poniedziałek, 10 marca 2014

Zayn

Hej kochane! Tu Pati:) Dziś mam dla was imagin z Zayn'em . Jest on smutny . Ale mam nadzieję , że wam się w jakimś stopniu spodoba . Przy pisaniu uroniłam nie jedną łzę.Więc jeśli też jesteście wrażliwe to przygotujcie chusteczki!:* Co do komentarzy to naprawdę byłoby mi miło gdybyście wyraziły zdanie czy podobają wam się moje pracę i zostawiały po sobie jakiś ślad! Naprawdę wiele to dla mnie znaczy! A teraz nie zanudzam i miłego czytania misiaki :** 


                                            KLIK!




 Siedzę opatulona kocem w salonie popijając kolejną lampkę wina. Na około są porozrzucane zdjęcia, które oglądam. Upadłam na dno, nie radzę sobie. Nie radzę sobie z tym co się dzieje. Życie mnie przerasta...Dlaczego mnie zostawiłeś Zayn z tym wszystkim?Chwytam zdjęcie, które było zrobione na początku naszej znajomości...Wracają wspomnienia...
    Minęło 12 lat a ja nadal pamiętam jak się poznaliśmy...Byłam na imprezie, gdzie poznałam Ciebie. Od razu zwrócił na siebie moją uwagę . Przystojny, czarujący i taki męski. Każda dziewczyna zwracała na niego uwagę. A on poświęcił czas mi. I tak to się zaczęło...Zaczęliśmy się coraz częściej spotykać. Imponowało mi to, że był ode mnie 5 lat starszy. Młody policjant, który zwrócił uwagę na zwykłą 20-latkę...Och...To były czasy...Wspólne wypady...Był taki opiekuńczy i kochający...Pół roku później świata poza nim nie widziałam. Byłam szaleńczo zakochana. Nic poza nim się nie liczyło. W domu tato pił a ja chciałam się wyrwać od tego wszystkiego, nie chciałam tam być. Pomimo, że rodzice byli przeciwni mojemu związkowi ja i tak brnęłam w to dalej. Przecież kochałam Zayn'a. Więc jak oni mogli mi prawić kazania, że on nie jest dla mnie? Pewnego razu jak uciekłam do ukochanego stwierdziliśmy, że chcemy mieć ze sobą dziecko. Dziecko, które będzie darem naszej miłości i nikt już nas nie rozdzieli...Po miesiącu udało nam się byłam w ciąży...Rodzice jak się dowiedzieli byli załamani...Pamiętam słowa, które padły z ust mojej rodzicielki.
M-[T.I] Zostań. Poradzimy sobie. Pomożemy Ci w wychowaniu dziecka-błagała.
A ja nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie potrafią się cieszyć moim szczęściem. Mając takiego męża powinna się cieszyć, że jej córka układa sobie życie!Chciałam żyć lepiej. Wiedziałam, że z Zayn'em mi się to uda. Będziemy szczęśliwy we trójkę ja, on i nasze maleństwo...Ale tak się nie stało...Gdybym wtedy posłuchała mamy...A chciałam lepszego życia. Nie zdawałam sobie sprawy, że uciekając z domu od problemów weszłam w jeszcze większy koszmar, który niszczył mnie z dnia na dzień...

   Kolejny łyk wina i kolejne zdjęcie...To było 5 lat później...Przez te 5 lat było dobrze. Mieliśmy siebie i naszą córeczkę, która była oczkiem w głowie mojego męża. Świata poza nią nie widział. Kochał ją jak mnie. Przez ten czas byłam szczęśliwa. Zayn był wspaniałym mężem i ojcem. Do czasu kiedy nie stracił pracy...Wtedy wszystko się zaczęło...Zaczął pić...Nie wracać do domu na noc. Martwiłam się o niego. Ale myślałam, że to tylko chwilowe, że razem damy radę. Ale tak się nie stało. Było coraz gorzej...Stał się agresywny wobec mnie. Pił i obwiniał mnie o wszystko. Później już nie liczyłam uderzeń, które od niego dostawałam. Miałam dość. Ale nie mogłam iść do rodziców. Moja duma mi na to nie pozwalała żeby przyznać się do błędu. Mieli rację. Mieli cholerną rację, ale ja zbyt mocno go kochałam żeby wierzyć rodzicom w coś co dla mnie było absurdem...

    Kolejny łyk wina, łzy spływają mi na zdjęcia. Wszystkie wspomnienia bolą...Chwytam kolejne zdjęcie. Było robione 3 lata później...Wigilia...Pamiętam jak za każdym razem obiecał mi, że już mnie nie uderzy i przepraszał wyznając miłość...A ja mu za każdym razem wierzyłam. Sama siebie oszukiwałam. Ale chciałam żeby było dobrze dla naszego dziecka. Wiedziałam, że Zayn pomimo tych wszystkich złych rzeczy to małą kocha ponad życie. I ona też kochała swojego tatę...Ale znowu się przeliczyłam brakło nam pieniędzy na życie a on ciągle pił...Musiałam coś zrobić. Moja decyzja była spontaniczna. Nie chciałam zostawić mojej córeczki, ale musiałam zapewnić jej jakąś przyszłość. Lepszą od mojej. Mając 29 lat spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i postanowiłam wyjechać za granicę do pracy. Lepsza perspektywa i lepsze pieniądze. Musiałam zostawić moją kruszynę z moimi rodzicami. Nie chciałam, żeby została z ojcem alkoholikiem. Po pół roku wróciłam odwiedzić rodzinę. To co zobaczyłam w ogóle mnie nie zdziwiło. Zayn spał pijany. Przełamałam się. Na mój tydzień pobytu w kraju zamieszkałam u rodziców. Nie chciałam żeby mała się stresowała i bała taty. Zayn zaczął mnie posądzać o zdrady przed wyjazdem do pracy tak mnie pobił, że zapomniałam jak się nazywam. Będąc na miejscu w pracy . Postanowiłam to zakończyć. To była chora miłość. Pełna żalu, chorej zazdrości i jego agresji. Musiałam patrzeć na dziecko. Chciałam żeby miała lepsze życie niż ja. Musiałam ją zostawić na długi czas żebyśmy mogły jakoś żyć. Nie chciałam żeby czegokolwiek jej zabrakło. Minął rok a ja nadal tkwiłam za granicą. Z mała rozmawiałam codziennie wieczorem. Z tego co mi mama mówiła Zayn cały czas pił. Bolało mnie to. Teraz byłam pewna...Chcę rozwodu...
Pewnego dnia po pracy mocno się zdziwiłam gdy zobaczyłam na telefonie 1 nieodebrane połączenie od mojej już 11-letniej córeczki. Od razu oddzwoniłam. Nigdy się nie spodziewałam wiadomości jaką usłyszę.
[T.I]-Córeczko coś się stało?-zapytałam zmartwiona.
[C]-Mamuś...Ta...Tatuś...On nie żyje...-powiedziała do słuchawki drżącym głosem po czym się rozpłakała.
   Wtedy świat stanął w miejscu. Mój mąż nie żyje. Tyran, który mnie zniszczył, ale również ojciec mojego dziecka ,którego w głębi nadal kochałam . Nie żyje. Nie czekając dłużej wsiadłam w pierwszy samolot i przyleciałam do domu. Wchodząc do domu czułam jego zapach.Rozpłakałam się jak dziecko. Zayn...Zapił się na śmierć.To jakim człowiekiem się stał go zabiło.Moja córka była w bradzo złym stanie . Zresztą ze mną też nie było najlepiej. Nadszedł czas pogrzebu.Był skromny. W małym gronie przeżywaliśmy ból. Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego z jakimi problemami mnie Zayn zostawił...

    A teraz siedzę pijąc wino,oglądając zdjęcia  użalam się nad sobą. Minął rok. Zayn zostawił nas z masą długów, które jako żona muszę spłacać. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Wdepnęłam w to co on. Zaczęłam topić smutki w alkoholu. Jestem egoistką. Wiem . Wiem, że ranię moją córkę,która przez to wszystko musiała szybciej dorosnąć. Ale jestem zbyt słaba i rozdarta. Pomimo krzywdy którą mi wyrządził i naszemu dziecku. Kochałam go. Przecież było dobrze na początku. Czemu los nas tak ukarał? Coś nas zgubiło..I wszystko zniszczyło...
    Ale przecież ja muszę wziąć się w garść, nie mogę popełnić błędów męża. Przecież mam dla kogo żyć! Wykręcam numer. który ostatnio zostawiła mi mama. Po trzech sygnałach słyszę w słuchawce:
-Tak słucham?
[T.I]-Chciałam podjąć się leczenia dla Anonimowych Alkoholików.-mówię na jednym wdechu.
  Chociaż wstyd mi prosić o pomoc . Wstyd mi, że alkohol stał się moją chorobą muszę to zrobić!
Mam dla kogo! Żeby moje dziecko było w końcu szczęśliwe !

2 komentarze:

  1. Świetny !:* pisz częściej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram:* Codziennie tu wchodzę i nic nowego :'( Pisz częściej, bo robisz to świetnie :*
      Pozdro i weny :*

      Usuń