sobota, 18 lipca 2015

ZAYN CZ.21

 HEJ HEJ :) MAMY NASTĘPNY ROZDZIAŁ :) SŁODZIAKI CZY KTOŚ MA POMYSŁ NA WYGLĄD TEGO BLOGA ? JA NIE BARDZO SIĘ NA TYM ZNAM ;/ KOMENTUJCIE IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁY :) MIŁEGO CZYTANIA I OPOWIADAJCIE CO TAM U WAS :)





Po upojnej nocy...tak upojnej..zdecydowanie ta była różna od wszystkich. Była namiętna, pełna romantyzmu, pasji a z mojej strony..i uczucia...Co mam powiedzieć ? Że chyba zaczynam się na poważnie zakochiwać ?  Ze zaczynam czuć coś czego ten zagubiony chłopak nigdy nie odwzajemni ? W ogól nie byłam w jego typie..jedyne co nas łączyło to to że oboje lubiliśmy rysować. Leżałam zerkając na śpiącego Zayna. Opuszkami palców błądziłam po jego opalonej , poranionej skórze. Jego twarz pokrywał delikatny zarost. Swoją drogą było mu w nim całkiem do twarzy. Może dlatego, że dodawał mu on trochę tego złego charakterku , a właśnie od tej strony poznałam Zayna. Oddychał spokojnie, miarowo. Jego klatka unosiła się i opadała w zaskakującym jak na niego płynnym rytmie. Ten tatuaż... On na prawdę zdobił jego ciało. Ani trochę nie szpecił. Długie rzęsy okajały te piękne brązowe oczy. Spokój przerywany tylko jego oddechem. Mogłabym tak cały czas. Uprawiać z nim miłość , zasypiać w jego ramionach a na końcu budzić się wcześniej od niego i podziwiać ten błogi spokój wymalowany na jego pięknej twarzy. Poruszył się delikatnie tylko po to bym po chwili mogła ujrzeć jego oczy. Przetarł je dość energicznie dłońmi i podniósł się. Rozejrzał dookoła i jego wzrok padł na mnie. Zmierzył moje prawie nagie ciało. Byłam okryta tylko cienkim kocem. Nie wiedziałam czy nie zacznie krzyczeć i histeryzować w końcu ten chłopak był tak bardzo zmienny. Miał humorki gorsze niż ja w trakcie okresu... On jednak tylko delikatnie się uśmiechnął...czyli że co? Że teraz mnie wyśmieje ?
- Czyli jednak mi się nie śniło. Dzień dobry piękna.
Złożył soczystego buziaka na moich rozchylonych ustach.
- Alex dlaczego milczysz ? Coś nie tak ? Boli.
-Nie! Nie.. nic mnie nie boli po prostu.. Bałam się twojej reakcji. Jesteś czasem bipolarny. Raz jesteś czuły i wręcz niewiarygodnie idealny, a po chwili zmieniasz się w kawał chuja..Wybacz!!!
Osz ..czasem na prawdę muszę przestać powtarzać to co przychodzi mi na myśl.. Zepsułam tę cudowną chwilę..A mogło być tak pięknie... tylko , że on..Znowu się śmieje... Co on dziś tak tryska radością ? Naćpał się czy jak?!
- Wiec mówisz, że jestem chujem hm ? No proooszzz... jakoś w nocy ani razu mnie tak nie nazwałaś,a krzyczałaś duużżoo i głośno ..teeeż
On się cholera jasna nabijał..Co za dupek !
- Zayn..no weź...
No i jak nic mam buraka... 
-Tak uroczo się rumienisz...
- A ty coś za długo jesteś kochany...
-Tylko ty się czasem nie zakochuj mała.. dobrze wiesz że ja i miłość to jak ogień i woda ..nie połączymy się
Tylko szkoda że ja nad tym nie panuję Zayn... Dobrze, że czasem człowiek ma myśli, że nikt inny ich nie usłyszy, że są moje i tylko dla mnie...
- Nie powiedziałam, że się zakochuję tylko że jesteś kochany a to jest wielka różnica..
Nie w cale nie ma dla mnie żadnej pieprzonej różnicy.
- Nic o tobie nie wiem Alex...
- Wiesz..Perrie w tedy na imprezie wykrzyczała wystarczająco dużo...
- usłyszałem to z jej ust , a ja chcę usłyszeć kilka faktów o twoim życiu od ciebie..
Milczałam..nie lubiłam o tym mówić...Bolał mnie ten temat..
-Alex spójrz na mnie..
Podniósł delikatnie dwoma palcami mój podbródek. Nie miałam innego wyjścia spojrzałam...
- Mała leżę tu teraz z tobą, a nie z nią, a ja przeważnie nie zostaje po seksie..
No WOW dobijaj mnie bardziej skurwielu..
