niedziela, 27 października 2013

DARK HARRY 1.

A więc tak... Mam na imię Darcy i właśnie zaczynam nowe, nowiutkie życie.
 Osiągnęłam pełnoletność, rodzice kupili mi mieszkanie w Londynie więc w końcu odetne się od pępowiny. Właśnie jadę na lotnisko. Ostatnie pożegnania z mamą i tatą i ruszamy! Droga, a raczej lot o Londynu wydawał sie wiecznością , ale wreszcie miła pani w krótkiej spódnicy oznajmila że przystępujemy do lądowania. Klasnęłam w dłonie ze szczęscia i jak tylko wylądowaliśmy wybiegłam z samolotu. Leciał ze mną jeden chłopak na którego każdy patrzył i ja też zwróciłam na niego uwagę. Blond włosy ostro zaczesane do góry, z tego co mi się wydaje farbowane, piercing, miał strasznie dużo tych kolczyków . Jeden w wardze, jeden na brwi plus jeszcze w uszach.. nie przepadałam za jakimiś zbuntowanymi nastolatkami próbujących udawać punków. Przestałam się na niego gapić jak zmierzył mnie tym swoim spojrzeniem pełnym jadu i nienawiści do wszystkiego co żyje. Nie powiem zmroził mnie tym spojrzeniem. Bałam się takich ludzi. Budzili strach samym wyglądem, jednym spojrzeniem a strach pomyśleć co mogliby zrobić jakby nie zeszło im się z drogi. Nikt nawet nie zajął koło niego miejsca w samolocie . Każdy go tam unikał. Gdyby ktoś zajął nam samolot już wiemy kto by to był. Szłam za nim w drodze na lotnisko tylko tym razem z samolotu a nie z domu. Czekała na niego dość spora grupka pewnie jakichś "braci krwi" czy coś. Jeden brunet włosy tak jak on miał zaczesane do góry, następny w normalnej bluzce w paski z grzywką na bok, był też taki w lokach . Każdy z nich miał tatuaże , a właśnie tamten w samolocie miał jeszcze sporo pokaźnych tatuaży. Mieli też kolczyki w róźnych miejscach , tylko jeden się wyróżniał.. Taki szatyn z jakimś znaczkiem na szyi ale to nie był tatuaż. Wyglądał przyjaźnie. Przyznaje że trochę zbyt długo się na nich gapiłam na szczęście zauważył to tylko ten wyglądający przyjażnie. Chciałam uciec wzrokiem, ale ten się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam gest ale szybko się oddaliłam żeby reszta tego nie zauważyła bo nie wiem czy nie miałabym kłopotów.Wdech wydech i taksówka i jedziemy zobaczyć swój nowy dom. Od zawsze chciałam mieszkać w Londynie, moim mieście marzeń. Tu może zdarzyć się wszystko nawet rzeczy najbardziej niemożliwe. Jestem pewna że to miejsce mnie zmieni, może i nawet rozpsuje, ale jestem tego świadoma i krótko mówiąc jara mnie to. Kocham tego typu wyzwania od losu. Rodzice kazali mi uważać , unikać imprez nie chodzić sama po nocy ( ciekawe jak miałabym nie chodzić sama skoro reszta mojej rodziny i znajomych została w Polsce) nie pić alkoholu i uważać na podejrzanych typów... Cała mama i cały tata... Idzie czasem zwariować, ale w sumie i tak będę robić co chcę. Po pierwsze jestem pełnoletnia, po drugie jestem tysiące kilometrów od nich nie dadzą mi szlabanu za jedną mała impreze czy nie zabiorą mi telefonu na tydzień... jednym słowem CZAAAAAADDDD!!!
Po jakiejś godzinie drogi i moich wewnętrznych przemyśleń, dotarliśmy na miejsce. Dzielnica normalna, z tego co widzę po zewnętrznym wyglądzie ulicy myślę że mieszkają tu rożne osoby. Mój dom był niewielki ale bardzo ładny, a w środku wszystko po mojemu.. Mimo wszystko kocham moich rodziców. To najlepszy prezent jaki mogli mi dać na osiemnastkę. Muszę trochę poznać okolicę. Po zwiedzeniu całego domu od parteru aż po piętro stwierdzam iż czas pójść w teren. Ubrałam TO, zrobiłam lekki makijaż i idę trochę pozwiedzać. Zamykam dom i wychodzę. Idę już zaciemnioną ulicą aż nagle w zamyśleniu z ręki wypada mi torebka. Nie zdążam jej podnieść gdy ktoś podbiega i robi to za mnie.
- Dziękuję niezdara ze mnie... mówię nadal patrząc jeszcze w ziemię.Po chwili podnoszę wzrok i nie ukrywam mam lekki szok. To ten chłopak z lotniska ten z tej grupki ale ten taki normalny.
- O widze znowu się spotykamy :)
Wiedziałam że wygląda na uprzejmego.
- Taki mały zbieg okoliczności :) dzięki że mi pomogłeś z tą torebką troche się zamyśliłam i mi wypadła...
- Nie ma sprawy jestem Liam miło mi cię znowu widzieć
Chłopak pogodnie się uśmiechnął i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Hej jestem Darcy mnie również jest miło :) Mieszkasz na tej ulicy ?
- Tak w tym domu z niebieskim płotem.
Czyli mieszka koło mnie.Jest sympatyczny może się zaprzyjaźnimy? Kto wie mówiłam że to miasto wywoła zmiany a takie przystojne zmiany to ja baardzo chętnie.
-Jesteśmy sąsiadami . Jest to coś ciekawego do obejrzenia ? Chcę rozejrzeć się po okolicy ale za bardzo nie wiem co gdzie i jak ...
No tak w sumie to mogę łatwo zabłądzić w końcu nigdy wcześniej nie byłam w Londynie a tu nagle z dnia na dzień staję się jego mieszkanką.
- To może ja cię trochę oprowadzę?
- Nie chce zabierać ci czasu..
- To żaden kłopot i tak nie mam nic innego do roboty.
Zgodziłam się i poszliśmy.Liam pokazywał mi różne ciekawe miejsca i trochę się ze sobą zakumplowaliśmy. Troszeczkę się poznaliśmy, dowiedziałam się że ci jego koledzy których widziałam na lotnisku to jego najlepsi przyjaciele. To dziwne bo on zupełnie do nich nie pasował... był taki.. no jakby to ująć... taki jakiś za grzeczny... nie chcę się pakować w podejrzane towarzystwo ale przecież nie muszę się widywać z nimi tylko z Liamem. Późnym wieczorem wracaliśmy do domu . Opowiadaliśmy sobie różne śmieszne sytuacje z dzieciństwa kiedy doszliśmy do jego płotu czekała niemiła niespodzianka......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz