poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Marcel/ Harry Styles cz. 5

ALEX:
Nie mogłam przez całą noc zmrużyć oka. Myślałam, że on mnie lubi, ale chyba nie... Ja może to się wyda dziwne, ale ja go na prawdę polubiłam. Wydawał się taki szczery i uroczy. Zaczęło mi na nim chyba zależeć. Znam go krótko, ale jakoś tak coś mnie do niego ciągnie. To nic, że nosi te wielkie okulary i ubiera się....tak jak się ubiera, ale z mojego punktu widzenia to czyni go wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju. Ja nigdy nie miałam szczęścia wiec dlaczego teraz miałoby być inaczej .. No nic czas do szkoły.Obym się tylko na niego nie natknęła.

Weszłam do zatłoczonego budynku. Wszędzie wrogo nastawieni ludzie i obgadujący mnie za plecami szpicle. Czasem ma się tego po prostu dość i silna wola nie wystarcza. Na końcu korytarza jeszcze zobaczyłam jego. Chyba na mnie czekał, bo stał oparty o moją szafkę. Nie miał gdzie czekać.... No nic muszę przecież wziąć jakoś moje książki. Nie chce przez niego dostać kolejnej jedynki z matmy.
-Alex czekałem na ciebie... ja.
Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Daj spokój daruj sobie tą rozmowę. Nie chciałeś mieć ze mną nic wspólnego o mogłeś mnie zwyczajnie olać a nie.
-Ale to nie jest tak jak ty myślisz!<troszkę się uniósł>
- Umówiliśmy się po lekcjach tak chciałam ci dać tylko swoje zeszyty mówiłeś że chciałeś odpisać lekcje. Nie musiałeś mnie wpuszczać do środka nie oczekiwałam tego, ale mogłeś nie pozbywać się mnie w taki sposób! Zachowywałeś się jakbyś chował tam jakichś seryjnych morderców!
MARCEL:
No tego to się nie spodziewałem dobra muszę jakoś wybrnąć bo będzie ciężko. Wkopie nie tylko siebie ale i chłopaków i po premii. A już sobie wyznaczyłem nagrodę za dotrwanie do końca więc się teraz nie poddam.
- Oj przepraszam to już się więcej nie powtórzy moja mama miała bardzo ważną rozmowę i nie mogłem jej przeszkadzać. Próbowałem ją przytulić ale mnie ominęła i poszła do klasy, a kiedy zamykała szafkę przycięła mi palec. Rozumiem była zła ale żeby aż tak ?!'
Matma czyli siedzę z nią w jednej ławce może teraz uda mi się coś wskórać. Siedziała na drugim końcu ławki jakby zaraz miała z niej wypaść. Zerkałem na nią. Była taka smutna. W cale mi się to nie podobało. Czułem się jak totalny dupek. Nie obdarzyła mnie ani jednym uśmiechem, ani nawet spojrzeniem kompletnie nic. Siedziała i uważnie notowała. Wyrwałem z tyłu zeszytu mały róg kartki i napisałem na niej czy możemy porozmawiać zgniotłem ja w malutka kuleczkę i dyskretnie podsunąłem ja pod jej rękę. Trochę się przestraszyła jak niechcący ja dotknąłem. Trochę jakbym wyrwał ją z transu. Wzieła jednak ten kawałek papieru i przeczytała po czym wrzuciła ja do piórnika i lekko praktycznie niezauważalnie skinęła głową na znak "tak". Trochę mi ulżyło. Może się jednak nie będzie na mnie gniewać do końca świata.
Usłyszałem wyczekiwany dźwięk dzwonka. Od razu podążyłem w stronę Alex. Szczerze to w życiu się tak nie bałem. W końcu na szali było być albo nie być moje i chłopców. Podszedłem do niej .  Stała tam i mroziła mnie wzrokiem.Dobra raz kozie śmierć.
- Alex proszę wybacz mi . Nie gniewaj się to nie tak jak myślisz. Po prosty są sprawy o których nie mogę ci powiedzieć. Po prostu nie mogę.
Oczekiwałem długiego monologu na temat jaka to ze mnie jest łajza a tu ona zaczęła się przybliżać. Pomyślałem nic tylko dostanę w twarz zamknąłem szybko oczy, a ku mojemu zaskoczeniu Alex mnie przytuliła. Znowu poczułem to dziwne ciepło. To było nawet fajne. Szybko wyrwałem się z przemyśleń i oddałem misiaka. Na korytarzu patrzyli się na nas jak na idiotów, ale jej najwidoczniej to nie przeszkadzało. Co ja gadam mi też było całkiem przyjemnie. W końcu się ode mnie odsunęła. Uśmiechnąłem się do niej życzliwie. Ona odwzajemniła gest. Tak słodko się zarumieniła, aż samowolnie i ja pokazałem rząd moich białych perełek.
- Wracamy razem do domu ?< zapytała
- Jasne :) Po lekcjach widzimy się przed szkołą.
No i się rozeszliśmy
ALEX:
\Tak się cieszę że już wszystko jest w porządku. Bardzo polubiłam tego kujonka . Lekcje minęły szybko. Od razu skierowałam się w umówione miejsce. On już czekał oparty o poręcz. Wyglądał ślicznie. Coś mnie w tym naszym Marcelu pociągało. Szybko do niego podeszłam i razem poszliśmy w stronę mojego domu. Nagle coś mnie tknęło.
- Marcel mogę cię o coś zapytać?
- Jasne;)
- Bo ty masz na ścianach w swoim domu tyle zdjęć One Direction i w ogóle płyt, nawet jesteś do jednego podobny i to bardo tego lokatego no wiesz Harrego. Na dodatek macie to samo nazwisko.....
MARCEL:
O mój boże! Przecież on nie mogła się dowiedzieć ! No niby jak skąd !? Głupie ładne zdjęcia na których wyszedłem jak bóg seksu! Szlak by to trafił/!
- Są dwa wyjścia Marcel albo jesteś spokrewniony z Harrym, albo zrobiłeś sobie operacje plastyczną.
W tedy zdjęła mi moje okulary, i na chwilę zamarła patrząc mi głęboko w oczy czułem jak wyczytuje z nich prawdę.
ALEX:
Te oczy. Poznam je wszędzie. Należą tylko do jednego człowieka na całej ziemi. Nikt nie ma takich samych. Zapamiętałam je w dzień kiedy odpadłam z X- Factor a .
- Harry...........
MARCEL/HARRY:
Zamarłem. Moje oczy też ją przejrzały..... i poznały. Wiem kim ona jest to ją miałem w myślach przez cały X-Factor. To koniec już żadnych tajemnic . Nie chce już tak nie przed nią!
- A...Alex....
Nie zdążyłem dokończyć bo uciekła. Płakała. Co ja narobiłem. Nienawidzę siebie za to!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz