środa, 25 września 2013

Zayn Malik

 włącz to
"To sprawia, że twoje usta są stworzone do całowania.


I twój pocałunek jest niezapomniany.


Twoje palce są stworzone do Dotykania."


Irresistible.... Słowami tej piosenki codziennie rano budził mnie jego głos. Taki głos mojego anioła. Byliśmy szczęśliwą parą. Aż do pewnego momentu. Pojawił się ktoś inny. nie wiedziałam o niej na początku. Dowiedziałam się przypadkiem. Szłam przez park a on stał tam z nią. Byli przytuleni. Poczułam ukłucie . Podeszłam do nich. Zaskakująco szybko się od siebie odsunęli.
- To... to jest moja przyjaciółka ma na imię Perrie :)
Nigdy o niej nie słyszałam. Dziewczyna podała mi rękę ale nie odwzajemniłam gestu. Nie wyglądała mi na zwykła przyjaciółkę. Posłałam im lekki uśmiech. W tedy coś przykuło moją uwagę. Szyja Zayna, a konkretnie mały ciemnoróżowy,w sumie to już prawie siny znak. Wiedziałam co to było. Tego śladu ja mu nie zrobiłam. Na pewno to nie byłam ja. Podeszłam do niego i lekko dotknęłam miejsca gdzie widniała całkiem pokaźna malinka.
- Kto ci to zrobił ??
Nie odpowiadał nawet na mnie nie spojrzał. Błądził wzrokiem gdzieś po chodniku, który nagle go zaciekawił.
- No odpowiedz do cholery !!
Nic.... Cisza... Na takich zasadach chciał grać ?! Dobrze... Widać miał bardzo bliskie stosunki z tą swoją "przyjaciółeczką". Wróciłam do domu ubrałam się w najseksowniejszą sukienkę jaką tylko miałam w szafie i ruszyłam do klubu.Powodzenie miałam niemałe. Postanowiłam to wykorzystać.
ZAYN:
 Wróciłem do domu. Wybrałem ... Wiem kogo kocham i wiem z kim chcę spędzić resztę życia. Kupiłem ogromny bukiet róż na przeprosiny takie jakie [t.i] lubi najbardziej. To ją tak bardzo kocham. To przy niej czuję że odlatuje. Kiedy mnie całuje kiedy nawet trzyma mnie za rękę. Nic więcej w tedy nie jest mi potrzebne. Jest moim przepisem na szczęście moją strefą ciszy... jest moim najsilniejszym narkotykiem którego pięciominutowy brak sprawia że zaczynam słabnąć sprawia że umieram z tęsknoty za jej dotykiem czułym słowem.
- [t.i]?! Jesteś tu ? Musimy porozmawiać!
Cisza głucha cisza... Wszedłem do sypialni a tam na podłodze pełno porozrzucanych ciuchów, butów i kosmetyków, ale ani śladu mojej ukochanej. Poszedłem do kuchni gdzie znalazłem karteczkę." Nie czekaj na mnie nie wracam na noc jestem na imprezie nie dzwoń bo nawet nie wzięłam telefonu . Rano wrócę po swoje rzeczy szczęścia z Perrie żałosny palancie . buziaki[t.i]"
Kartka wypadła mi z rąk postanowiłem że pójdę jej poszukać. Jej może się coś stać na dodatek przeze mnie nie wybaczę sobie tego za żadne skarby. Już jest ciemno mówiła że jest na znaczy pisała że jest na jakiejś imprezie, a tam aż roi się od gwałcicieli i zboczeńców. Jak sobie pomyślę że ktoś mógłby tknąć moją księżniczkę to przysięgam byłbym w stanie zabić !. Pytałem w tych klubach czy ktoś jej nie wiedział ale nikt nie potwierdzał że tam była. Była pierwsza w nocy a ja  dalej szukałem igły w stogu siana.. Postanowiłem pójść wypłakać się nad staw w parku w centrum miasta. To tam byliśmy na pierwszej randce. Poszedłem tam a na mostku ukazała mi się znajoma sylwetka....
[T.I]
Kupiłam sobie wódkę , usiadłam w tym cholernym przeklętym miejscu, gdzie się wszystko na poważnie zaczęło. Siedze tu już dobre kilka godzin. Nawet w sumie nie wiem która to godzina. Trochę kręci mi się w głowie ale czuję lekką ulgę kiedy przezroczysty płyn dostaje się do moich żył i razem z krwią krąży w moim organiźmie. Trochę zaczyna mi się robić niedobrze ale to mnie nie pohamuje żeby nie pić więcej.. Wręcz przeciwnie chcę ukoić ból jaki zadał mi Zayn. Za co ja go tak kocham. To kawał drania i dupka. Ta tamta go naznaczyła naznaczyła mojego Zajusia! On jest mój przecież a nie jej ! Pieprzyć to a niech sobie żyją długo i szczęśliwie! Jestem stanowczo za miękka... Miałam iść na imprezę dobrze się bawić i zdradzić tego cholernego tępaka , ale nieeeeeeeeeee ja muszę go kochać tak bardzo, że nawet po jego incydencie nie mam serca sumienia ani najmniejszej ochoty go zdradzać.
ZAYN:
To jest [t.i] ! To ona ! Nic jej nie jest dzięki Bogu. Muszę zabrać ją do domu. Zaraz dlaczego ona leży na tym moście. Podszedłem bliżej a tam moja księżniczka słodko śpiąca i przytulona do.... butelki wódki..... No tak obiecałem ze jej nie zranię. Ale to było raz przysięgam nie wiem czemu poszedłem z Perrie do łóżka, znaczy wiem z własnej głupoty ale żałuję tego na prawdę żałuję całym swoim nędznym ale zakochanym serduszkiem. Wziąłem ją na ręce wyrzucając puste butelki po alkoholu gdzieś w krzaki. Nie miałem głowy żeby dbać o przyrodę. Zrekompensuję się jej kiedy indziej. [t.i] była zmarznięta. Miała na sobie tylko krótką sukienkę i szpilki. Zaniosłem ją do samochodu, i jechałem do domu. W połowie drogi się obudziła. Była blada jak ściana. Kazała mi się zatrzymać. Szybko zahamowałem , a ona otworzyła drzwi i po prostu zwymiotowała. No tak nigdy wcześniej nie wypiła takiej ilości alkoholu . Zapytałem czy już lepiej ale nie odpowiedziała tylko zamknęła drzwi i oparła o siedzenie samochodu. Nadal wyglądała blado. Pogłaskałem wierzchem dłoni jej zimny policzek. Spojrzała na mnie smutnymi oczkami całymi rozmazanymi od łez. Mi też w tedy spłynęła łezka. Powoli dojechałem do domy, a [t.i] znowu zasnęła. Wziałem ją na ręce zaniosłem do domu i prosto do łóźka. Coś tam mamrotała ale nic nie zrozumiałem.Zdjąłem wysokie szpilki z jej stóp rozpiąłem sukienkę i wciągnąłem na nią moją koszulkę którą bardzo lubiła. Lekko przetarłem też jej czarne od tuszu oczki. Wyglądała jak mały bezbronny bardziej niż zwykle aniołek. Wiedziałem że rano czeka mnie awantura, ale zasłużyłem sobie. Przygotowałem jej tabletki i położyłem na szafce nocnej na porannego "kaca". Może to były moje ostatnie chwile przy niej . Chciałem położyć się koło niej ale nie wiedziałem czy to aby był dobry pomysł. Wziąłem kocyk do mojej poduszki była przytulona ona.. Położyłem się na kanapie. Rano poczułem że coś się do mnie przytula. Bałem się otworzyć oczy ., To mógł być tylko sen który jak tylko je otworze zniknie a wróci szara rzeczywistość. Mimo obaw otworzyłem lekko oczy i dostrzegłem ją. Leżała wtulona we mnie , a raczej praktycznie na mnie. Nie było za dużo miejsca gdyż nie rozłożyłem kanapy. Może przeszła tutaj w nieświadomości. Jeszcze po pijanemu. Nie wiedziałem jak zareagować...
[T.I]:
Byłam strasznie pijana ale pamiętam wszystko. Pamiętam jak przyklęknął przy mnie w parku, jak wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Potem uronił jedną łzę..... Zayn .... Mój bad boy uronił łzę..... nigdy wcześniej nie widziałam żeby się chociażby wzruszył.... później znowu zaniósł mnie do domu zaopiekował się mną jakbym była jego kruchym skarbem który może się zaraz rozpaść. wiedziałam co się wokół mnie dzieje ale nie potrafiłam nawet ruszyć palcem od ręki. Alkohol wygrał tę bitwę. Poszedł spać na kanapę. Kiedy trochę wydobrzałam poszłam za nim. Spał skulony w kłębek jak kotem. Trząsł się z zimna w końcu wziął sobie tylko cieniutki kocyk. Położyłam się obok niego zeby go choć troszkę rozgrzać. Przytuliłam się. Wiem że zdradził ale żałuje widzę że żałuje... ta łza... ona pozwoliła mu się otworzyć. Nie zostawił mnie tylko opiekował się mną chociaż zachowałam się jak rozwydrzony bachor. Nie powinnam tyle pić... Co ja gadam ja nie powinnam pić w ogóle!. Kocham go i nic na to nie poradzę. Wiem też że on  kocha mnie a miłość zwycięży największe przeszkody. Otworzył swe piękne oczki i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym skruchy i smutku. Patrzyłam w nie jak zahipnotyzowana. Potarłam dłonią jego policzek. Zauważyłam że jego jego oczy znów się zaszkliły..
- Kochasz  mnie ?
Spytałam po cichutku ledwo dosłyszalnie.Bez wahania opowiedział :
- Kocham
Złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
- [t.i] wybacz mi to co zrobiłem... wiem ze jestem dupkiem i w ogóle i nie zasługuję na nic ale ja cię kocham... uległem Perrie ale to była tylko pokusa nie uczucie...
- Ciiii już nic nie mów... Ja już wybaczyłam. Jesteś mój Zayn... tylko mój....
- Tylko twój księżniczko.
- Pamiętasz jak kiedyś namawiałeś mnie żebym zrobiła sobie malutki tatuaż ?
- No tak pamiętam, a czemu pytasz ?
- No bo właśnie sobie jeden zrobiłam...
Odsłoniłam lewe ramie a tam widniały nasze inicjały zamknięte w jednym dość dużym czerwonym sercu. Zayn wyraźnie zamarł. Wyrzekałam się wcześniej że zrobię coś takiego. Pocalował mnie w miejscu gdzie go miałam i się zaśmiał.
- Czemu się śmiejesz ?
- No bo wiesz ...( odsłonił swoją klatkę piersiową) chyba mamy ten sam gust :)
Na jego torsie widniał identyczny tatuaż tylko trochę większy. Był przepiękny . Komponował się z idealnym ciałem mojego chłopaka. Wiedziałam że to była próba dla nas obu ale przetrwaliśmy.Nie ma związku bez kłótni... Nie ma też idealnej pary.. ale istnieje takie coś jak idealne uczucie które pozwala przenosić człowiekowi góry i takie uczucie właśnie łączy nas . To tai niewidzialny sznur którym związaliśmy się nawzajem na całe życie.





Ta historyjka jest z małym dedykiem dla Sylwi :) Nie wiem jak wyszło w każdym bądź razie następny imagin przewidziałam z Horankiem postaram się dodać w weekend :) Dobrej nocy miśki :)

piątek, 20 września 2013

Louis Tomlinson cz. 2

Zaśmiałam się i przytaknęłam.
- Muszę już lecieć trzymaj się i ucałuj swoja mamę. Do zobaczenia jutro :)
- Pa :)
LOUIS:
Jechałem do domu w ciszy ... zamyślony... nigdy w życiu bym nie przypuszczał że zastanę tam taki widok. Jej mama piękna kobieta przykuta do łóżka do końca życia... I ona.. Silna a jednocześnie bardzo słaba dziewczyna która dzielnie opiekuje się swoją mamą i nie wstydzi się jej. Aby jej pomóc robi wszystko. Myślę że poszłaby do najbardziej upokarzającej pracy byleby mamie niczego nie zabrakło. Wzruszyła się.. Jej mama pierwszy raz się uśmiechnęła od kilku lat i to właśnie do mnie. Wzruszyłem się na jej widok i na reakcję Alex. To takie piękne nie mają pieniędzy, a są szczęśliwe że są blisko siebie że się wspierają. Zajechałem pod domu i ruszyłem do drzwi chłopcy jedli resztki obiadu.
- Hej Chłopcy ! <krzyknąłem przekraczając próg kuchni>
- Heeej ! Gdzieś ty się tak długo podziewał co ?? Martwiliśmy się
- Byłem u Alex i nie uwierzycie co zobaczyłem..
- Nie dokańczaj! Pewnie nasza nowa gosposia ci się spodobała pojechałeś do niej żeby jakoś zagadać pod pretekstem że coś zostawiła a tak na prawde rąbnąłeś jej coś z torebki pojechałeś a tam ona z innym no wiesz...
 - Pierwsza część się zgadza ale druga nie bardzo.... powiedziała że mieszka z mamą a ja na to że chciałbym ją poznać a ona że ok a ja...
- Tomlinson zwolnij tego rumaka kowboju !
- Jej mama ... ona jest chora... dlatego Alex nie zdążyłą skończyć szkoły bo się nią zajmowała a pieniędzy potrzebóje na bardzo drogie lekarstwa dlatego u nas pracuje... ja widziałem jej mamę ...
- Loui ale co z nią choruje na serce czy cos?
- Nie.... Alex mówiła że kiedy jej mama ją rodziła coś poszło nie tak i jej mama jest jak roślinka nawet nie mówi.. jest przykuta do wózka..
Chłopcy zamilkli byli w szoku . Tak jak ja z resztą.
- Ona się do mnie uśmiechnęła Alex mówiła że nie robiła tego kawał czasu... wzruszyła się... ucieszyła ją tak błacha rzecz... chłopcy my musimy jej pomuc musimy coś zrobić zeby ją trochę odciążyć
Chłopcy równocześnie pokiwali głową na znak zgody. po czym mooocno mnie przytulili. Kochani wariaci.
N: Moja ciocia ma apteke w Mullingar mogę załatwić tanie leki :)
- Niall jesteś aniołem wiesz ! To się bardzo przyda.
- A my możemy jej pomagać tutaj będziemy pomagać jej tu sprzątać i może nauczy nas gotować )
I tak minął dzień z chłopcami już wiedzieliśmy co zrobić żeby trochę ulżyć Alex.
ALEX:
Wstałam wcześnie żeby wyjść do pracy. Ubrałam się i wybiegłam. Miałam klucze więc weszłam do środka bez większych problemów. Było cichutko. Pewnie chłopcy jeszcze śpią. Weszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Poszłam się szybko przebrać w "strój roboczy" i zbiegłam na dół. Tam przy stole siedzieli chłopacy grzecznie jedząc. Kiedy skończyli zaczęli po sobie.....zmywać?!
- Przepraszam ale co wy robicie ?? To mój obowiązek zostawcie te naczynia ..
- daj spokój pomożemy ci :)
Doooobra dziwni są jacyś no ale robią co chcą.
- A więc czym mam się dzisiaj zająć?
Lou: Idź do mojej sypialni i się połóż bo zaraz nam zaśniesz na stojąco
- Ale co ?? Jak to jestem w pracy a problemy rodzinne nie mają nic do tego.. Dam sobie radę odeśpię jak wrócę do domu a teraz powiedzcie mi czym mam się zająć.
- Alex możesz nam powiedzieć o wszystkim.. widzimy że nie spałaś a my chcemy ci pomóc z resztą wczoraj i tak zrobiłaś robotę za dobry tydzień. A teraz powiedz stało się coś ?
- Louis ja nie mogę o tym mówić rozumiesz nie tak to ma wyglądać jesteś moim szefem a nie przyajcielem praca i dom rodzinny to dwie różne sprawy. Nie chcę wam się zwierzać to moja sprawa nie oczekuje litości ani zrozumienia oczekuję tylko żebyście pozwolili mi pracować .
- Ale... my chcieliśmy ci tylko pomóc....
- Ja wiem i doceniam to ale ja was w ogóle nie znam nie spałam bo mama w nocy  źle się czuła siedziałam przy niej.. chłopcy albo zaczniecie wydawać mi normalne polecenia albo będę musiała zakończyć pracę tutaj..
Hazz: Chodź pokaże ci co masz zrobić....
Poszłam za chłopakiem.
- To jest mój samochód a tamten Louisa umyj je ale pozwól że ci pomoge zazwyczaj boję się jak ktoś dotyka mojego samochodu.
- Oczywiście nie ma problemu.
I tak razem w ciszy myliśmy samochody. Harry widząc moją dokładność i starania zaufał mi i zostawił mnie sam na sam z jego kochanką na czterech kółkach. Nie wiem co się stało. Na chwilkę usiadłam na stercie jakichś starych nie wiem chyba firanek czy prześcieradeł nie wiem kiedy po prostu zasnęłam. Obudziłam się i ujrzałam że w cale nie jestem w garażu ani w domu.. Szybko wstałam i zaczęłam się rozglądać. Koło mnie usiadł Louis.
- Hej :) a mówiłaś że wytrzymasz . Musisz zawsze słuchać starszych.
- Jejku przepraszam nie chciała... ej czemu jest tak ciemno?!?! która jest godzina ???
-21..
 - Cooo ?!!?! ooo nie ciocia mnie zabije mama pewnie leży tam sama !
Wstałam bardzo szybko że aż zakręciło mi się w głowie Louis mnie złapał.
- Spokojnie z twoją mamą są chłopacy a ona jest zachwycona mówią że nie przestaje się śmiać :)
- Nie chciałam robić wam kłopotu przepraszam Louis :.( Tak bardzo mi wstyd :.(
- Ojjj ciiii przecież nic się nie stało :)
Tak bardzo mnie przytulił. Czułam się taka bezpieczna... Mogłabym tak już w nieskończoność... Louis był taki kochany .Potrzebowałam ich pomocy ale nie mogłam ich o nią poprosić. Praktycznie się nie znaliśmy, ale moja mama miała nosa co do ludzi. Uśmiechała się do nich a ja jej ufam .
- Dziękuję Louis jesteś kocccchhhh..... bardzo cię lubi e i jestem ci i w ogóle wam bardzo wdzięczna.
- Nie ma sprawy tylko proszę cię daj sobie pomóc zrób to chociażby dla mamy... zrób to dla mnie.....
- Dla ciebie ??
- Tak dla mnie.. jesteś inna niż cała reszta dziewczyn.. jesteś taka wyjątkowa...
Zamarłam.Patrzył mi prosto w oczy i czytał z nich wszystko.
- Chcesz się przytulić ?<wypaliłam bez większego zawstydzenia>
Nie spodziewałam sie tego co zrobił. Posadził mnie na swoich kolanach i mocno przycisnął do swojego torsu tak że czułam bicie jego serca. Podniosłam się tak żeby spojrzeć mu w oczy. Były piękne. Zdjęłam z szyi naszyjnik z gołąbkiem.
- kiedyś dostałam go od taty powiedział że mam go dać komuś komu zaufam bezgranicznie i komuś przy kim będę czuła się bezpiecznie...
Jednhm sprawnym ruchem założyłam mu go na szyje.
- Tym kimś Loui jesteś ty... Nie mam nikogo oprócz mamy, z którą z dnia na dzień jest coraz gorzej. Leki już nie pomagają a lekarze tracą nadzieję. Nie został mi już nikt.... Mój tata on zmarł w wypadku. Ja przeżyłam.... jemu się nie udało.. Teraz wiem że dostałam od niego tam z nieba najlepszą nagrodę bo dostałam was , dostałam CIEBIE. Nie znamy się zbyt długo, ale ufam mojej mamie ona poznaje dobrych ludzi nie bez powodu się do was uśmiecha . Jesteś moim najcenniejszym skarbem który będę chronić do końca świata...
 Louis zaniemówił. Dotknął łańcuszka który mu podarowałam i miał zaszklone oczki. Popatrzył tym razem na mnie . Złapał mnie za rękę . Nagle mój telefon zadzwonił. To była ciocia. Powiedziała że z mamą jest bardzo źle, że chłopcy przywieźli lekarza, ale on nie daje już nadziei. Loui wszystko słyszał. Telefon wypadł mi z ręki a z oczu wypłynęły łzy . On nic nie mówił wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Kilka minut później byliśmy na miejscu. Wskoczyliśmy do domu jak oparzeni. Mama miała otwarte oczy i widząc mnie i Louisa uśmiechnęła się. W tedy rozpłakałam się na dobre . Uklękłam przy łóżku i złapałam ją za rękę. Błagałam żeby mnie nie zostawiała po drugiej stronie usiadł Louis i również złapał ją za rękę. Mama nadal się uśmiechała a my wszyscy płakaliśmy. W tedy poczułam czyjąś dłoń na swojej to była ręka Louisa a na naszych trzymała słabo swoją mama. Położyła jego rękę na moją spojrzałam na nią a ona się tylko uśmiechnęła i zamknęła oczy. Wrzeszczałam wpadłam w szał. Louis zamknął mnie w swoim uścisku tak mocno żebym nie mogła się poruszyć. Nie mogłam się uspokoić.
Od śmierci mamy mijały dni tygodnie i miesiące aż w końcu nastał równy rok. Dziś była rocznica jej śmierci. Mieszkałam z chłopcami. Razem poszliśmy na cmentarz. Przez ten rok praktycznie się nie odzywałam tylko jak musiałam . Siedziałam w swoim pokoju , w ciemnym pokoju wydchodziłam tylko po to żeby zrobić chłopcom jeść sama się najeść i do łazienki. Ten dzień był słoneczny. Staliśmy nad jej grobem. Nie spadła mi już żadna łza. Chłopcy byli smutni. Wiedziałam że ich ranie odtrącając ich od siebie. Wiedziałam że ranię Louisa. Przez okrągły rok nosił naszyjnik nigdy go nie zdejmował. Zrozumiałam że tak bardzo ich wszstkich krzywdziłam ,. Mama by tego nie chciała.... Odwródciłam się w stronę chłopców. Nie spojrzeli jednak na mnie . Wiedzieli że nie dałabym się dotknąć. Wpatrywałam się w nich kiedy cała siła jaką miałam przylgnęłam do Louisa. Był wyraźnie zaskoczony, ale po chwili równie mocno mnie przytulił. Po niedługim czasie dołączyli do nas chłopcy. Rozpłakałam się.
- Przepraszam .. Jestem tylko wredną sukkk.... Nie chciałam was odtrącać po prostu coś się we mnie zablokowało i nie umiałam tego przełamać, ale dziś ten mur został zburzony... Jesteście moimi braćmi a ty Louis ja cie........kocham.......
Chłopcy uśmiechnęli się . Staliśmy tak chwilkę .  W końcu pojechaliśmy do domu. Chłopcy zachowywali się normalnie, ale Louis milczał przez całą drogę. Po co mu powiedziałam że się w nim podkochuje teraz całkiem mnie znienawidzi. Wróciliśmy a ja poszłam do swojego pokoju zeby Loui nie musiał się przy mnie krępować. Padłam na łożko i głośno płakałam. Nie usłyszałam kiedy drzwi się otworzyły..
- Hej mała czemu płaczesz ?
Poczułam że łóżko się trochę ugięło. Spojrzałam w górę. To był Louis...
- Loui przepraszam nie powinnam ci wyznawać swoich uczuć.. ja ja przeeee
 Nie zdążyłam dokończyć gdyż gwałtownie wpił się w moje usta. Nie trwało długo zanim oddałam pocałunek.
- Ja ciebie też malutka... Ja ciebie też
Uśmiechnęłam się i ponownie go pocałowałam. Jesteśmy nierozłączni. Od tego dnia na zawsze razem już do końca życia.





Mam nadzieję  że się podobało :) Bardzo bym prosiła o znak obecności na moim blogu :) Buziaki xxx

czwartek, 19 września 2013

hej :)

jutro wieczorem 2 cz. imagina o Louisie a w sobote lub w niedzielę nowy o Zaynie w późniejszej kolejności dodam też Nialla :)

poniedziałek, 16 września 2013

Thank You !!

aaawwwww pierwszy tysiąć!!!!!! Dziękuję kochani :**<333

Louis Tomlinson cz.1

Mieszkam  z mamą w Londynie. Choruje ona od momentu kiedy przyszłam na świat. Coś przy porodzie poszło nie tak i mama nie chodzi jest jak roślinka. Opiekuję się nią cały czas. Zarabiam , a raczej zarabiałam na dom jako sprzątaczka  w biurowcu, ale niestety firma zbankrutowała i zostałam wyrzucona z pracy. Nie daje sobie rady. Jak pracowałam mamą opiekowała się jej siostra a moja ciocia, a ja zarabiałam pieniądze. Co teraz ? Jak codziennie od tygodnia przeglądałam gazety z ogłoszeniami, ale wszędzie potrzebne było wykształcenie a ja nie skończyłam szkoły nie mieliśmy pieniędzy na książki ani na moją edukację. Ledwo starcza nam na życie , a lekarstwa mamy są bardzo drogie. Zaczynało brakować nam środków. Nagle natknęłam się na jedno ogłoszenie. Sprzątaczka w willi jakiegoś celebryty. Przecież potrafię sprzątać może mam jakieś szanse z resztą muszę spróbować nie ma innej dobrej oferty jak dla mnie. Zadzwoniłam do cioci żeby została z mamą a sama pognałam zapytać o to stanowisko. Wielka ogroomna willa otoczona drzewami i krzewami wyglądało to jak pałac w środku parku. Szłam szłam aż doszłam do ogromnych drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś otworzy. Minęło kilka minut i nic . Pewnie ten ktoś wyszedł. Odwróciłam się i już chciałam iść kiedy drzwi się otworzyły. Szybko się odwróciłam. Przede mną stał dość wysoki brunet. Miał bardzo dużo tatuaży, ale twarz miał bardzo pogodną.
- W czym mogę ci pomóc?
- Ja.. ja w sprawie pracy...
Popatrzył na mnie tak jakoś dziwnie.. Jakby się zdziwił czy coś.
- No dobra to wejdź do środka a ja zawołam resztę. Weszłam i posłusznie stałam blisko klamki. Dom był ogromny a w środku wszystko bogato i gustownie urządzone. Nagle usłyszałam że ktoś zbiega po schodach. Przede mną w szeregu ustała piątka chłopaków . Powiedzieli równocześnie "Hi We Are One Direction !" Słodko się uśmiechnęli a ja zastanawiałam się czy aby stamtąd nie uciekać. Byłam strasznie spięta stałam ja sama na pięciu jakby nie patrzył dobrze zbudowanych chłopaków.
- Fanka? A jak zacznie krzyczeć? Albo rozwalać nam dom ? Zayn jesteś pewny ze dobrze zrobiłeś że ją tu wpuściłeś?
- Nie nie spokojnie... ja tu tylko w sprawie pracy.. nie rozwaliłabym państwa domu.. chodzi mi tylko o tę  pracę.
- Państwa?! Serio ?!
- No tak... Nie znam państwa więc nie mogę się zwracać po imieniu z resztą i tak ich nie znam. Tu jest moje CV nie jest za bogate nie skończyłam szkoły a firma w której pracowałam wcześniej zbankrutowała... potrzebuję pieniędzy a ta oferta była jedyna nie wymagająca wykształcenia....
Chłopacy stali jak wmurowani. Po chwili spojrzeli na siebie i każdy z nich się pogodnie uśmiechnał . Kilka sekund później każdy wyrecytował swoje imie i podał mi dłoń. Jeden z nich o ile dobrze pamiętam miał na imię Liam oświadczył mi że mam tę pracę i że mam przyjść następnego dnia o siódmej żeby zrobić im śniadanie za co zapłaci mi więcej. Od razu się zgodziłam i podziękowałam serdecznie. Wróciłam do domu i wyręczyłam moją ciocię w opiece nad mamą umówiłyśmy się że w godzinach kiedy będę w pracy ona będzie zajmować się mamą. Dobrze że miałam taką ciocię inaczej bym sobie nie poradziła.
Następnego dnia o siódmej a nawet dziesięć minut przed byłam już przed domem szanownego One Direction. Dzień wcześniej dostałam klucze więc nie miałam problemów z wejściem do środka. Wszyscy chyba jeszcze spali... nie no na pewno aż na dole było słychać chrapanie. Na lodówce była karteczka na której było napisane co kto lubi jeść więc dla każdego zrobiłam osobne danie. Kiedy zeszli podałam już tylko herbatę. Szefostwo było zachwycone moim śniadaniem. Blądyn wskazał mi drzwi od swojego pokoju i poprosił żebym sprawiła żeby wyglądał jak normalne pomieszczenie gdzie się śpi i przebywa a nie jakby bomba w nim wybuchła. Szybko się tym zajęłam.
- Panie Horan?
- Niall :)
- Panie Horan gdzie mam poukładać ubrania kiedy już je wypiorę i wyschną w sensie że do której szafki.
- Do tej o tu przy ścianie i jestem Niall a nie żaden pan Horan :)
- Przykro mi ale nie mówię na ty swoim pracodawcom.
Chłopak się uśmiechnął. Ja wzięłam się do pracy. Posprzątałam pokój Nialla ułożyłam mu nawet wszystko na półkach . Po mini remoncie pokój był przepiękny. Posprzątałam też inne pokoje o szesnastej miałam kończyć. Zrobiłam jeszcze obiad.
- Panie Tomlinson zrobiłam też obiad proszę już pójść zjeść póki jeszcze nie wystygł. Ja już pójdę do siebie do domu skończyłam już wszystko co miałam zrobić. Do jutra panie Tomlinson.
- Stój! Przecież w umowie nie było obiadów poczekaj zapłacę
- Nie proszę nie płacić mogę dla państwa gotować i tak zawsze uwijam się z pracą wcześniej do szesnastej nudziłoby mi się a tak mam zajęcie można to potraktować jako obowiązek :)
Chłopak uśmiechnął się.
- I nie mów do nas na pan postarzasz nas :) I może cię odwieźć?
Nie mógł zobaczyć przecież gdzie mieszkam. Wziąłby mnie za margines społeczny, albo i gorzej...
- Nie! Nie nie trzeba przejde się  na prawde.
Wzięłam pospiesznie swoje rzeczy i wręcz wyleciałam z domu. Niedługo potem byłam w domu. Zwolniłam ciocię i poszłam zająć się mamą. Musiałam ją nakarmić i jeszcze posprzątać dom plus dać jej dzienną porcję leków. Nagle ktoś zapukał do drzwi. To pewnie ciocia czegos zapomniała. Poszłam  otworzyć.
- Pan Tomlinson ?! Co Pan tutaj robi?? Jak mnie Ppp...
-  Nie zadawaj już tyle pytań :) i nie mów mi na Pan bo się wkurzę i cię wyleje jasne !
- Tak proszę.... znaczy tak Louis...
- Prosz zapomniałaś wziąć swojego telefonu. Został w moim pokoju. Musiałaś zapomnieć kiedy sprzątałaś :) a i świetna robota chłopcy są wniebowzięci twoją pracą :)
- Dziękuję... może napijesz się czegoś wejdź do środka
- Poproszę herbatę:) mieszkasz tu sama ?
- N...niee.. mieszkam z moją mamą...
- Pewnie jest w pracy ?:)
- Nie Louis jest w domu..
- A mógłbym ją poznać?
- A jesteś pewien że tego chcesz ?
- No tak jest na pewno tak miła i ładna jak ty :)
Zaczerwieniłam się i uśmiechnęłam smutno. Moja mama była najpiękniejszą kobietą na całym świecie.
- Chodź przywitasz się z nią
Louis wstał a ja zaprowadziłam go do pokoju gdzie leżała mama.
- Mamuś to jest Louis jeden z moich pięciu szefów :) 
Louis patrzył i widziałam że go zamurowało. Nie spodziewał się tego widoku.
- Loui nie bój się ona nas rozumie przywitaj się z nią :)
Louis potrzedł niepewnie spojrzał na moją mamę która patrzyła na niego. Prosto w jego oczy. Zawsze tak robiła poznawała człowieka przez oczy.
- Dzień dobry :) Jestem Louis. Bardzo miło mi Panią poznać:) Jestem szefem i mam nadzieje że niedługo serdecznym przyjacielem pani córki:)
Nie spodziewałam się gestu ani Louisa ani mojej mamy. On złapał ją za rękę a moja mama uśmiechnęła się . Po raz  pierwszy od kiedy tylko pamiętam się uśmiechnęła. To było takie piękne zrobiłam im razem zdjęcie i nie zdążyłam opanować łez które spłynęły po moich policzkach. Louis to zauważył. Wytarłam łzy rękawem i podeszłam do łóżka mamy. Nadal uśmiechała się do chłopaka. Położyłam rękę na jego ramieniu.
- Mamo postaraj się zasnąć ciocia mówiła że cały dzień nie chciałaś spać a już późno zabiorę Louisa myślę, że jak będziesz się częściej uśmiechała Louis jeszcze cię kiedyś odwiedzi. Mama uśmiechnęła się jeszcze szerzej i lekko skinęła na znak zgody. 
- Chodź Louis zostawimy ją niech sobie pośpi.
Wyszliśmy z pokoju i zapadła głucha cisza. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć sam chciał ją poznać ...
- Ona się do ciebie uśmiechnęła <powiedziałam wzruszona>
- Starałem się być miły :) Twoja mama jest bardzo piękną kobietą
- tak wiem ... dlatego tak zależało mi na tej pracy żeby mama mogła żyć dalej. Jest jak roślinka. Kiedy mnie rodziła zaszły jakieś komplikacje i od tej pory mama nie chodzi i nie mówi jest jakby sparaliżowana,  rzadko kiedy pokazuje emocje a dziś ona się tak szczerze do ciebie uśmiechnęła Louis...... dziękuję ci za to..... 
Uśmiechnęłam się do niego bardzo szczerze i nie opanowałam cieknących łez wzruszenia i radości. Loui podszedł do mnie i z całej siły przytulił.
- Jesteś taka inna... Nie piszczysz na nasz widok nie wrzeszczysz.. Jesteś uczciwa.. Chłopcy cię polubili a Niall to się chyba zakochał po tym obiedzie który nam ugotowałaś :)<oboje się zaśmialiśmy > Jesteś młoda a przeszłaś tak wiele . Ja i chłopcy jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy jesteśmy do usług :) 
- To wiele dla mnie znaczy to co teraz powiedziałeś przyjacielu :) ale mimo wszystko jesteś moim szefem nie spoufalaj się ze mną za bardzo :) < odsunęłam go lekko od siebie>
Chłopak się zaśmiał.
- Ja będę już leciał a i chłopcom też mów na ty :) inaczej zrobią to samo co ja :)
- Czyli co ?
- Zaszantażują cię że wylecisz ;p
 

