz czy wolisz zostać tutaj ?
- Zostanę...
Odpowiedziałam tylko tyle i spowrotem zaczęłam patrzeć w rozgwieżdżone niebo. Słyszałam jak ciężko westchnął.Niebo było czyste. Na nim pełno gwiazd. Było czarne ale kryło tak wiele wspaniałych rzeczy.Pomyślałam sobie że gdzieś tam w świecie na to samo niebo patrzy moja prawdziwa mama i mój prawdziwy tata. Nie wiem dlaczego mnie porzucili. Byłam w tedy niemowlakiem. Czasem zastanawiam się do kogo jestem podobna, czy mam rodzeństwo albo nawet czy moi prawdziwi rodzice czasem mnie wspominają. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś uścisk.
-O czym tak myślisz mała hmmm?
- O niczym..
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w te zielone oczy.
- Harry..
- Tak ?
- Czy ty... czy mógłbyś ... przytulić... mógłbyś mnie przytulić ?
On tylko się uśmiechnął i tak bardzo czule przytulił. Jego zapach.. Był taki sam. Nie mogłam się od niego oderwać.
- Jeśli lubisz oglądać gwiazdy pokażę ci lepszą miejscówe tylko musisz uważać żeby się nie poślizgnąć. 
Podałam mu rękę a on wyprowadził mnie na balkon a potem na sam czubek dachu.Kazał usiąść i sam zrobił to samo.
- Zauważyłem że lubisz milczeć ..
- Po prostu nie lubię świąt... To rodzinne święta, a ja nie mam rodziny i co gorsza psuję święta wam...
-Nie psujesz i pamiętasz co mówiłem rok temu ? Że my jesteśmy twoją rodziną wiesz że nie wszystkich kwestiach w tedy kłamałem..
- Nie mów już o tym... Chcę zapomnieć...
- O mnie ?
- Nie o tamtym zdarzeniu... no wiesz.... 
Objął mnie ramieniem i razem patrzyliśmy w niebo. 
-Powiedziałem chłopcom że już śpisz bo chcieli cię przytulać ale ostrzegam przyjdą rano
Uśmiechnęłam się. Tęskniłam za tymi głupolami.
- A ty gdzie teraz mieszasz?
- W Stanach . Przyjechałam tu tylko na dwa dni jutro o dwunastej mam samolot dlatego rano chyba chłopcy nie zdążą mnie przytulić ..
- Stany?? Przecież to tak daleko ! Nie chcę żebyś wyjeżdźała ..A ja , a mama ?? Znowu nas zostawisz ??
- Ja mam tam pracę, mieszkanie,..
- A masz z kim porozmawiać ?
Kiwnęłam głową że nie i spuściłam wzrok.Harry lekko się pochylił i dał mi buziaka w policzek. 
- A tu byś miała. Załatwiłbym ci pracę , zamieszkałabyś ze mną i zawsze byłbym przy tobie.
- Tam ... ja tam nie kontaktuję się z przeszłością....
- Mała i tak cię stąd nie wypuszcze jeśli nie zadziała dobrowolnie to zamknę cię w garażu , albo cię do siebie przywiąże. 
Szturnął mnie w bok a ja się zaśmiałam.
- Ejjj masz dołeczki jak ja :D to jak zgoda i zaczynamy od początku czy jeszcze chcesz się gniewać?
Spojrzałam na niego i po chwili też szturnęłam go w bok na znak zgody. 
- Grzeczna dziewczynka :)
- Harry..
- Co towarzyszko ?
- A bo ja nie dostałam od ciebie prezentu świątecznego .. wiesz ja dałam ci kota a ty..
Zrobił się czerwony i zauważyłam panikę w jego oczach.Już chciał wstawać kiedy go pociągnęłam. Ten poślizgnął się i upadł na mnie na co ja głośniej się zaśmiałam.
- Czubku chodziło mi o buziaka nie wariuj dobrze ?:)
Zrobił wielkie UFF. Jego łańcuszek dotykał mojego. Złączyłam je razem i pociągnęłam go za koszulkę bliżej siebie, a on złożył na moich ustach delikatny całus. Już chciał się oderwać, kiedy ja oddałam mu bardzo namiętnym i czułym pocałunkiem. Z trudnością się od siebie odsunęliśmy, ale zaczynało brakować nam tlenu.
- Musisz schudnąć stanowczo za dużo ważysz . Przygniotłeś mnie słoniuuuu
- No wiesz ... nie miał mnie kto trenować i denerwować żebym nie miał apetytu :)
- Za mało seksu Styles... Co jak co ale co sport to sport :D
-Zawsze możemy nadrobić wiesz do łóżka nie mamy daleko a ja się tak stęskniłeeeeeemmm:c
Mina szczeniaczka= Darcy się trochę z Harrusiem pobawi. Włożyła rękę pod jego koszulkę  i jechałam w dół. Szczerze to miałam na niego ochotę , aleee nieeeee patrzenie na jego zaskoczoną minę jest lepsze . Zatrzymałam się na linii bokserek i zabrałam rękę, po czym zrzuciłam Harolda z siebie i zeszłam z dachu na balkon.
- I co i już ?!
- Nie jakoś tak zimno mi się zrobiło i spać mi się zachciało to dobranoc :)
Nie minęła sekunda a Hazz znalazł się obok mnie.
- Nie powiem że nie narobiłaś mi nadziei bo narobiłaś i to wieeelkiej ale jak idziesz spać , a mamy i tak jedno łóżko , a sam i na podłodze to ja się boję to może ... Spalibyśmy razem ?
Wyszczerzył się tak ładnie że pociągnęłam go za rękę , położyłam się na łóżko i poklepałam miejsce obok siebie. Ten w błyskawicznym tępie wyskoczył z ciuchów i znalazł się obok mnie .Wtuliłam sie,a on śpiewał mi kołysankę . Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

DARK HARRY CZ. 31

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 15 komentarzy poprzeczka idzie w górę  :) buziaki ;*
 Jej oczy mówiły za nią . Mówiły to co działo się na zewnątrz jak i w jej wnętrzu. Widziałem każdy jej detal, ale kiedy próbowałem dotknąć, rozpływała się jak chmurka. To było to najgorsze uczucie. Nie móc jej dotknąć. Nawet przytulić, czy podać głupią szklankę. Była jak duch . Widziałem ale nie mogłem poczuć. A ja tak bardzo chcę ją czuć. Najbardziej na świecie...
1ROK PÓŹNIEJ:
DARCY:
Święta Bożego Narodzenia. Wracam ze Stanów. Tak wyjechałam tam żeby zapomnieć. Znalazłam pracę , mam mieszkanie, ale w cale nie zapomniałam. Moje serce dalej kocha tak samo, a dusza dalej cierpi tak jak tamtego dnia tyle że oswoiłam ją. Postanowiłam że pojadę do Holmes Chappel. Chcę odwiedzić Anne i Harrego też. Tęsknię za nim jak cholera. Muszę go zobaczyć. Chociaż z daleka, ale muszę. Zmieniłam się. Nie ubieram już żadnych wyzywających ciuchów, a makijaż mam lekki, codzienny. Pracuję w domu dziecka, a tam codziennie przewijają się nowe historie. Przeważnie smutne i nie kończące się dobrze. Mam też kotka nazywa się Pussy. Wiem że Hazz też kiedyś takiego miał. Nikomu nie dałam się pocałować . Ostatnią osobą , którą całowałam był właśnie Harry. Nie ma w tym roku śniegu tak jak było w zeszłym. Ulice tak samo przystrojone i w końcu ten dom. Piękny i taki rodzinny. Miałam w sobie tą odwagę. Podeszłam bliżej aż nagle drzwi się otworzyły. Szybko schowałam się za najbliższym drzewem. Wyszedł Hazz, jego mama i... i Sam... Jak on się zmienił. Nie miał tatuaży, ani kolczyków. Zostawił tylko ten w wardze. Nie. Nie powinnam tam pójść. Zawinęłam się razem z kotkiem i poszłam. Chyba już nawet wiem jaki kurs dziś obiorę. Znajoma polna dróżka prowadząca do starego garażu. W środku nadal wszystko tak samo. Usiadłam na materacu. Już nic nie pachniało nami. Siedziałam i rozgladałam się dookoła. A więc nie czekał. Nie kochał. Spod bluzki i kurtki wyciągnęłam łańcuszek. Zdjełam go z szyi, chociaż od wtedy nikt nie mógł go nawet dotknąć. Samotność jest bolesna. Nie chciałam być sama, ale jestem. Nie lubię już świąt. Rodzina to dla mnie dno, a inni ludzie wiodący zajebiste życie są dla mnie wrogami. Położyłam wisiorek na poduszce, i jeszcze go ucałowałam. Zabrałam swój szalik, który przeleżał tu równy rok i po prostu wyszłam już się za siebie nie oglądając. Podobno jak się za siebie ogląda wraca się do tych miejsc , a ja już nawet nie chcę. Apropo Sam. Nie jest już pustym plastikiem. Spoważniała. Wygląda doroślej. Nie miała na sobie tony makijażu, a z tego co widziałam chyba już dobrze dogaduje się z mamą Hazzy. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć im szczęścia. Jeśli się kogoś kocha trzeba pozwolić mu odejść. Tym że zdjęłam ten łańcuszek zerwałam wszystko co do niego czułam. Zakończyłam wszystko. Nic już nie wróci. Przeszłość się zamknęła, a klucz do niej został wyrzucony w ocean. Wracając na przystanek droga prowadziła obok domu Harrego. Już zaczęli kolacje . Było widać przez okno.
- To co kiciu. Przywitaj się z nowym panem. 
Włożyłam Pussy w koszyk , a obok niego położyłam karteczkę z napisem "Wesołych Świąt". Dałam małej buziaka i uroniłam ostatnią pożegnalną łzę. Zapukałam do drzwi i uciekłam, ,żeby schować się gdzieś tak żeby nikt mnie nie zobaczył. Drzwi po chwili się otworzyły, a w nich stanął Harry. Prawie nadepnął na kotka, ale w porę go zauważył. Podniósł karteczkę i zaczął sie rozglądać. Wyszedł kawałek i przeszedł kilka centymetrów ode mnie, na co aż wstrzymałam powietrze,ale na szczęście mnie nie zauważył. Za chwilę się zawrócił i wszedł z małą do domu. Odetchnęłam i ruszyłam przed siebie, aż nagle ktoś zakrył mi usta i cofnął do tyłu.
- Wiedziałem że to ty Darcy
Odwrócił mnie do siebie. Ale.. ale jak przecież on wchodził do domu! 
- Zaopiekujesz się Pussy?
- Po co ją tu przywiozłaś ? Dlaczego nie weszłaś do środka tylko chowałaś się za jakimiś krzakami?
 Nie mówiłam. Wyrwałam się z jego uścisku i po prostu sobie poszłam. Wyprzedził mnie i znów stanął na przeciwko. Chciał dać mi buziaka , ale ja szybko się wywinęłam.
- Nie rób tego Hazz..
- Ale dlaczego?
- Nie pytaj.. Bo nie wiem co mam ci odpowiedzieć. Wracaj do środka i ... wesołych świąt...
- Byłaś w garażu..
- Skąd wiesz ??
- Bo zabrałaś szalik i zostawiłaś łańcuszek...
- Po co mam go nosić.. Nie zdradzę twoich tajemnic, a nasze wspólne nie mają znaczenia i możesz zrobić z nimi co chcesz...
W tedy wyciągnął swój.
- Ja nosze go cały czas. Darcy brakuje mi ciebie.. nam brakuje.. Mama się popłakała przy kolacji,a  to zdjęcie które jej dałaś stoi w tym samym miejscu i nikt nie może go ruszyć...
- Masz Sam... Tamto zdjęcie wyrzuć. Jest stare zeszłoroczne... wstaw nowe ... Ty , twoja mama i twoja Sam...
- Nie. Będzie stało to samo... Ja , moja mama i MOJA Darcy....
- Po co to mówisz ? Tam jest twoja dziewczyna. Nie chcę znowu być powodem waszej kłótni.
- Nie chciałem zostać samotny..
- Ty nie będziesz samotny. Jedyną osobą z naszej dwójki, która jest skazana na samotność jestem ja. I wiesz .. dobrze mi samej. Chcę żeby tak już zostało. Do końca życia.
- Nie będziesz sama. A już na pewno nie w święta....
 Uśmiechnęłam się do niego i tym razem już bez siły strzepałam jego ręce z moich ramion. Spojrzałam w jego oczy i to był mój największy błąd. Patrzyłam w nie i nie mogłam przestać.
- Za dziesięć minut w moim... w naszym garażu.. wrócę z kimś ale też bez kogoś. Obiecaj mi że tam będziesz . Tylko to...
Nic nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam na znak tak. Hazz się uśmiechnął i założył mi na szyję spowrotem mój łańcuszek, po czym pognał z kotem do domu. Poszłam zastanawiając się co się w ogóle wydarzyło. On działał na mnie gorzej niż narkotyk."I need you more than dope" - ostatnio zorbiłam sobie na nadgarstku tatuaż o takiej właśnie treści. Czy to znak i przeznaczenie ?? Nie wiem , ale pewnie w najbliższym czasie się tego dowiem. Minuty mijały a już siedziałam w tym garażu. Nagle jego drzwi zaskrzypiały na znak otwierania się , a zza nich wyłonił się Harry i Anne, która rzuciła mi się na szyje. Emocje we mnie po prostu się gotowały. Przytuliłam ją i po cichu załkałam. Brakowało mi tego.
- Córeczko tak bardzo tęskniłam :.(
- Darcy Sam już nie ma... Zerwałem z nią. Chodź z nami do domu i spędźmy tę wigilię jak rok temu. Razem. Jak rodzina.  
Kiwnęłam głową że nie. W tedy on kazał Anne na chwilę wyjść ona oznajmiła że pójdzie do domu i będzie na nas czekać. Hazz usiadł obok mnie i złapał za rękę zmuszając mnie też żebym na niego spojrzała.
- Mała spójrz. Pamiętasz tę noc na pewno. Było nam dobrze. Sam ani żadna inna ci nie dorównała. Przychodzę tu codziennie i czekam aż drzwi się otworzą, ty w nich staniesz i się tak ładnie uśmiechniesz jak tamtego wieczoru, ale ciebie nigdy nie było. W moim pokoju ten sweterek, który ci dałem wisi cały czas na krześle, a nocą z nim śpię. Wcześniej pachniał tobą, ale teraz już nie pachnie. Powracasz tylko w snach.. A to dla mnie za mało. Nie chciałem cię skrzywdzić... znowu... ale przy tobie nie potrzebowałem ani narkotyków, ani papierosów , ani wódki. Ty zastępowałaś wszystko. Usunąłem te tatuaże które ci się nie podobały, a zaraz się po prostu nie powstrzymam i cię pocałuje.
Przetwarzałam dokładnie każde słowo, ale nie dostanie tego czego wydaje mi się ja chcę jeszcze bardziej niż on. Wstałam i popatrzyłam w stronę drzwi. Kilka minut później byliśmy już w domu gdzie mama siedziała przy kominku razem z śpiącym kotkiem na kolanach.

piątek, 20 grudnia 2013

DARK HARRY CZ.30

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 15 komentarzy poprzeczka idzie w górę  :) buziaki ;*+ dedyk dla Pani Styles :) Wszystkiego dobrego :)
 
Byłam wręcz pewna że zakochanie to taki stan w którym będę latała niczym na skrzydłach , tymczasem ja spadam w nieskończony dół. Spadam, krzyczę o pomoc, ale nikt mi nie chce pomóc. Jestem w tym sama . Smutna, zrozpaczona. Krzyczę w środku, a ten krzyk stłumić może tylko on. Skradł moje serce. Ta pierwsza miłość jest największa. A ja zakochałam się po uszy. Drugiej takiej już nie będzie co oznacza że moim przeznaczeniem jest samotność, a Harrego jest sława miłość , szczęście.. On nie będzie miał z tym problemu. Ja nie mogę go przecież zmusić do miłości.

Kilka dni później  już nie zobaczyłam sylwetki Harrego ani na mojej sali ani na korytarzu. Dziś miał być dzień mojego wypisu. Wzięłam kartkę z dokumentami i ruszyłam do wyjścia. Przechodziłam obok jego sali. Na chwilę przystanęłam. Też pakował swoje rzeczy. Coś świeciło się na szafce. To był naszyjnik. Zdjął go, czyli otworzył nasz "klucz" z tajemnicami. Poleciała mi łza. Gdyby na prawdę mu zależało walczyłby, tymczasem on sobie odpuścił. Ruszyłam dalej. Niedaleko szpitala był park a w nim mała fontanna życzeń. Usiadłam na jej krawędzi i wpatrywałam się w taflę wody. Tam znalazłam kolejną i ostatnią część naszej układanki. Był tam mój złoty naszyjnik od Harrego. Wyciągnęłam go z wody i wytarłam. Chwilę tak na niego patrzyłam po czym założyłam. Ja nie będę taka jak on , teraz po Harrym został mi tylko ten łańcuszek. Był troszeczkę dłuższy i zwisał mniej więcej do dekoltu. Kiedy na niego patrzę przypomina mi się ta noc. Ta najpiękniejsza noc choć moja pierwsza. Nigdy nie zapomnę sposobu w jaki mnie dotykał, w jaki całował. Był tak delikatny, tak czuły. Wiem że nikt nie zrobiłby tego lepiej. On mimo wszystko jest dla mnie idealny, ale tak już się myśli jak się w kimś zakocha. Niby go nienawidzę, ale gdyby teraz tu przyszedł i mnie pocałował to bym wymiękła. Wybaczyłabym mu wszystko. Pozbierałam swoje smutne zwłoki i ruszyłam po resztę swoich rzeczy do mieszkania Hazzy,a raczej do mieszkania jego mamy. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzyła mi jego mama.
- Dziecko jednak wróciłaś !:.)
- Nie.. ja tylko po swoje rzeczy...
Już nic nie odpowiedziała, a w jej oczach widziałam łzy i smutek. Wpuściła mnie  a ja szybko zabrałam co moje i już kierowałam się do wyjścia ale coś mnie tchnęło. Ta kobieta nie była niczemu winna. Podeszłam do niej , a torba wypadła mi z ręki. Rzuciłam się jej na szyję i też rozpłakałam. 
- Dziękuję że chociaż przez chwilę traktowała mnie pani jak matka, taka prawdziwa bo takiej nigdy nie miałam :.(
Uwolniłam się z uścisku i podeszłam do półki ze zdjęciami i postawiłam tam jedno nowe. Przedstawiało mnie Hazzę i Anne . Siedzieliśmy razem uśmiechnięci i szczęśliwi. Pierwszego dnia świąt. Popatrzyłam na nie podniosłam torbę, i po prostu sobie wyszłam. Szłam sobie przed siebie znajomą mi polną dróżką. Na jej końcu stał ten stary pamiętny garaż. Weszłam do środka, a tam wszystko było takie, jakie zostawiliśmy. W rogu leżał nawet jeszcze mój szalik. Pachniał nim. Wszystko pachniało jeszcze nami. Nie było sensu już tego przedłużać. Poszłam na przystanek i po prostu odjechałam.
HARRY:
Wypisali mnie ze szpitala, a dalej nie wiem już co ze sobą zrobić. Poszedłem na salę Darcy, ale tam było już pusto. Wróciłem do domu i rzuciłem się na kanapę zakrywając twarz bluzą. Wszystko tak bardzo bolało, ale w cale nie chodzi mi tu o rany .. Odsłoniłem buzię i rozglądałem się po pokoju. Na półce stało coś czego wcześniej nie było. Podniosłem się i podążyłem w tamtą stronę . Zdjęcie.. Nasze zdjęcie... Darcy siedziała mi na barana a mama na nas patrzyła i się uśmiechała. Piękne zdjęcie. Wziąłem je do ręki i spowrotem położyłem się na kanapie. Patrzyłem i patrzyłem i nic. Szkoda że ona nie może tak po prostu wyjść z tego zdjęcia. Brakuje mi jej. Nawet tego że mnie czasem ostro jechała . Jestem potworem. Ta noc.. Była najlepsza. Jak ktoś kto nie ma żadnego doświadczenia może dać człowiekowi tyle przyjemności?! No jak ?? Co ona w ogóle ze mną zrobiła?!Nigdy wcześniej inny człowiek mnie tak nie interesował. Miałem wszystko w dupie a teraz ??No nic. Wstałem i poszedłem do mojego pokoju gdzie zastałem mamę. Siedziała na łóżku i składała ten sweterek który nosiła Darcy. Podszedłem do niej i przytuliłem. Podała mi ten sweterek . Pachniał jej perfumami. Rozpoznałbym je wszędzie. 
- Mamo nie bądź smutna..
- Nazwała mnie mamą :.(
Dobra... Teraz to wiem już co mnie w środku boli. To serce. Mama wyszła a ja położyłem się z jej , tak już jej sweterkiem , a na szyje spowrotem założyłem łańcuszek. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie że przytulam właśnie ją. Zasnąłem , ale w cale nie odpocząłem od myśli , gdyż moje sny w całości były wypełnione jej postacią. Widziałem jej usta, pełne i delikatne, idealne do całowania. Widziałem jej smukła i szczupłą, ale niezwykle seksowną sylwetkę, i przede wszystkim jej oczy. Ciemno brązowe oczy, które były jak studnia szczerości. Kiedy kłamała ja o tym wiedziałem. Jej oczy mówiły za nią . Mówiły to co działo się na zewnątrz jak i w jej wnętrzu. Widziałem każdy jej detal, ale kiedy próbowałem dotknąć, rozpływała się jak chmurka. To było to najgorsze uczucie. Nie móc jej dotknąć. Nawet przytulić, czy podać głupią szklankę. Była jak duch . Widziałem ale nie mogłem poczuć. A ja tak bardzo chcę ją czuć. Najbardziej na świecie...

środa, 18 grudnia 2013

DARK HARRY CZ. 29

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 10 komentarzy poprzeczka idzie w górę  :) buziaki ;* + dedyk dla brata Marty :D
 - Mamo jej nie ma....
- Proszę .. posiedź tu chwilę sam i zastanów się co zrobisz z tym wszystkim dalej..
Wręczyła mi porwany łańcuszek. Złoty który jej dałem. Usiadłem na łóżku i zacząłem na niego patrzeć. I zacząłem też płakać. Ja muszę ją znaleźć ... Muszę . Wstałem i wziąłem jakieś kule. Muszę ją poszukać. Wymknąłem się niezauważony i powoli ruszyłem rozglądając się na wszystkie boki. Nie ma.. nie ma... zaraz tam ktoś leży... To Darcy !!! Podszedłem do niej leżała nieprzytomna i miała sine usta , a z rany lała się krew. Nie dam rady jej podnieść i nie mogę pozwolić jej umrzeć. Nie wziąłem telefonu pozostało mi tylko krzyczeć o pomoc. Darłem się z całych sił. Ile tylko mogłem. Nie czułem nawet bólu tylko trzymałem jej bladą twarzyczkę na swoich kolanach. Ktoś biegnie. To lekarze. Podbiegli do nas i zabrali i ją i mnie. Pytałem co się dzieje, ale dowiedziałem się tylko że musi być natychmiast na bloku operacyjnym bo jej stan jest ciężki. Zamknęli mnie w zimnej sali z moją mamą która od razu mnie do siebie przysunęła.

- Mamo ja zrobię wszystko. Usunę te ohydne tatuaże. Rzucę Sam , zmienie się na lepsze . Oddam wszystko tylko niech ona przeżyje...
Szlochałem w uścisku mamy. Uciszała mnie i oznajmiła że pójdzie się czegoś dowiedzieć , a ja mam się uspokoić , ale jak ja mam to niby zrobić skoro to przeze mnie ??
- Mamo ja chcę być z nią na sali... 
- Ale...
- Zrób coś bo znowu stracisz syna,..
Ledwo przeszło mi to przez gardło ale musiałem coś zrobić... Mama szybko pobiegła, a chwilę potem przewieźli mnie na salę na której leżała ona... Blada jak marmur, podłączona do setek kabli, z kroplówką nad głową. Wszystko piszczało, a mnie doprowadzało to do szału . Poprosiłem mamę żeby przywiozła mi gitarę. Darcy lubiła jak jej śpiewałem, może teraz też jej to trochę pomoże.
DARCY:
Obudziłam się poraz kolejny w białej i zimnej sali, lecz było też coś zupełnie innego... Słyszałam dźwięki dobrze znanej mi piosenki. Odwróciłam wzrok a on siedział obok mnie. Chciałam wstać, ale gdy tylko się poruszyłam poczułam okropny ból. Dźwięki muzyki ucichły.. Nastała cisza, a ja płakałam. Mam rozdarte serce, rozdartą duszę. Jak to mówiła moja babcia NIE ZAWSZE KIEDY JESTEŚ SZCZĘŚLIWY NA ZEWNĄTRZ OZNACZA ŻE JESTEŚ SZCZĘŚLIWY W ŚRODKU.. CZASEM UŚMIECH NA TWARZY OZNACZA BÓL W SERCU.  Czułam to za każdym razem kiedy patrzyłam na Harrego. Na początku chciałam mu po prostu pomóc, nie wiedziałam że zaczynają się we mnie rodzić uczucia o których zdecydowałam że on nigdy się nie dowie. NIGDY...  Zamknęłam oczy , a łzy same płynęły.
- Darcy nie powinnaś tego robić... nie powinnaś mnie ratować po tym wszystkim co ci zrobiłem... Nie jestem dobrym człowiekiem, znaczy jestem ... jestem ale tylko przy tobie... Obiecałaś przyjaźń, błagam cię mogę nawet paść na kolana ale proszę nie rezygnuj z niej.. zostałaś mi tylko ty..
- Masz Sam i całą resztę ... Chcę żebyś mnie zostawił... Chcę być sama.. Bez ciebie... Chcę żebyś nigdy nie pojawił się w moim życiu i chcę żebyś sobie gdzieś zniknął.. Chcę żeby ktoś tak nakopał ci do dupy żebyś przez rok nie wstał z chodnika... Chcę żebyś udawał że nigdy w życiu mnie nie poznałeś ...
- Ale ..
- Nie mów... Pobawiłeś się mną .. zaliczyłeś... i okłamałeś... Nienawidzę cię .... Od razu po wyjściu stąd wyjeżdżam... Daleko... byleby jak najdalej od wspomnień... wszystkich wspomnień....
- Darcy to nie tak ja nie chcę żebyś sobie szła.. Nie chcę... Nie radzę sobie bez ciebie nie widzisz tego ?! Staram się ale trudno zmienić się z dnia na dzień... Przepraszam że skrzywdziłem żałuję tego.
- Żałujesz za każdym razem a potem wbijasz coraz większy sztylet w moje serce! Nie umiem ci już ufać ! Żałowałeś jak mnie uderzyłeś.. potem jak próbowałeś zgwałcić, jak mnie upokorzyłeś, jak zamknąłeś w komórce na miotły mówiąc że tam jest moje miejsce , teraz żałujesz jak najpierw przeżyłam z tobą swój pierwszy raz , a potem dowiedziałam się że tak na prawdę spałam z człowiekiem zupełnie mi obcym !!
- Nie denerwuj się bo to może ci zaszkodzić :.(
Na salę wparował lekarz, nie dziwię się raczej na pewno było mnie słychać na ko0rytarzu bo co tu ukrywać po prostu się darłam z bezradności i bólu, ale nie tego fizycznego. 
- Co tu się dzieje?!
- Ja chcę żeby pan go stąd zabrał.. błagam pana niech pan go stąd zabierze..
Harry mocno trzymał mnie za rękę, ale lekarz jakoś z trudem go odciągnął. Nie chciał iść i darł się przeraźliwie. Ja płakałam . Zabrali go a na sali zrobiło się cicho. To  mógł być mój moment . Wystarczy poodrywać kilka kabli i się podtruć tabletkami które leżały na szafce przy łóżku Harrego, ale ja.... nie miałam odwagi... Byłam tchórzem. Leżałam w ciszy, i tylko przez łzy podśpiewywałam sobie melodię Story Of my Life..Po kilku godzinach się uspokoiłam. Na ręce cały czas czułam ciepłą i delikatną, ale silną dłoń Harrego. Jego już nie ma. I nigdy więcej go nie będzie. Szkoda tylko ze rozum mówi nienawidzę , a serce mówi kocham.. Zawsze myślałam że zakocham się z normalnym chłopaku, będziemy chodzić za rękę, on będzie mnie bronił i kochał, będzie całował i przytulał, ze będę jedyna. Byłam wręcz pewna że zakochanie to taki stan w którym będę latała niczym na skrzydłach , tymczasem ja spadam w nieskończony dół. Spadam, krzyczę o pomoc, ale nikt mi nie chce pomóc. Jestem w tym sama . Smutna, zrozpaczona. Krzyczę w środku, a ten krzyk stłumić może tylko on. Skradł moje serce. Ta pierwsza miłość jest największa. A ja zakochałam się po uszy. Drugiej takiej już nie będzie co oznacza że moim przeznaczeniem jest samotność, a Harrego jest sława miłość , szczęście.. On nie będzie miał z tym problemu. Ja nie mogę go przecież zmusić do miłości.

sobota, 14 grudnia 2013

DARK HARRY CZ. 28

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 10 komentarzy poprzeczka idzie w górę  :) buziaki ;* 
Hazz odłożył gitarę na łóżko i przysunął się bliżej, nadal nie spuszczając ze mnie swojego wzroku kreowanego zielonymi głębokimi tęczówkami.Złapał mnie za rękę i namiętnie pocałował. Zamknęłam oczy i tak to było zdecydowanie lepsze od fajek.. 
- Widzisz.. nie tylko w tym mnie dopełniasz. W pocałunku jesteśmy jednością, a tamtej nocy pasowałaś do mnie jak ostatni puzzel z układanki, którego szukałem tak wiele lat.
On mnie coraz bardziej zaskakuję. Lubie sposób w jaki do mnie mówi, w jaki patrzy mi prosto w oczy, w jaki dotyka. To wszystko jest  takie uczuciowe. Takie magiczne. Chce się więcej i więcej. Ten facet uzależnia, ale to uzależnienie nie szkodzi. Powiedziałam że nie jest aniołem. Otóż cofam wszystko co wcześniej mówiłam . On jest aniołem i to moim osobistym.
- Harry obiecasz mi coś ?
- A to zależy co, ostrzegam nie rozbiorę się na śniegu bo sobie jeszcze coś odmrożę.
- Nie nie to :)
- A więc ?
- Wiem że bycie razem nigdy nam nie wyjdzie bo mimo wszystko jesteśmy bardzo różni, ale obiecaj, że jak będzie mi źle , albo smutno to jak czasem do ciebie przyjdę to przytulisz mnie tak jak teraz i pocałujesz... obiecaj mi to proszę cię...
Hazz słuchał, po chwili mocniej przytulił mnie do siebie i ucałował we włosy.
- Obiecuję mała nic się nie martw :)
Siedzieliśmy już normalnie i oglądaliśmy resztę jego zdjęć. Nagle weszła jego mama.
- Hej kochani mogę na chwilę ?
Oboje przytakneliśmy.
- Darcy kochanie ostatnio mówiłaś , że szukasz pracy.
- No tak, ale trochę z tym u mnie ciężko.
- Wiesz bo ja prowadzę mały interes może chciałabyś być moją wspólniczką :)
-Ale.. ale ja nie mogę przyjąć pani propozycji.. najpierw musiałabym znaleźć tu jakieś mieszkanie..
- O to się nie martw zamieszkasz tutaj w pokoju Hazzy kiedy go nie będzie
- Nie.. to jego pokój. Nie mogę tak..
- Gemma to przewidziała i mamy jeszcze jeden wolny pokój mogłabyś tu zamieszkać a jak się trochę odkujesz wynajmiesz coś swojego
Chwilę pomyślałam, ale wiedziałam że to jest jedyne wyjście żeby wyjść na swoje.
- Ja..
- Darcy się zgadza mamo a teraz chodź mała jest śnieg idziemy poszaleć :)
- Zaraz że co ?!
Uniosłam się  ponad ziemię i zwisałam w dół. Hazz w locie założył mi czapkę buty i kurtkę a rękawiczek nie mógł ucelować więc sama to zrobiłam.
- Wolisz tę mniejszą zaspę czy tę większą ?
- Hazz NIEEEE!!!
Moje lamenty nic nie dały bo wrzucił mnie  w największą zaspę, ale ja też byłam szybka i pociągnęłam go za sobą. Jednego jednak nie przewidziałam. Tego że on był cięższy i przygwoździł mnie swoim ciałem do podłoża. Chwilę później on jakoś dziwnie ucichł, a jego ciało bezwładnie opadło na moje. Zaczęłam go szturać i do niego mówić, ale on nie reagował. Zrzuciłam go z siebie, a on miał zamknięte oczy.
- Harry!! Hazz!!
Nie reagował. Pobiegłam po jego mamę , a ona szybko zadzwoniła po pogotowie. Zabrali go , a razem z nim pojechała Pni Anne. Co mu się stało?! Dlaczego stracił przytomność ??? Nie mogłam czekać w niepewności. Wsiadłam w jego samochód i z piskiem ruszyłam w stronę szpitala. Szukałam i szukałam, aż w końcu znalazłam jego sale. Leżał podłączony do setek kabli, a przy nim... przy nim siedziała Sam... Ta pamiętna blondynka... Okazało się że ona jest stąd, co więcej to co powiedziała mama Harrego mnie całkowiecie zwaliło z nóg.
- Proszę pani co ona tutaj robi ??
- Sam to jest.... to jest dziewczyna Hazzy... Ale zanim coś powiesz ja robiłam wszystko żeby on z nią zerwał, myślałam że on  teraz będzie z tobą. Nie kazał ci nic mówić...
<INFO : HAZZ W CALE NIE ZERWAŁ Z SAM TAMTEGO WIGILIJNEGO WIECZORU TYLKO SIĘ POKŁÓCILI >
Poleciały mi łzy i odsunęłam się po ścianie. Anne próbowała mnie dotknąć, ale ja się wyrwałam . W końcu zrezygnowała i poszła na salę, na którą chwilę później wszedł lekarz. Usłyszała tylko że potrzebny jest przeszczep, żeby Harry mógł przeżyć. Miał nowotwór. Potrzeba  było pilnej operacji. Okazało się że Sam nie chce być dawcą, a ja wiedziałam że muszę schować ambicje i dumę do kieszeni. Tu chodziło o życie drugiego człowieka. Wparowałam na salę cała we łzach i spuchnięta od płaczu.
- Ja ... chcę pomóc...
- Kim Pani jest ?
- Kimś zupełnie obcym... nie znam ani tego Pana ani tych Pań, ale jeśli mogę pomóc to pomogę.. Powiedzcie że to dziewczyna tego Pana poddała się temu przeszczepowi to wzmocni ich związek...
- No dobrze zapraszam na badania..
- Darcy złotko co ty mówisz.. jak to nas nie znasz?
Nie odpowiedziałam tylko poszłam za lekarzem. Okazało się, ,że bez problemów mogę poddać się przeszczepowi. Zabrali mnie na blok, a potem zasnęłam. Obudziłam się chyba następnego dnia. Ktoś przy mnie siedział. To była Anne. Szybko odwróciłam wzrok.
- Dziękuję Darcy... Uratowałaś mu życie.. przepraszam za niego.
Widziała jej łzy, ale mnie bolało bardziej. Ja chyba... ja się ... zakochałam... Myślałam, że będę miała go dla siebie, ale widocznie nie... To była dla niego tylko zabawa...
- Nie ma za co dziękować, ale proszę mu nic nie mówić.. Nie chcę żeby wiedział, a jak o mnie spyta niech Pani powie, że ja nigdy nie istniałam, że byłam tylko jego koszmarem.
- Darcy nie powiem mu tego..
- Ale ja nie chcę go już znać ! On się ze mną do cholery przespał! Był moim pierwszym dał mi nadzieje i co ?! Oszukał mnie wszyscy mnie oszukaliście! Jestem na tym świecie sama nie mam nikogo rodziny, znajomych nikogo! Niech Pani stąd idzie!
Wpadłam w histerię. Nie było sensu mnie uspakajać. Rozpłakałam się , a Anne wyszła. Wstałam, chociaż mnie bolało. Wzięłam swoje rzeczy i powolnym ruchem wyszłam z sali. Przechodziłam obok sali Harrego. Był już przytomny. Trzymał za rękę Sam, a mi łamało się serce. Obok siedziała Anne, ze spuszczoną głową. Z szyi zerwałam łańcuszek i rzuciłam na podłogę, po czym ruszyłam przed siebie, mimo że ledwo szłam i bolało. Musiałam sie z tamtąd wydostać.
HARRY:
- Mamo wszystko mnie boli.
- Synku możemy porozmawiać w cztery oczy ?
- Jasne.
Wyprosiłem Sam, ale o co jej chodziło to ja nie wiem. Siedziała smutna, ale to pewnie dlatego że sie martwiła.
- Mamo Sam uratowała mi życie jestem już pewny tego związku. To ta jedyna.
- To nie ona ! To Darcy! Dowiedziała się prawdy ! Mimo wszystko poddała się przeszczepowi... Kazała mi powiedzieć , że to nie ona i jakbyś o nią pytał to mam powiedzieć że była snem. Wykorzystałeś ją Harry.. Gdybyś kochał Sam nie przespałbyś się z inną..
- Ale... ale...
- No co ale .. zasłużyłeś sobie na to.. Nie chciała rozmawiać nawet ze mną a ty mimo wszystko chociaż by cię wyzwała od najgorszych powinieneś podziękować..
- Pomożesz mi do niej iść ?
- Pomogę chodź tylko powoli.
 Jakim ja byłem głupkiem. Myślałem że to się nie wyda. Głupio mi i źle. Wiedziałem że choruję , ale zawsze zastrzyki mi pomagały. Nie wiedziałam że coś się stanie. Powoli dostałem się do sali, w której miała leżeć , ale nie było nic prócz rozgrzebanych pościeli i rzuconej na ziemię koszuli nocnej. Patrzyłem na puste miejsce i zacząłem się martwić. Nie powinna się stąd ruszać w takim stanie. Poleciały mi łzy.. Co ja narobiłem.. Skrzywdziłem ją ,a obiecałem że tego nie zrobię..
- Mamo jej nie ma....
- Proszę .. posiedź tu chwilę sam i zastanów się co zrobisz z tym wszystkim dalej..
Wręczyła mi porwany łańcuszek. Złoty który jej dałem. Usiadłem na łóżku i zacząłem na niego patrzeć. I zacząłem też płakać. Ja muszę ją znaleźć ... Muszę . Wstałem i wziąłem jakieś kule. Muszę ją poszukać. Wymknąłem się niezauważony i powoli ruszyłem rozglądając się na wszystkie boki. Nie ma.. nie ma... zaraz tam ktoś leży... To Darcy !!! Podszedłem do niej leżała nieprzytomna i miała sine usta , a z rany lała się krew. Nie dam rady jej podnieść i nie mogę pozwolić jej umrzeć. Nie wziąłem telefonu pozostało mi tylko krzyczeć o pomoc.

środa, 11 grudnia 2013

HARRY STYLES CZ. 27

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :) kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 5 komentarzy :) buziaki ;* 
Nic już nie mówiłam tylko go tuliłam.
- Zbieramy się ? Mama na pewno się o nas martwi.
- Chodźmy, ale Hazz... obiecaj że to co się tu stało to będzie nasza tajemnica... nie powiesz nikomu ?
- Nosimy te same naszyjniki niech to będzie klucz do naszych wszystkich tajemnic. 

Uśmiechnęłam się i poszliśmy. Świat był biały. Po wyjściu z ciemnego garażu aż wręcz raził. Znów ta niezręczna cisza i setki myśli. Może jednak żałuje ? Może lepiej było z  nim tego nie robić ? Sama już nie wiem.. Co ja mam teraz zrobić? Jak się zachować ? Trochę mi z tym niezręcznie że widział mnie... bez... bez niczego.. Zawsze myślałam że to będzie z kimś kto będzie przynajmniej moim chłopakiem .. chociaż nie ukrywam że chciałam żeby był moim mężem. Teraz jest tak niezręcznie. Żadne z nas nic nie mówi ... W końcu doszliśmy do domu Harrego. Jego zachowanie mnie zdziwiło. Normalny uprzejmy facet to przepuszcza kobietę w drzwiach, a ten otworzył je sobie i zaraz po tym zamknął tym samym przytrzaskując mi palce. Krzyknęłam i zapłakałam dopiero się odwrócił.
- Jezu nic ci się nie stało??
Nie no co tam płaczę sobie tak z radości że prawie połamał mi wszystkie palce !!
- Darcy odpowiedz co się stało ?! Zrobiłem ci krzywdę ?!
- Tak Harry zrobiłeś !! Nie wiem co ci odbiło że się nie odzywałeś, ale to co zrobiłeś przed chwilą to przegięcie!!
Mówiłam przez łzy, ale nie płakałam z emocji tylko raczej z bólu. Drzwi ponownie się otworzyły, a w nich stanęła mama Harrego. Patrzyła na niego przerażona. 
- Harry idź do siebie..
- Mamo ja...
- Idź do siebie!
Hazz spojrzał na mnie i na nią , ale ja nie miałam zamiaru go tym razem ratować. Posłusznie poszedł i zniknał za drzwiami. Pani Anne spojrzała na moją opuchniętą rękę .
- Dziecko chodź zobaczymy czy nie jest złamana..
Podążyłam za nią z diagnozy mamy Harrego wynikało że palce są tylko stłuczone czymś mi je posmarowała i zawinęła. Chciała porozmawiać, ale ja wstałam, wzięłam płaszcz i po prostu sobie wyszłam. Błądziłam gdzieś po zaśnieżonych ulicach miasteczka. Chyba zabłądziłam, ale szczerze mam to gdzieś....
HARRY:
Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie. Nie chciałem jej zrobić krzywdy przysięgam. Ja się zamyśliłem.. Myślałem... o niej.... O wczorajszej nocy... Była w tym wszystkim nowa, ale wywołała we mnie coś czego nie potrafię opisać... Zaufała mi i oddała się , a ja to znowu sknociłem... Odzyskałem mamę siostrę i Darcy tylko po to żeby stracić je na drugi dzień.... A przecież nie chciałem... Kocham moją mamę i Gemme... bardzo też lubię Darcy... 
-Mamo... ja wiem... ja wezmę swoje rzeczy i sobie pójdę... 
Reakcja mamy mnie zaskoczyła. Położyła rękę na moim ramieniu i usiadła obok mnie. Złapała mnie za rękę i patrzyła prosto w moje zaszklone oczy.
- Synku... 
Wytarła moje łzy i poprawiła grzywkę jak w dzieciństwie. Nie mogłem tego znowu stracić.
- Mamo ja nie chciałem na prawdę, ja się zmieniłem, zamyśliłem się i zapomniałem o tym że Darcy idzie obok mnie nie chciałem jej nic zrobić przysięgam że nie chciałem!!
- Ciii.. spokojnie.. ja wiem że nie chciałeś.. nie przyprowadziłeś do domu nigdy żadnej dziewczyny , a ją tu przywiozłeś. Widać jak ona na ciebie patrzy. Jest tobą zafascynowana. Była wczoraj taka szczęśliwa.. Chciałam jej powiedzieć, żeby mimo wszystko uważała, ale ona nie dała sobie tego wmówić... Broniła cię.. Jestem pewna że poświęciłaby dla ciebie wiele o ile już tego nie zrobiła... 
-  Nie masz pojęcia ile ona ze mną przeszła...
- idź jej poszukać. Nie zna tej okolicy i jeszcze się gdzieś zgubi. Ja zrobię obiad dla nas wszystkich, dlatego wróć z nią  i pamiętaj mimo wszystko jestem twoją mamą i cię kocham i nie pozwolę ci już o mnie zapomnieć..
Ucałowałem ją w policzek i wybiegłem z domu jak oparzony.
DARCY:
Prostak, debil i na dodatek świnia! W kieszeni miałam dwa papierosy i zapalniczkę, którą podwędziłam Harremu. Jednym ruchem zapaliłam i chyba zacznę to robić częściej. Uspakaja. No pięknie . Tą sylwetkę rozpoznam nawet po ciemku bez świeczki. 
- Darcy ty palisz ?! 
- A co cię to obchodzi ? Jestem dorosła mogę robić co mi się podoba!
- Nie krzycz ja nie chciałem ci walnąć tymi drzwiami. Przepraszam na prawdę nie chciałem..
- Daj mi sto funtów i paczkę fajek.
- No ale po co ci to ?
- Bo wracam do Polski! Nie wiem po co bo i tak mnie tam nie chcą bo uważają że zadając się z tobą mam niepokolei w głowie ale skoro ty już dostałeś to czego chciałeś to ty też mnie nie chcesz! Nikt mnie nie chce! Czasem się zastanawiam po co ja w ogóle żyję no po co skoro wiecznie ktoś mi dowala! Mam dla ciebie jedną taką ciekawostkę ja też jestem adoptowana tyle że mnie od zawsze każdy chciał się pozbyć ! Nikt nie przyjmował mnie w otwartymi ramionami jak ciebie, wręcz przeciwnie przeganiali mnie z kąta w kąt. Jesteś cholernym szczęściarzem , że masz taką rodzinę, że masz dom że masz życie, bo mi nawet cięzko znaleźć pracę...
Dobra za bardzo się zwierzyłam...
- Masz rodzinę... Masz moją mamę Gemmę i mnie ... My chcemy być twoją rodziną.. Ja nie chciałem ci zrobić krzywdy zamyśliłem się i odpłynąłem przepraszam :.(
No i co ja mam zrobić kiedy taki facet jak Harry mi się rozkleja.. No co ? Przytuliłam się do niego i uspokoiłam. Jednak taki free hug uspakajał bardziej niż fajka i był trwalszy. 
- Wrócisz ze mną do domu ? Jak chcesz możemy tu trochę pomieszkać.. Odpoczniesz od problemów
- Ale..
- Ciicho chodź idziemy i nie pal więcej jesteś ładniejsza bez tego świństwa.
- Ja nie będę paliła jak ty zrobisz to samo.
- A jak obiecam to się uśmiechniesz ?:)
Nie wytrzymałam i musiałam się wyszczerzyć .. Razem poszliśmy do domu. Zjedliśmy obiad a potem poszliśmy na górę. Była jeszcze jedna rzecz, której Hazz o mnie nie wiedział. Podałam mu gitarę.
- Zagraj to co tak często brzdąkasz.. czekaj jak to... Story of my life :)
- Ale .. no ale po co ?
- zaufaj mi :) Nie pożałujesz .
Zabrzmiały pierwsze dźwięki. Potem kolejne i kolejne, aż w końcu nadszedł czas refrenu, gdzie do jego głosu dołączył też mój. Podniósł swój wzrok na mnie z jego mina prezentowała trochę wyraz WTF , ale to nicc. Patrzył mi w oczy, aż do końca piosenki. Wspaniale razem brzmieliśmy, ale ja wstydziłam się śpiewać. Nikt mnie wcześniej nie słyszał, oprócz "mamy" która powiedziała że to skrzek a nie śpiewanie . On był tym pierwszym. Znowu.
- Darcy... ty .. dlaczego wcześniej mi nie mówiłaś ?
- Bo nikt nie lubił mnie słuchać... 
- Ale... To było piękne..
- Nie.. to piosenka jest piękna a ja tylko cię dopełniałam.
 Hazz odłożył gitarę na łóżko i przysunął się bliżej, nadal nie spuszczając ze mnie swojego wzroku kreowanego zielonymi głębokimi tęczówkami.Złapał mnie za rękę i namiętnie pocałował. Zamknęłam oczy i tak to było zdecydowanie lepsze od fajek.. 
- Widzisz.. nie tylko w tym mnie dopełniasz. W pocałunku jesteśmy jednością, a tamtej nocy pasowałaś do mnie jak ostatni puzzel z układanki, którego szukałem tak wiele lat.
 

niedziela, 8 grudnia 2013

HARRY STYLES CZ. 26

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :)
kolejny rozdział zamieszczę jak pojawi się więcej niż 5 komentarzy :) buziaki ;*

