środa, 28 sierpnia 2013

Marcel/Harry Styles cz.7

ALEX:
Nienawidzę go jak on mógł. Dlaczego wbija mi sztylet w samo serce no dlaczego?! Nie zrobiłam mu przecież nic złego! Raz w życiu się zakochałam i to taką miłością na całe życie. Koniec z miłością więc koniec z życiem........ Biegłam prosto do domu, a konkretnie do mojego pokoju. Spod łóżka wyciągnęłam czerwoną szkatułkę, a z niej wygrzebałam żyletkę. Usiadłam z nią w ręku i patrzyłam. Zrobić to.... czy nie zrobić.......
HARRY:
 Biegłem tak szybko jak tylko mogłem, aż do jej domu stałem chwilkę pod drzwiami, ale postanowiłem ruszyć. Wszedłem do środka a tam głucha cisza. Usłyszałem tylko jakiś hałas z góry jakby coś spadło . Natychmiast się tam udałem. Słychać było też jakby szlochanie. To na pewno ona.. Kiedy przekorczyłem próg pokoju omal nie zemdlałem...
ALEX:
Stał w drzwiach. Zbladł .... Z mojego nadgarstka wąskimi strumieniami płynęła krew. Rana miała kształt serca. Nie bolało no przynajmniej nie tak mocno jak się spodziewałam. Wręcz poczułam ulgę. Robiło mi się słabo. Przed oczami widziałam pogłębiającą się ciemność. Za mgłą jakby dostrzegałam Harrego. Z jego oczu spłynęły pojedyncze łzy. Już wiem czemu zakochałam się w Marcelu.. Ponieważ tak bardzo przypominał mi Harrego... Mojego Harrego z programu tego który pocieszał mnie po porażce. Te oczy one hipnotyzowały mnie najbardziej. Pokazały mi prawdę. Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja nie wierzyłam aż do momentu kiedy poznałam mojego Harrego. Spojrzałam w jego piękne tęczówki i poczułam że gwałtownie słabnę. Dalej już nic nie pamiętam.
HARRY:
Stała tam a po jej ręku płynęła czerwona krew. Co ona narobiłą ?!?!?! Dlaczego !!!!!!! Patrzyła na mnie a ja płakałem jak dziecko nagle upadła. Szybko podbiegłem do niej. Jej puls był już prawie niewyczuwalny. Nie chciałem czekać na pogotowie. Szybko owinąłem ranę kawałkiem mojej koszulki wziąłem ja na ręce i ile tylko miałem sił biegłem  z nią do szpitala. Była taka krucha. Taka bezbronna. Czułem jak wraz z krwią upływa jej życie. Zabrali ją na salę. Co chwila ktoś wybiegał i wbiegał nie wiedziałem co się z nią dzieje siedziałem na parapecie szpitalnego okna i najzwyczajniej w świecie płakałem... Tak wiem.... Teraz już wiem jak bardzo ją pokochałem i jednocześnie jak bardzo zraniłem. Ona niczemu nie zawiniła. Przecież nie zrobiła nic złego ale ja musiałem przebrać się za tego kujona ..... Z moich cichych myśli wyrwał mnie głos lekarza...
- To Pan ją tutaj przyniósł prawda?
- tttak co z nią jak ona się czuje mogę do niej wejść ?? Błagam niech Pan coś powie:c
- Spokojnie proszę się opanować.. Panna Alex jest już w stabilnym stanie rana na nadgarstku jednak szybko się nie zagoi proszę do niej wejść już się powinna wybudzić.
Szybko pobiegłem do jej sali. Leżała i patrzyła w sufit. Po policzku spływały jej łezki. Podszedłem niepewnie. Chwyciłem ją  za rękę ta jednak automatycznie ją zabrała. Proszę niech ona się nie gniewa ... Błagam;.( Ja już nigdy nie skrzywdzę żadnej kobiety przysięgam. Ej ty na górze ja wiem że tam jesteś błagam jeżeli ona chce mnie jako Marcela to zrób tak żebym stał się nim na zawsze:.(
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Zamknąłem oczy żeby nie mogły dalej wydostawać się na zewnątrz.
- Dlaczego mi to zrobiłeś?
Zapytała swoim cichutkim głosikiem jakby to był dla niej jakiś wielki wysiłek. Wiedziałem o co jej chodzi nie wiem co  miałem jej odpowiedzieć jedyne co cisnęło mi się na usta to krótkie i równie ciche "przepraszam". Po tym jedynym słowie wybiegłem ze szpitala bardzo się przestraszyłem. Pojechałem po chłopaków a później od razu na lotnisko. Tym oto sposobem wyjechaliśmy do Stanów na kolejne koncerty. Tak wiem uciekłem ale miałem swoich informatorów. Wiem, że Alex wyszła ze szpitala, że wyprowadziła się i wróciła do swojego ojczystego kraju czyli do Polski. Zmieniła numer to już sam się tego dowiedziałem bo nie mogłem się do niej dodzwonić. Uciekłem.... Zostawiłem ją.... Mimo to ja nadal ją kocham i  zamiast zapomnieć ja coraz bardziej zgłębiam w sobie to uczucie. Zabrałem ze sobą jednego misia z jej domu miała ich bardzo dużo więc pewnie nie zauważyła że jednego brakuje. Co wieczór z nim zasypiam. Jeszcze pachnie jej perfumami. Tak bardzo chciałbym ją przytulić i wyznać w końcu że ją kocham, ale moja szansa przepadła. Nie mam nawet jej adresu. Pewnie mnie nienawidzi... A ja ją tak bardzo kocham. Proszę cię Boże wiem że to już któryś raz ale teraz obiecuje przysięgam na wszystko że będę dobrym człowiekiem tylko błagam cofnij czas do castingów w x factorze i daj mi wszystko naprawić. Zrobić tak żeby wszystko potoczyło się inaczej.....
6 MISIĘCY PÓŹNIEJ:
ALEX:
Już dawno pogodziłam się ze swoim życiem. Tu w Polsce zaczynam nowe życie.Chociaż tak na prawdę to tutaj przyleciałam żeby się trochę odbudować. Żeby trochę zapomnieć. Nie nigdy nie zapomnę ale uczę się z tym żyć. Harry wyjechał jego mama mówiła że do Stanów. Uciekł ode mnie z resztą nie dziwie mu się w końcu podcięłam sobie żyły. To było dlatego że nie dałam sobie  rady nie miałam wyjścia a przynajmniej go nie dostrzegałam... Nie umiem już kochać tak mocno jak w tedy kochałam Harrego. Mimo to mam kogoś. Skończyłam szkołę i mieszkam już razem z Maxem. Za kilka miesięcy planujemy wziąć ślub i żyć razem chwilą a nie przeszłością. On doradził mi, żebym znowu spróbowała spełnić swoje marzenia. Twierdził że jestem dobra w tym co robię. Posłuchałam go dziś poleciał ze mną do UK na casting do kolejnej edycji X factora. Za chwilkę mam wejść boję się strasznie. Dostałam numerek i wszystkie wspomnienia zaczęły przybierać na sile. Mimo to Max złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę wejścia na scenę. Dwa głębokie oddechy i weszłam. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na jurorów i tego co tam zobaczyłam zupełnie się nie spodziewałam. Tam siedział Harry.... Spojrzałam prosto w znajome tęczówki. On najwidoczniej aż źle się poczuł. Stanęłam na środku a mikrofon wypadł mi z rąk. Do moich oczu napłynęły łzy on wiedział o co chodzi. Reszta jury coś do mnie mówiła ale ja słyszałam tylko własne myśli. Spojrzałam na tych wszystkich ludzi i po raz kolejny się zbłaźniłam. Zbiegłam ze sceny jak oparzona nawet nie zabierając ze sobą Maxa. Usiadłam nieświadomie w miejscu w którym za pierwszym razem ubolewałam po botcampie . Po co ja tu znowu przyjechałam no po co ?!
HARRY:
Nie wierze że mnie wysłuchałeś Boże! Dziękuję ! Wyleciałem z tego fotela jakby mnie coś ukuło. Biegłem po korytarzach pełnych ludzi. Ona siedziała w kąciku z twarzą schowaną w kolanach. Podbiegłem i ukląkłem przy niej. Złapałem ją za rękę.
- Wszystko w porządku ?
Zapytałem po cichu...
- Harry odejdź ja nie chce przechodzić przez to drugi raz ...
- Ja przepraszam za wszystko. Że uciekłem, że cię zostawiłem, że okłamałem, że pozwoliłem ci odejść... Alex ja cie....
I w tedy jakiś mężczyzna podbiegł do mojej Alex i przytulił dziewczyna od razu odwzajemniła uścisk. Po chwili kazała mu zaczekać na nią przy wyjściu.
- A..a alex.... kto to to twój brat ?
- Nie Harry... To nie jest mój brat... To mój narzeczony....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz