HEJ HEJ!Tu Pati ;D Wrzucam kolejną część i ostatnią imagina o Harrym. Wielka szkoda, że nie dałyście rady dojechać do 10 komentarzy , ale jestem pełna nadziei, ze będzie lepiej. :)) I bardzo dziękuję i przysyłam buziaki osobom które są tak kochane i zostawiają po sobie jakiś znak!:** Myślę, że zostaniemy przy :
10 komentzarzy = nowy imagin .
Liczę na was kochane! I mam prośbę piszcie w komentarzach też sugestie z kim teraz chciałybyście imagina! Buziole i miłego czytania ♥ ;D
2 miesiące z Harrym minęły w zaskakująco szybkim tempie. Czas spędzony z nim był cudowny. Wakacje razem...Oraz odwiedzanie tak pięknych miejsc. Jestem szczęśliwa. Cieszę się, że podjęłam ryzyko i dałam szansę, żeby między nami coś rozkwitło. Czuję, że moje uczucia w stosunku do niego przerodziło się w coś poważniejszego niż zwykłe zafascynowanie i zauroczenie. Czuję euforię będąc przy jego boku. Z Harrym zwykłe oglądanie telewizji dla mnie staje się nie zwykłe. Radość, która we mnie tkwi jest nie do opisania. Gdy patrzę w jego oczy czuję się jak nigdy dotąd. Czy to jest właśnie miłość?Chyba tak...Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy...Harry musiał już wyjechać do pracy...Pocieszam się, że już minął tydzień i zostały jeszcze 3 tygodnie i znowu się zobaczymy...
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący na szafce nocnej telefon...Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
K-Słucham?
H-Hej kochanie!Jak Ci minął dzień?- Słysząc jego głos mimowolnie się uśmiechnęłam.
K-Całkiem spokojnie...Bez Ciebie obok jest nudno...-marudzę mu do słuchawki.
H-Kim...jeszcze 3 tygodnie i się zobaczymy.-tłumaczy mi.
K-Tak...tak, wiem.Nic nie poradzę, że za Tobą tęsknie.-odpowiadam.
H-Przecież wiesz, że ja też tęsknie, ale razem damy radę.- Jaki on jest kochany...
H-Kim idę spać bo rano muszę wstać.Ty też się połóż i się nie zamartwiaj skarbie.-mówi z troską w głosie.
K-Dobrze kochanie.Śpij dobrze.-mówię.
H-Dobranoc Kim.-mówi, po czym słyszę pikanie oznajmiające zakończenie połączenia.
I tyle musi mi wystarczyć przez następne 3 tygodnie.Jego głos co wieczór przez komórkę...Ech...jeszcze 3 tygodnie...cholera...
4 TYGODNIE PÓŹNIEJ:
Te 3 tygodnie były męczarnią. Czas nie ubłagalnie wolno płynął...Ale w końcu się doczekałam...Jednak coś się zmieniło. Od razu to po nim poznałam. I wyszło szydło z worka. Przyjechał tylko na tydzień...Tydzień...Tylko ja i on....Aczkolwiek to za mało...Czas zleciał za szybko, a ja znowu zostałam sama...Harry pocieszająco mówił, że zobaczymy się za 2 tygodnie znowu, ale co to da jeśli to będzie tylko weekend? Przykro mi, ale będę czekać.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ:
Rozmyślam nad spędzonym ostatnim czasie z ukochanym. Było świetnie, lecz czegoś mi brak...Nie wiem sama...Może za dużo oczekuję...Wiem, że Harry darzy mnie jakimś uczuciem, ale czy to jest miłość? Z mojej strony owszem. Jednak od Harrego nie usłyszałam tych dwóch ważnych słów. Pamiętam jak żegnałam go w dzień wyjazdu.
H-Hej mała, nie płacz. Nie rozstajemy się na zawsze.-pocieszał mnie.
K-Wiem, ale i tak mi ciężko znowu się z Tobą rozstawać.-mówię mu, przytulając się do jego torsu.
Staliśmy przez dłuższą chwilę przytuleni. Czas kiedy Harry będzie musiał odjechać Zbliża się coraz bardziej...Spojrzałam w jego zielone tęczówki.
K-Kocham Cię.-szepnęłam.
Poczułam jak zesztywniał jednak nie zdążył nic odpowiedzieć, bo w tym samym momencie jego kolega zawołał, że muszą się zbierać.
H-Kim...odezwę się jak dojadę.-pocałował mnie w czoło i odszedł.
A ja stałam tam zażenowania tą sytuacją i tylko patrzyłam jak odjeżdża...Niestety nie doczekałam się tych dwóch magicznych słów...
Przez kolejne 2 miesiące zaczynałam odczuwać pustkę. Coś zaczynało się psuć. Jednak nie chciałam w to wierzyć, miałam nadzieję, że będzie lepiej. Z Harrym już się przyzwyczaiłam...Przyjeżdżał co 2 tygodnie na weekend...W pewnym momencie jakkolwiek strasznie to zabrzmi poczułam się wykorzystywana...Jakby bańka mydlana z moimi marzeniami pękła bezpowrotnie...Nie było już czułości z jego strony. Po prostu przyjeżdżał, odpoczywał. A ja? Zaspokajałam jego potrzeby seksualne, a on nic nie mówiąc po skończonym stosunku odwracał się do mnie plecami i zasypiał. Może tak bardzo mnie to bolało bo go kochałam?Kochałam całym sercem...Jednak z jego ust tego nie usłyszałam...Psuje się między nami. To o co walczyliśmy, powoli się rozpada... tak jak domek z kart....
DZIEŃ PRZYJAZDU HARREGO:
K-Harry!-krzyczę rzucając mu się w ramiona. Lecz nie odwzajemnia mojego uścisku. Odsuwam się powoli od niego i jedynie co mogę dostrzec w jego oczach to zakłopotanie, które budzi we mnie strach przed tym co mogę usłyszeć.
H-Kim...musimy porozmawiać...-mówi cicho.
K-Co się stało?-pytam.
H-Może najpierw usiądziemy? -Lekko tylko potakuję głową i siadam obok Harrego.
H-Kim ... Kurde...Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć...
Coraz bardziej się boję tego co mogę zaraz usłyszeć. Podnoszę na niego wzrok i patrzę oczekująco.
H-Myślę, że to co było między nami się wypaliło...Lubię Cię i jest mi z Tobą dobrze, ale nic więcej.Nie chcę Ciebie dłużej zwodzić...
Nie wiem co powiedzieć... Spuszczam na dół głowę a łzy rozczarowania lecą po moich policzkach...Co za ironia...W podobny sposób potraktowałam Marcusa...
H-Proszę Cię skarbie nie płacz.-próbował mnie objąć jednak ja się odsunęłam.
K-Nie rozumiem. Co zrobiłam źle?-udaje mi się odpowiedzieć.
H-Kim to nie jest Twoja wina. Po prostu nie udało nam się, a nie potrafię patrzeć już dłużej na to jak cierpisz przeze mnie. A ja nie potrafię ci dać tego czego Ty oczekujesz...
Nic nie odpowiadam. Odwracam głowę w przeciwnym kierunku. Jedyne co słyszę to ciche "przepraszam" i drzwi zamykające się od mojego mieszkania... Stało się zostałam sama ze złamanym sercem. Jedyne co czuję to ból.
MIESIĄC PÓŹNIEJ;
Przez ten czas miałam nadzieję, że może wróci. Przemyśli to sobie, zatęskni i wróci. Ale nic takiego się nie stało. Ma kogoś. Musiał ją poznać będąc ze mną. Widocznie nie byliśmy sobie pisani. Chciałabym nie mieć mu tego za złe, ale nie potrafię. Moją duszę wypełnia żal. Przecież to nie tak miało wyglądać.
Jednak kij ma dwa końce...Nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. Ja zraniłam Marcusa i sama zostałam zraniona w ten sam sposób...Doigrałam się...Może kiedyś spotka mnie miłość i zaznam szczęścia...A wtedy będę się starać, żeby niczego nie zepsuć i budować wszystko od podstaw...Nie raniąc przy tym nikogo...
***
"Bo wiesz...głupim nazywa się człowiek, który mając kochającą Go osobę. Odrzuca ją. A robi to dlatego, bo myśli, ze potrzebna jest mu nowa dawka uczuć, a przede wszystkim wolność, ktora z biegiem czasu stanie się Jego największym wrogiem...''
***