 - Chcesz tego ?
- Boje się..
Po raz pierwszy spuściłam wzrok, żeby uniknąć jego wzroku. Ten jedną ręką złapał mnie za podbródek, zmuszając zebym na niego spojrzała, a drugą w której trzymał moją rękę przycisnął do swojego serca.
- Zobacz bije spokojnie.. zawsze cię to uspakajało. Patrze ci w oczy, czego nigdy wcześniej nie robiłem w takich sytuacjach. Nie musisz się mnie bać. Nie zrobię ci krzywdy. Niech to będzie coś innego. Coś magicznego , tak jakbyś nie tylko ty robiła to pierwszy raz ale i ja .
Słuchałam a on delikatnie mnie pocalował i czekał, aż odwzajemnie pocałunek. Tak się stało. To był mój znak który mówił że się zgadzam. Całował powoli każdym ruchem pytając mnie o zgodę. Dałam ponieść się chwili. Zdjęłam z niego koszulkę, i ujrzałam to co widziałam już wcześniej, czyli wytatuowaną klatkę piersiową.
- Przeczytaj moją historię Darcy.. od początku, aż do samego końca..
No tak jego ciało obrazowało jego życie. Spojrzałam mu w oczy. Były pełne ciekawości i namiętności. Powoli zdjął ze mnie sweterek i zahaczył palcami o stanik. Naparł na mnie tak że położyłam się na tym materacu, a on wisiał nade mną. W szyję zaczęło mnie coś łaskotać. Dostrzegłam coś czego wcześniej nie widziałam. Delikatnie odepchnęłam Hazze i spojrzałam. Na szyi miał łańcuszek. Chwyciłam go i przyjrzałam się bliżej przedstawiał małego aniołka. Uśmiechnęłam się .
- A właśnie zapomniałbym .
Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął drugi taki sam łańcuszek, tyle że on miał na sobie srebrny a ten który trzymał był złoty. Ostrożnie założył mi go na szyje, po czym pocałował miejsce gdzie spoczywał.
- Jesteś moim aniołem. Chcę cię dzisiaj widzieć w tym łańcuszku. Chcę cię dziś widzieć tylko w nim.
Patrzyłam w jego oczy. To stawało się jak obsesja. Ale bardzo przyjemna obsesja. Uśmiechnęłam się , on również i dałam mu się prowadzić. Trochę bolało, ale był strasznie delikatny. Mój wstyd powoli ustępował. Ani przez chwilę nie był tym Harrym który był brutalny i siłą zrywał ze mnie ubrania. Ten był taki czuły. Ten był taki mój. Na koniec opadł całym ciałem na mnie. Składałam mu pojedyncze pocałunki na głowie ,a ręką jeździłam po jego plecach, na których były kropelki potu. Jego serduszko biło szybciej,ale nie ze złości. Po chwili położył się obok, i przyciągnął mnie na swoję klatkę. Tradycyjnie położyłam rękę na sercu, a on przykrył nas czymś.
- Było tak jak marzyłaś żeby było ?
- Było nawet lepiej..Harry...
- Tak ?
- Dziękuję.
Jego klatka zadrżała co oznaczało że się zaśmiał . Ucałował mnie  czubek głowy i otulił ramionami.
- Zaśnij. Nikt nas tu nie znajdzie, a ja cię tu samej nie zostawię.
Czułam się bezpieczna i zamknęłam oczy,a chwilę później zasnęłam. Śnił mi się ten chłopczyk, którego spotkałam koło Big Bena. Cały czas nie wychodził mi z głowy. Dziwne...
Kiedy się obudziłam Harry jeszcze spał. To dziwne uczucie leżeć nago obok faceta który nawet nie jest twoim chłopakiem. Wstałam i się ubrałam. Ognisko już zgasło, a Hazz mocniej otulił się materiałem. No tak było mu zimno.Usiadłam obok i pogłaskałam go po kręconych i porozrzucanych na wszystkie strony włosach. Tak słodko spał. Od początku lubiłam mu się przyglądać. Okryłam go jego kurtką i jeszcze przytuliłam. Obudził się.
- Darcy ?? Co robisz ? Dlaczego już wstałaś?
- Bo było zimno z resztą tobie chyba też jest. Masz okryj się, a ja jeszcze raz rozpalę ogień. Na dworze jest jeszcze ciemno.
 Jak powiedziałam tak zrobiłam. Usiadłam przy ognisku i patrzyłam w ogień. Koło mnie dosiadł się Harry już ubrany. 
- Harry mogę cię o coś zapytać?
- No jasne .. pytaj 
- Może inaczej... Nie zapytać a przeprosić... za tę noc.... my nie powinniśmy... ja nie powinnam..
- Ale dlaczego ? Pytałem przecież czy było ci dobrze.. 
- Nie o to chodzi, tyle że po co nam to było no po co ? My nawet nie jesteśmy razem, i prawdopodobnie... co ja gadam... na pewno nigdy nie będziemy razem. Co nam dał ten seks ? 
-Pytałem czy tego chcesz o co ci chodzi ?
- Nie obwiniam cię Hazz tylko siebie. Nie powinnam tu z tobą przyjeżdżać  nic nie powinnam. Kim ja dla ciebie jestem pewnie tylko chciałeś zobaczyć jak to jest przelecieć dziewicę i proszę zdobyłeś kolejny punkt co ja...
Nie zdążyłam dokończyć bo zostałam gwałtownie ale i czule pocałowana. Cały mój lament poszedł w niepamięć.
- Już ochłonęłaś czy chcesz iść ze mną do łóżka jeszcze raz żeby ci przeszło??
- To nie jest śmieszne wiesz ?
- Słuchaj. Gdybym chciał cię potraktować tak jak moją kolejną zdobycz to po pierwsze nie było by ci dobre tylko cholernie krzyczałabyś z bólu, po drugie zaraz po seksie bym sobie poszedł, po trzecie żadnej z byłych partnerek nie patrzyłem w oczy a tobie patrzyłem,a po czwarte chciałem tego bardziej niż jakiejkolwiek dziewczyny z miseczką stanika większą od mamy Nialla. Chciałem żebyś ty przeżyła to najlepiej jak się da. Nie było świec i eleganckiego apartamentu, ale starałem się jak mogłem. Tylko ja i ty wiemy o tym miejscu. Nikomu aż tak nie zaufałem żeby je komukolwiek pokazać. Nie odchodź w momencie kiedy udało ci się mnie aż tak odkryć.
Co mam mu odpowiedzieć? Że to było lepsze od tego o czym myślałam ? Mam mu powiedzieć ze nie mogę go opuścić bo jest między nami jakaś więź która nas do siebie zbliża coraz bardziej ?? Mam mu powiedzieć ze chyba się od niego uzależniłam ?? Że zajmuje 90% moich myśli??
- Darcy odezwij się do mnie..
 Miał zaszklone oczy. Nie chciałam żeby płakał. Przecież go nie zostawię. Przytuliłam się do niego i włożyłam ręce pod jego koszulkę żeby się trochę rozgrzać. Wtuliłam się w jego tors i razem patrzyliśmy w ogień.
-Harry. Nie bądź smutny... Zadbałeś o wszystko... Nie chciałabym tego przeżyć z nikim innym. Ten chłopczyk.. jego życzenia dla mnie... one się spełniły..
- jaki chłopczyk ?
- Z domu dziecka. Spotkałam go zeszłego wieczoru. Uciekł z domu dziecka żeby grać samotnym kolędy. Przegadaliśmy dobre kilka godzin a potem poszedł. Tak ładnie grał... Gdyby nie on to chyba bym zwariowała..
- Szukałem cię .. ale jak znalazłem płakałaś.. Nie chciałem żebyś płakała..
Nic już nie mówiłam tylko go tuliłam.
- Zbieramy się ? Mama na pewno się o nas martwi.
- Chodźmy, ale Hazz... obiecaj że to co się tu stało to będzie nasza tajemnica... nie powiesz nikomu ?
- Nosimy te same naszyjniki niech to będzie klucz do naszych wszystkich tajemnic.

DARK HARRY CZ. 25

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ
ps. zapraszam do odsłuchania fragmentu mojego koncertu :) http://www.youtube.com/watch?v=D9HLuURPLng&feature=youtu.be :)
Złożyliśmy sobie życzenia,a ja schowałam kawałek opłatka pod obrus. Po kolacji spojrzałam na Harrego i podałam mu ten kawałek /
- Chcesz się dzielić jeszcze raz ??
- Nie... pojedź do mamy i złóż jej życzenia. Wigilia jeszcze się nie skończyła.  Proszę zrób tylko to ja już się nie będę w więcej nic wtrącała. Tylko ta jedna rzecz... Ja rano sobie pójdę jakoś sobie poradzę, ale pojedź do mamy.. Jak wrócisz mnie już tu nie będzie obiecuje...
- Pojadę... ale jeśli pojedziesz tam ze mną...  