Heeej :)

Dziś, najpóźniej jutro dodam pierwszą część imagina o Louisie :) Postanowiłam podzielić go na party bo mam dłuższą koncepcje :) zapraszam oczywiście do czytania i komentowania wcześniejszych imaginów :) Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz lub ślad obecności :) Pozdrowionka :)

piątek, 13 września 2013

Liam Payne

-Liam masz mi oddać moją bluzkę! Dobrze wiesz że na staniku ci się nie pokarze!
Ten tylko łobuzersko się uśmiechnął. Ależ on mnie wkurza ale i tak to najkochańsze stworzonko na caluśkim świecie. Znamy się od dzieciństwa. Jest przesłodki uroczy ma prześliczne znamię na szyi a jak ładnie śpiewa! I jeszcze jedno jest moim najlepszym przyjacielem. Wszystko robimy razem znaczy się prawie wszystko bo np. do łóżka to ja mu nie zglądam ;p
 Ma  dziewczynę Katy. Jest nawet miła ale często się kłócą o byle co szkoda mi mojego Liasia...
- Oj przyjdź sobie po nią to cię nic nie kosztuje no może oprócz buziaka w policzek ;p
Stałam w łazience na staniku byłam pewna że rozwiesiłam na pralce swoje ciuchy i było wszystko prócz bluzki którą Liam sobie skradł ... Nie wyjdę tam po nią jak będzie się gapił nie jesteśmy już dziećmi kiedy to biegałam przed nim na mojej gołej płaskiej klacie.
- Zamknij oczy i podejdź w moją stronę!
-  Ale ty jesteś uparta!
Fuknął coś pod nosem ale jak wyjrzałam zza drzwi oczki miał zamknięte. Szybkim krokiem podążyłam w jego stronę i już miałam sięgnąć po moją własność kiedy to zacny Payne otworzył te swoje brązowe gały i wybuchł niepohamowanym śmiechem. Myślałam że wyjdę z siebie ale najpierw spanikowałam i zaczęłam szukać miejsca gdzie mogę się schować. Drzwi łazienki mi zastawił a te od mojego pokoju zamknął i jak to miał w zwyczaju włożył sobie kluczyk w gumkę od bokserek bo wiedział że będę się wstydziła tam sięgnąć. Moja niezdarna ucieczka skończyła się potknięciem i jeszcze większym śmiechem Liama. Porażka..... I to na dodatek moja.... Pięknie wręcz....
- Oj no przestań się tak chować pod tym łóżkiem;p Jakoś w dzieciństwie podobało ci się jak kiedy byliśmy na placu zabaw ściągnąłem ci przy wszystkich spódniczkę. Całe szczęście że miałaś te przeseksowne czerwone rajstopki. Gdybyś nie miała sześciu lat nazwałbym cię boginią sekswnego wdzianka ale w tedy jeszcze nie wiedziałem co te słowa znaczą... z resztą w ogóle ich nie znałem ;p No już wyłaź1
- Nie wymądrzaj się tam na górze to po pierwsze! Po drugie nie ściągnąłeś mi jej raz tylko jak ci się spodobało to nawet w Kościele się nie powstrzymałeś !! Po trzecie mama nie pozwalała zakładać mi spodenek bo mówiła że wyglądam jak chłopiec ! A po czwarte oddawaj mi koszulkę!!!!
Nic mi nie odpowiedział tylko usiadł się na łóżku krecąc sobie moją koszulką w powietrzu. Kiedyś go zabije obiecuje ! Z wysokiego łóżka zwisały jego stopy. Szkoda by nie dać mu nauczki co nie ? Jednym gwałtownym ruchem pociągnęłam go i z hukiem spadł na podłogę. Już nie było mu do śmiechu. Wstałam z gracją założyłam swoją zdobycz a zarazem własność i zostawiłam go leżącego. Niech sobie tam w mój przepiękny różowy dywan popatrzy. To taka forma kąta tylko bardziej przyziemna;p Ubrałam się kiedy zadzwonił mój telefon. Od razu zaczęłam zacieszać do wyświetlacza.
- A ty co się tak szczerzysz ?!
- Pooooonieważżżżż żabko leżysz przegrany na podłodze iiiiiiiiiii JACK NAPISAŁ!!!!! ZAPRASZA MNIE NA RANDKEEEEE!
 włącz to :)
LIAM:
- Że co ?! Chcesz wyjść z tym  małpo podobnym czymś ?!
- Nie nazywaj go tak mnie się podoba !
Uuuuu wkurzyła się... Nie chcę żeby tam szła on mnie nienawidzi już od kilku lat jesteśmy najbardziej zaciętymi wrogami, ale co ja poradze... Alex ma jakieś piperzone klapki na oczach ! Może jak się na nim przejedzie to zrozumie, ale ja.... nie chcę żeby cierpiała jest mi najbliższa..... Kiedy ją boli to mnie też.
- Nigdzie nie pójdziesz a już na pewno nie spotkać się z nim! Nie ma mowy!
- Liam nie zabronisz mi to moje życie tłumaczyłam ci to już ! Wiem że się nie lubicie ale ja nie mam nic do tego daj mi wybór! Kocham cię jak braciszka ale nie interesują mnie wasze spory to nie moja sprawa!
Była już wściekła a ja coraz bardziej zrozpaczony i co miałem zrobić zatrzymać ją siłą? W tedy jeszcze bardziej by się rozzłościła. Zrobiło mi się jednocześnie przykro. Zawsze było tak jak mówiłem ją coś boli to mnie też i na odwrót a ten palant zawrócił jej w głowie!
- Dobra zrozumiałem... Nie mam prawa się wtrącać... Pójdę już ... Udanej randki...
ALEX:
Co go nagle ugryzło ?! Przecież mówił jeszcze pół roku temu że będzie mnie wspierał w moich decyzjach. Wyszedł tak po prostu sobie poszedł... No nic pójdę się szykować na moją randkę.
Wybierałam różnie stroje. Kilka razy odruchowo chwytałam za telefon chcąc poradzić się Liasia w sprawie stroju ale nieee nie mogłam przecież.. Zawsze jak gdzieś wychodziłam dzwonił i życzył udanego wyjścia doradzał kolory sukienek a dziś nic telefon milczał. Byłam zdana na siebie wybrałam sukienkę którą dostałam od niego i jeszcze poprawiłam swój naszyjnik wiecznej przyjaźni. W lustrze dostrzegłam coś co przykuło moją uwagę/ Na szafce nocnej coś się błyszczało. Podeszłam bliżej to był naszyjnik... Ten sam który miałam ja drugi miał Liam... Zdjął go a przecież sobie obiecaliśmy że nigdy tego nie zrobimy.. Czyli to koniec przyjaźni?! Tak po prostu zerwał tyle lat znajomości?! Ale ja  byłam wścieła. Wrzuciłam łańcuszek do portfela i ruszyłam do wyjścia. Szłam w umówione miejsce do Jacka . Z torebki wyciągnełam portfel a z niego łańcuszek. Usiadłam w parku na ławeczce i wpatrywałam się w niego.  Poleciały mi łzy... Postanowiłam że odwołam tę randkę... Co więcej już nigdy więcej nie umówię się z Jackiem. Nie posłuchałam Liama on na pewno miał rację .... To nie facet dla mnie. Ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku. Bez pukania wparowałam do środka. Liam siedział u siebie w pokoju i gapił się w ścianę. Jego mama powiedziała że jest właśnie tam. Weszłam do środka kompletnie nie panując nad emocjami. W ręce mocno trzymałam zaciśnięty jego łańcuszek.
- Czyli to koniec naszej przyjaźni tak?! Dlaczego to zrobiłeś dlaczego go zdjąłeś ?! Ja chciałam .... ja ... może i miałeś rację nie wiem przepraszam że tak na ciebie nakrzyczałam nie chciałam<rozpłakałam się na dobre nawet on nie widział mnie nigdy w takim stanie.>Nie musiałeś się tak od razu zachować! Ale dobrze skoro tego właśnie chcesz to proszę bardzo...
 Gwałtownie zerwałam swój łańcuszek z szyi i rzuciłam obydwa prosto w jego tors. Wzięłam torebkę, a próbując otrzeć łzy jesczez bardziej rozmazałam makijaż wyglądałam okropnie... albo i gorzej. W drzwiach zatrzymała mnie mam Liama.
- Dziecko co się stało ?! Słyszałam jakieś krzyki.
- Nic proszę pani ja.... ja muszę już iśc przepraszam...
- Poczekaj!  Liam cię uraził ? Słonko nie złość się na niego on w zeszły piątek zerwał z dziewczyną może dlatego jest inny niż zwykle..\
- O czyli nawet tego mi nie powiedział tak ?  przepraszam ale się śpieszę. Do widzenia.
 Szybko wybiegłam z domu. Płakałam. Biegłam prosto do siebie.  W domu rzuciłam się na łózko i pogrążyłam w rozpaczy. Po kilku minutach dostrzegłam jak moje drzwi się otwierają a zza nich wyłania się znajoma sylwetka chłopaka. Usiadł koło mnie na łóżku i baardzo mocno przytulił. Jego oczy też były zaszklone... "Jak ciebie boli to i mnie pamiętaj mała "... Pamiętam te słowa . Zawsze je powtarzał.
- Proszę posłuchaj mnie :.(
- Odejdź uwolniłeś się ode mnie przecież tego właśnie chciałeś więc w czym problem?!
- W tym że ja w cale nie chcę się od ciebie uwalniać...
- Tak ?! To dlaczego zdjąłeś nasz łancuszek no dlaczego???
Zapadła cisza. W tedy Liam wział mnie na ręce i posadził na swoje kolana nawsze tak robił kiedy było mi smutno. Chciałam wstać ale mi na to nie pozwolił. Chwycił mnie za podbródek tym samym zmuszając żebym na niego spojrzała. Uległam patrząc w jego oczy. Tego co się stało później w ogołe się nie spodziewałam. Wyciągnął coś z kieszeni i poprosił żebym na chwilę zamknęła oczy. Tak też zrobiłam. Po chwili poczułam jego delikatny dotyk na swojej szyi. Otworzyłam oczy i na nią spojrzałam . Na niej widniał przepiękny naszyjnik z sercem i naszymi inicjałami. Spojrzałam  na jego szyję miał taki sam . Nagle znów zmusił mnie do spojrzenia w jego brązowe tęczówki kiedy bardzo czule zatopił swoje usta na kilka sekund w moich.
- Właśnie dlatego zdjąłem tamten... Bo był symbolem naszej nieskończonej i wiecznej przyjaźni... a ja nie chciałem tylko przyjaźni... Teraz nosisz serduszko ode mnie tamten łańcuszek był od ciebie... Ty dałaś mi tamtego dnia przyjaźń, a ja dzisiaj daję ci swoją miłość która tkwi we mnie od samego początku .
Patrzyłam i słuchałam jak zaczarowana . Urzekły mnie jego słowa. Nie mogłam przestać patrzeć w jego oczy. Chwyciłam się za naszyjnik i jak mocno tylko mogłam wpiłam się w jego gorące usta zamykając je w bardzo namiętnym pocałunku.
- Ty przyjąłeś moją przyjaźń a ja dziś przyjmuję twoją miłość....

Happy Birthday Niall Horan !

Kochany Horanku! Śpiewaj nam dalej graj na gitarze stawaj się jeszcze bardziej wartościowym mężczyzną ale pokazuj światu tego nieśmiałego Nialla z czasów X- Factor a . Tego którego wszyscy pokochaliśmy. Jesteś naszym irlandzkim oczkiem w naszych directionerskich główkach ;* Wszystkiego co najlepsze i oby muzyka która płynie od nas directionerek wypływała spod twoich palców i twojej gitary !<3