- Ale ja .. po co ja ??
- Bo to twój pomysł...
Milczałam.. No co ja miałam powiedzieć ? Wyrzuca mnie , potem przygarnia za co oczywiście jestem mu bardzo wdzięczna . Nienawidzi a potem znów stara się o moje względy. Tyle że ja przy nim czasem podejmuje decyzje sercem, a nie rozumem.
- No dobrze pojadę...
Wsiedliśmy w jego samochód i w milczeniu jechaliśmy prosto do Holmes Chappel. Tę niezręczną ciszę przerywał tylko dźwięk radia, w którym grały same świąteczne piosenki. W końcu zajechaliśmy pod rodzinny dom Stylesa. Był taki ...właśnie był taki rodzinny. Świeczki, kolorowe ozdoby na drzwiach. Było tak pięknie. Tak jak w moim domu na święta. Harry wyszedł z samochodu i stanął przed schodami jak posąg.
- Harry.. wszystko w porządku ?
- Nie... nie chcę tam iść... tam nikt mnie nie chce... nie lubię jak mnie skądś wyrzucają... 
- To twoja rodzina.. są święta nikt cię nie wyrzuci w taki dzień.. a to mimo wszystko twoja mama.. nie wierzę w to że cię nie kocha.. zawiodłeś ją, jest zła ale na pewno cię kocha.
- A co jeśli nie ? Przecież mnie się każdy boi mnie nikt nie kocha rozumiesz ?! Nikt .. jestem sam...
- Nie jesteś sam! Hazz spójrz na mnie !
- No co ??
- Posłuchaj masz przecież chłopców , twoich przyjaciół
- Którzy trzymają się ode mnie z daleka..
- No to masz jeszcze mnie.. skoro już piszesz czarne scenariusze to nawet jeśli tu ci się nie uda ja cię nie zostawię, no chyba że znowu mnie wyrzucisz.. ale ja będę przy tobie. Nie dam zrobić ci krzywdy, dlatego między innymi broniłam cię przed tą dziewczyną.. Jesteś dla mnie ważny Harry.. jesteś tutaj jak moja.. jedyna rodzina.... Jeśli jest ci trudno ja mogę zostać w samochodzie a ty pójdziesz i załatwisz to sam mimo wszystko pamiętaj że jest ktoś kto cię nie opuści i tym kimś jestem ja ..
Słuchał mnie bardzo uważnie. Lekko się uśmiechnął i podał mi rękę którą chwyciłam. Poprowadził mnie pod drzwi, a ja zadzwoniłam. Otworzyła jego mama. Była niezwykle piękną kobietą , i mimo że Harry był adoptowany był do niej podobny. Kiedy ona go zobaczyła z jej oczu popłynęły łzy. Harremu też nie udało się ich zatrzymać. Popchnęłam go trochę żeby ją przytulił. Nie wytrzymał i mocno przycisnął mamę do siebie. Oboje płakali. Uśmiechnęłam się na ten widok. Mówiłam, wiedziałam że wszystko się tak skończy. Postanowiłam odejść i ich zostawić mają sobie dużo do opowiedzenia. Tyle lat ich rozdzielało. Po cichu się wycofałam. Odeszłam kawałek kiedy usłyszałam znajomy mi głos.
- Darcy!!
Odwróciłam się, a do mnie podbiegł Harry.
- Gdzie uciekasz ?
- Nie chcę wam przeszkadzać. Wiedziałam że wszystko się dobrze ułoży. W wigilię zdażają się cuda, a ty nie wierzyłaś. A i bym zapomniała.<wyciagnęłam ten słynny kawałek opłatka> Przeproś swoją mamę:)
- Ale ona chce cię poznać. Zobacz stoi tam macha do ciebie.
- Nie.. ja nie mogę.. To wasz dzień.. ja się przejdę i znajdę jakiś hotel. A poza tym to rodzinne święto.
- Ale ty jesteś jego częścią. Bez ciebie bym tutaj nie przyjechał, albo pójdziesz albo będę cię musiał zanieść, a aż taka lekka to ty nie jesteś :)
Zaśmialiśmy się i w końcu dałam się namówić. Poznałam mamę i siostrę Harrego. To na prawdę bardzo miłe osoby. 
- Hazz synku mógłbyś na chwilę zajrzeć do swojego pokoju ? Są tam wszystkie prezenty świąteczne, które zostawiałyśmy tam z Gemmą każdego roku w święta.
I tyle żeśmy go widziały. Wziął Gemme i pognał z nią na górę. A ja zostałam z Anne..
- Darcy jesteś jego dziewczyną?
No i zadławiłam się zawartością moich ust.
- Nie nie proszę pani.. Harry to mój znajomy :)
- A szkoda.. ładnie byście razem wyglądali.. To dzięki tobie tu przyjechał prawda? Wiesz... musze cię uprzedzić Hazz na codzień nie jest taki spoko...
- Ja wiem proszę Pani.. Ja to wszystko wiem.. Już tego doświadczyłam... ale obiecałam sobie że mu pomogę .. A o do przyjazdu.. on po prostu potrzebował porządnego kopa. Nie ma pani pojęcia jak za panią tęsknił. Żałuje przeszłości, ale nie potrafi z nią zerwać. 
- Dziękuję Darcy..
- Ale.. za co ?
- Że wróciłaś mi mojego Hazzusia ;.)
Z jej oczu popłynęły łzy. Podeszłam i ją przytuliłam.
- Pomóc pani tu posprzątać ? 
- Nie zawołaj Gemme a ty idź do Harrego :)
Zrobiłam jak kazała. Po cichu weszłam do pokoju Harrego. Był taki uśmiechnięty. Aż się od razu robiło lżej na sercu. Podeszłam i usiadłam obok niego, a on oglądał album ze zdjęciami z dzieciństwa.
- Zobacz jaki byłem mały 
Nie mówiłam tylko go słuchałam. Po jakimś czasie, nie patrzyłam już w album ale na niego. Ze skupieniem obserwowałam każdy milimetr jego twarzy. Z uśmiechem wyglądał jak anioł. Poleciały mi łzy, bo ja też tęskniłam za rodziną , tyle że oni nie chcą mnie znać przez spalony dom i towarzystwo z jakim się zadałam. Nie odbierają telefonów nic. A przecież w ogóle ich nie znają. Nie znają Harrego, zeby go aż tak oceniać. Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Darcy.. dlaczego płaczesz?
- Bo ja... ja też bym chciała żeby moja mama mnie tak przytuliła, albo ktokolwiek żeby mnie tak przytulił:.(
Zamknęłam oczy żeby łzy przestały spływać,i poczułam na sobie te silne, a zarazem delikatne ramiona. 
- Ciii.. już nie płacz .. ja cię przecież mogę przytulać :) Chodź ubierz mój sweterek i pójdziemy się przejść pokaże ci takie moje prywatne miejsce 
Uśmiechnęłam się i ubrałam sweterek Hazzy w małe choineczki. 
- Nosiłem go siedem lat temu,a  na tobie leży jak ulał :)
- Dzięki to co idziemy ?
- Pewnie.
Szliśmy zaśnieżonymi ulicami,a śnieg cały czas delikatnie pruszył. Hazz otworzył przede mną drzwi jakiegoś starego garażu i pokazał ręką żebym weszła. Tak też zrobiłam. On zapalił małą świeczkę żeby nie było ciemno. Szukał czegoś w jakiejś szafie aż w końcu znalazł.
- Podobała ci się ta kolęda pod Big Benem ?
- Tak była bardzo ładna. Rzeczywiście pięknie śpiewasz .
Zza pleców wyciągnął gitarę i zaczął grać i śpiewać jakąś zupełnie nie znaną mi wolna piosenkę . Zaczarował mnie i nie wiedziałam kiedy piosenka się skończyła. 
- I jak podobało ci się ?
Cisza..
- Darcy ?? Nie podobało ci się ?
Uśmiechnęłam się sama do siebie , przysunęłam się do niego i dałam mu buziaka w usta. Krótki i może dziecinny, ale jednocześnie taki niewinny. Hazz spojrzał mi w oczy. Byliśmy bliżej niż powinniśmy. Chwycił mój podbródek i złączył nas w namiętnym pocałunku. Nie było już zimno wręcz przeciwnie. Było bardzo gorąco. Tu w środku. W sercu. Na chwilę się od siebie oderwaliśmy,a le dalej stykaliśmy się czołami i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Wesołych Świąt Darcy 
- Wesołych Świąt Harry
I znowu się pocalowaliśmy. Nie wiem nawet ile to trwało, ale tym razem było bez narkotyków i bez alkoholu, ale było lepiej. To było... nie bałam się tego. Śmielej włożyłam swoje zimne ręce pod jego bluzkę.
- Poczekaj chwilę.
 Wstał i w środku tego pomieszczenia rozpalił ogień. 
- Będzie nam cieplej
Nic nie mówiłam. Ta sytuacja była dla mnie nowa,a le wiedziałam że on mnie dobrze poprowadzi. Wodziłam wzrokiem za każdym jego nawet najmniejszym ruchem. Podszedł do mnie i usiadł obok, po czym złapał mnie za zimną rękę.
- Chcesz tego ?
- Boje się..
Po raz pierwszy spuściłam wzrok, żeby uniknąć jego wzroku. Ten jedną ręką złapał mnie za podbródek, zmuszając zebym na niego spojrzała, a drugą w której trzymał moją rękę przycisnął do swojego serca.
- Zobacz bije spokojnie.. zawsze cię to uspakajało. Patrze ci w oczy, czego nigdy wcześniej nie robiłem w takich sytuacjach. Nie musisz się mnie bać. Nie zrobię ci krzywdy. Niech to będzie coś innego. Coś magicznego , tak jakbyś nie tylko ty robiła to pierwszy raz ale i ja . 
Słuchałam a on delikatnie mnie pocalował i czekał, aż odwzajemnie pocałunek. Tak się stało. To był mój znak który mówił że się zgadzam.

sobota, 7 grudnia 2013

DARK HARRY INFO

KOCHANI DZIĘKUJĘ ZA TAKĄ ILOŚĆ KOMENTARZY JESTEM NA PRAWDĘ WZRUSZONA . CIESZĘ SIĘ ŻE CZYTACIE MOJEGO BLOGA I KOMENTUJECIE. pIERWSZA WIADOMOŚĆ JEST TAKA ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM JUTRO BO DZIŚ MAM ZAPEŁNIONY GRAFIK, A KOLEJNE INFO DOTYCZY WAS :) JEŚLI MACIE JAKIEŚ SWOJE POMYSŁY CO DO TEGO JAK MAJĄ SIĘ POTOCZYĆ LOSY DARCY I HARREGO TO PISZCIE MI W KOMENTARZACH. W NASTĘPNYM ROZDZIALE HAZZ DOSTANIE NIETYPOWY PREZENT ŚWIĄTECZNY OD DARCY, ALE ONA ZUPEŁNIE NIE SPODZIEWA SIĘ TEGO CO NASZ HAZZ PODARUJE JEJ. BYĆ MOŻE BĘDZIE TO TAJEMNICA, A BYĆ MOŻE COŚ CO NADA ŻYCIU DARCY NOWY SENS, A WSZYSTKO WYDARZY SIĘ W CIĄGU 24 GODZIN :) KTO CIEKAWY ?:)

środa, 4 grudnia 2013

DARK HARRY CZ.24

CZYTASZ = KOMENTUJESZ IM WIĘCEJ WASZEJ AKTYWNOŚCI TYM ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ
Dziewczyna zeszła z jego kolan i stanęła obok a Hazz był równie zdezorientowany co ona. Raz kozie śmierć. Podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem i namiętnie pocałowałam. Myślicie że się opierał ?? Ależ skąd. Zachowywał się tak jakby chciał tego pocałunku . Zanim się od siebie oderwaliśmy blondi zbierała swoje rzeczy.
- Jeszcze mnie popamietasz sukinsynu !! A ty głupia dziwko pamiętaj że on . jest. MÓJ!! 
Po tych słowach wyszła, a ja zostałam zrzucona z kolan Harrego. 
- Sam poczekaj skarbie to nie tak !
Ona zamknęła mu drzwi przed nosem a on wściekły odwrócił się w moją stronę.

- Coś ty narobiła??Zazdrosna jesteś czy co ?! To że ty puszczasz się z Tomlinsonem  po jakichś dyskotekach nie znaczy, że masz mi płoszyć dziewczynę!  Przestań się we wszystko wpieprzać! Chciałem się ustatkować. Znalazłem dziewczynę. Idealną dziewczynę. Chciałaś żebym się zmienił no to proszę , ale nieeee tak też było do cholery jasnej źle!!
Złapał w rękę wazon i go stłukł, tak że odłamki szkła rozprysły się naokoło mnie. Fakt może za bardzo chciałam nawracać świat. Znów niechcący się rozpłakałam, ale tym razem nie z jego winy. Odwróciłam się i zaczęłam pakowąć swoje ubrania do walizki. Harry za mną nie poszedł, z resztą nie dziwię mu się. Też nie lubię jak ktoś wchodzi z butami w moje życie. Wzięłam resztę rzeczy, na łóżku zostawiłam klucze i ruszyłam do wyjścia. Stanęłam jeszcze przez chwilę przed nim. Siedział na kanapie z piwem w ręku.
- Harry przepraszam. Obiecuję że to wszystko naprawie. Zostawiłam klucze na łóżku i zabrałam wszystkie swoje rzeczy.Przepraszam... za wszystko, a szczególnie za to że pojawiłam się w twoim życiu i musiałeś pomóc komuś takiemu jak ja. Jeszcze dziś Sam do ciebie wróci. Powodzenia i szczęścia w życiu i związku. Jak tylko znajdę pracę to oddam ci pieniądze za połowę czynszu i dam ci też na usunięcie tych tatuaży kojarzących się ze mną. Lepiej żebyś wymazał mnie z swojej pamięci. 
 Nic nie odpowiedział tylko wskazał ręką w stronę drzwi wyjściowych. To był bardzo smutny moment.. Moim pierwszym problemem było znalezienie Sam, ale jak się okazało to w cale nie było takie trudne. Stała przy jednej z dróg w krótkiej spódniczce w panterkę i staniku. Tak jak się spodziewałam.. ale on się zakochał.. muszę ją jakoś przekonać, co nie zmienia faktu że miałam rację. Będzie tak , ze ona skrzywdzi Hazze on się załamie i znowu zacznie się mścić na ludziach . Czyli historia zatoczy koło. Podeszłam do niej a ona prawie wydrapała mi oczy swoimi różowymi tipsami.
- Sam ja przepraszam... chodzi o to że ja i Harry to nic.. To ja się na niego rzuciłam bo byłam za... zazdrosna byłam. On tęskni za tobą. Ja sie wyprowadziłam już nie będę wam przeszkadzać.
- I słusznie ! Zostaw mojego kundelka w spokoju głupia dziwko!
- Na dziwkę to ja właśnie patrze... 
- Pomyśl sobie teraz jak Hazz będzie mnie pieprzył. Mnie a nie ciebie !!
Nic nie odpowiedziałam tylko sobie poszłam. Nie było sensu. Co ja teraz zrobię ? Nie mam gdzie spać. Na dworze jest mróz i pada śnieg. Jutro Wigilia. Pierwszy raz w życiu spędzę ją sama na zimnym dworze , na ulicy i w towarzystwie choinek. To smutne prawda?? Kupiłam wczoraj nawet opłatek. Chciałam się nim podzielić z Harrym, ale najwidoczniej będę musiała się nim podzielić sama ze sobą. Przyzwyczaiłam się do tego lokatego buntownika. On Wigilię spędzi z chłopcami i z Sam. Takie miał przynajmniej plany. Poszłam poszukać jakiegoś hotelu. Szukałam i szukałam ale wszędzie pełno. Znalazłam miejsce w takim najtańszym hotelu, gdzie drzwi podbierał kawałek kłody, ale nie miałam wyboru. Zasnęłam szybko , rano gdy się obudziłam stała recepcjonista tuż nad moją głową. Była też policja. Jak się okazało, było włamanie i okradziono gości w tym mnie, co oznaczało że nie mogę zostać tam już dłużej.Pięknie! Co teraz?! Wyszłam i błąkałam się po ulicach Londynu. Wszędzie świąteczny szał. Usiadłam na ławce w parku i obserwowałam zabiegany świat. Szybko zrobiło się ciemno, a na ulicach zrobiło się pusto. Nie było już biegających ludzi, tylko cisza i spokój. Wszędzie pełno choinek, światełek. Wstałam żeby się trochę rozruszać, gdyż mróz dawał we znaki. Mijałam kilka domów. W oknie jednego z nich zobaczyłam rodzinę siedzącą przy jednym stole . Dzielili się opłatkiem, śpiewali i śmieli się . A ja chodziłam sama myśląc czy w ogóle uda mi się przeżyć do rana. Byłam głodna, chciało mi się pić, nie miałam pieniędzy, telefonu i nikogo kto by pocieszył. Ciekawe co teraz robią chłopcy. Pewnie jedzą kolację. Szłam tak i szłam aż znalazłam się koło Big Bena . Usłyszałam niechlujne dźwięki gitary i czyjś cichy śpiew. Koło zegara siedział nieduży chłopczyk z gitarą i śpiewał kolędy w świetle lampek choinkowych. Usiadłam przy nim i słuchałam kolęd. Chociaż tak mogłam na chwilę poczuć świąteczną atmosferę.
- Co pani tu robi w święta ? Przecież dziś Wigilia?
- Graj dalej... dałabym ci jakieś pieniądze, ale sama niestety ich nie mam...
- Ja ... ja uciekłem z domu dziecka.... nie potrzebuję pieniędzy.. Może mnie pani przytulić ?
Zaskoczyło mnie pytanie tego chłopca. Był smutny i patrzył na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczyma. Podeszłam do niego i mpcno przytuliłam. Siedzieliśmy tak dłuższy czas. I jemu i mnie było cieplej. 
- A posiedzi pani tu ze mną ?
- Nie mów mi Pani jestem Darcy: ) I tak posiedzę z tobą i tak nikt mnie nie chce w te święta ale wiesz co zrobimy sobię taką małą Wigilię poczekaj sekundę..
Wyciągnęłam z kieszeni opłatek i ułamałam na pół.
- Wszystkiego najlepszego:) Życzę ci żebyś znalazł tę idealną rodzinę i żebyś za rok nie musiał tu siedzieć, tylko w ciepłym pokoju ze swoim tatą i ze swoją mamą :)
- A ja pani znaczy tobie życzę żebyś nie była sama w te święta, i żeby ktoś cię dziś do siebie przygarnął. Wziąłbym cię ze sobą do domu dziecka, ale tam nie ma takich dużych dziewczyn :) Muszę już lecieć dziękuję.
 Mały podszedł i dał mi buziaka w policzek, pomachał mi na pożegnanie i gdzieś pobiegł. Ja znów zostałam sama. To było przykre. Te wszystkie ciosy od Harrego nie bolały tak jak samotność. Wpatrywałam się w swój kawałek opłatka i płakałam. Co ja mam zrobić ? Siedzieć tak aż umrę z głodu , albo z zimna? Nie mogłam o tym myśleć. Dalej patrząc na opłatek zaczęłam przez łzy śpiewać sobie po cichutku kolędę. Zamknęłam oczy i dalej nuciłam sobie pojedyncze słowa.
- Ciiiiichaaa nooc...... święęęta noc....
Poczułam że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Podniosłam swój smutny wzrok na tę osobę, której niestety twarzy nie było widać. Po chwili się wyłonił . To był Louis..
- Wesołych świąt mała :)
- Loui ?! Jak ty mnie....
- Nie ważne szedłem po wino bo nam zabrakło, właściwie to ja muszę już spadać.. Darcy... coś się stało??
- N...nie Louis... Wesołych Świąt... Przekaż też chłopcom.
- Dzięki:* Pa :)
I sobie poszedł. A myślałam że w święta cuda się zdarzają. Nie mogłam go obarczać swoimi problemami w taki dzień. Nie mogłam psuć mu świąt. Spowrotem podkuliłam kolana pod brodę i zamknęłam zmęczone oczy. Nagle usłyszałam dźwięk strun gitary i czyjś śpiew tuż koło mnie. Znów zmusiłam się do podniesienia wzroku. To był... H... Hazz.... Siedziałam i patrzyłam na niego jak zaczarowana. Siedział koło mnie patrząc na mnie i śpiewał słowa kolędy. 
- Harry co tutaj robisz ?? Sam nie wróciła? Ja na prawdę ją prosiłam... Na prawdę przysięgam:.(
- Wróciła... i miałaś rację... To nie towar dla mnie...
-...
- Dlaczego nic nie mówisz ?
- Zimno mi ...:.(
Nic nie odpowiedział tylko mnie moocno przytulił. Wtuliłam się w niego i rozpłakałam jak małe dziecko.
- Ciii..już dobrze gdzie masz swoją walizkę wrócimy do domu.
- Nie mam walizki .. ukradli mi ją... nic już nie mam... są święta... idź i szukaj szczęścia... zasłużyłeś na nie...
Nic nie mówił tylko dalej przy mnie siedział i otulał całym sobą. Było mi cieplej , aż w końcu zasnęłam. Kiedy się obudziłam nie było mi już zimno. Podniosłam się . To było mieszkanie Harrego. Po chwili wszedł do pomieszczenia.
- Chodź kolacja już na stole :)
- Kolacja ?
- No tak jest Wigila. Nie mamy jakichś wyszukanych dań ale coś tam zrobiłem. 
Wstałam i podążyłam za nim. Na środku salonu stał stół z białym obrusem, a na nim najprostsze ale pięknie wyglądające potrawy. Harry miał na sobie białą koszulę i muszkę. Podszedł do mnie i chciał podać mi opłatek, kiedy ja spojrzałam na swoją dłoń. W niej był mój opłatek. Złożyliśmy sobie życzenia,a ja schowałam kawałek opłatka pod obrus. Po kolacji spojrzałam na Harrego i podałam mu ten kawałek /
- Chcesz się dzielić jeszcze raz ??
- Nie... pojedź do mamy i złóż jej życzenia. Wigilia jeszcze się nie skończyła.  Proszę zrób tylko to ja już się nie będę w więcej nic wtrącała. Tylko ta jedna rzecz... Ja rano sobie pójdę jakoś sobie poradzę, ale pojedź do mamy.. Jak wrócisz mnie już tu nie będzie obiecuje...
- Pojadę... ale jeśli pojedziesz tam ze mną...