-Nie rób takiej miny i nie wyzywaj mnie w myślach.
Otworzyłam usta żeby zaprzeczyć, ale on zrobił taką minę, że się poddałam .
-czemu nie chcesz mi nic o sobie powiedzieć ?
- A czemu ty jesteś taką zagadką ? Zayn nie oczekuj ode mnie czegoś skoro sam nie potrafisz się zrewanżować...
-Będziemy się kłócić czy jak ?Na prawdę miałem dobry humor..Nie spierdol tego może co ?
Już się nie odezwałam no bo i po co ? Zayn jest tak trudnym człowiekiem, że aż jest mi żal siebie samej. Zakochuję się w człowieku który jest niczym więcej niż tępą dzidą..Odwróciłam się plecami i dosięgnęłam jedną ręką koszulki Malika. Leżała najbliżej więc ją po prostu sobie wzięłam. Założyłam ją przez głowę, a w moje nozdrza uderzył ten powalający Zapach ciała Zayna. Dobrze , że ta koszulka była dłuższa bo nie miałam na sobie bielizny. Wstałam i po prostu podeszłam do szafy, wyciągnęłam ubrania i zasłaniając się drzwiami od szafy nałożyłam na siebie ubrania. 
- Idę pod prysznic...
Po tych słowach sobie poszłam. Odkręciłam najzimniejszą wodę. Przez moje ciało przeszedł przeraźliwy, przeszywający dreszcz. Mimo to było mi tak cholernie dobrze. Krople zimnej wody wbijały się we mnie niczym igły, ale czułam się z tym wspaniale. Najlepszym sposobem na ból jest spowodowanie go jeszcze więcej. Tak mówiła moja matka. Lepiej i tak nie będzie. Przymknęłam oczy powoli oswajając się z niską temperaturą, dopóki nie poszułam na swoim brzuchu czyichś rąk. Oczywiście, ze należały one do Malika. Słyszałam jak syknął, to pewnie nie z temperatury wody , ale z tego że opływała ona rany zadane mu niedawno. Jego dotyk mnie Uspakajał. Mimo iż w tym momencie tak bardzo go nie lubiłam...to tak na prawdę nie lubił go w tym momencie rozum ,a serce wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej do niego lgnęło. Wypuściłam powietrze i czekałam na jakąś reakcję z jego strony. Nawet nie krępowała mnie już moja nagość. Poczułam jak z każdą sekundą przysuwa się do mnie coraz bliżej. To wszystko było tak pogmatwane . Chciałam mieć skrzydła. Unieść się nad ziemię i już nigdy więcej nie postawić na niej mojej stopy. Zayn oparł swoją głowę o moje ramię i ciężko westchnął. 
- Alex.. Czemu zwiałaś...
- Bo mi się tak chciało..
- Nie bądź dzieckiem tylko odpowiedz normalnie..
- Wole być dzieckiem niż zachowywać się jak idiotka w przeciwieństwie do ciebie...
-To nie ja się naburmuszam za byle co..
-Ugh..jesteś idiotą! Nienawidzę cię..
Zayn zaśmiał się gardłowo i mocniej wtulił nos w moją szyję. No super i jeszcze mi chucha tam gdzie mam jeden z najczulszych punktów.,
- Ależ skąd Alexis.. W cale się nie gniewasz..
Przyssał się do mojej szyi , a ja z niekontrolowanej przyjemności cicho jęknęłam. On dokładnie wiedział jak ma załagodzić zaistniałą sytuację. Głupi, idiotyczny, seksowny dupek.
- Masz bardzo seksowne ciało..
- Mam małe pier..
- Lepsze małe a naturalne uwierz mi, ale proszę cię przejdźmy do sypialni zaraz mi coś zamarznie i już do niczego się nie przydam..
- Co..cooo ?! Nie Zayn ja już nie chcę uprawiać seksu . Wyłaź świrze.
- Zero z tobą zabawy Alex..
- A  z tobą za to dużo i rozrywki i nerwów i wszystkiego po trochu Malik...

wtorek, 9 czerwca 2015

Zayn cz.20

 WITAJCIE !! TAK SIĘ CIESZĘ, ŻE MIMO IŻ MNIE NIE BYŁO WY NADAL ZAGLĄDALIŚCIE NA TEGO BLOGA! JESTEM WAM NA PRAWDĘ WDZIĘCZNA:* DALIŚCIE MI NIEZŁEGO KOPA KOCHAM WAS ZA TO :) ALE MAM JESZCZE JEDEN KOMUNIKAT.. DZIĘKUJĘ OSOBIE KTÓRA "UKRADŁA" JEDNO Z MOICH OPOWIADAŃ I WYSŁAŁA JE DO BRAVO... JAK NIE MASZ SWOICH POMYSŁÓW TO NIE KRADNIJ MI !






Wskazał na dziewczynkę stojącą opodal drzwiczek do klatki z kluczem w ręku.
- ten chłopiec to ja tu nic się nie zmieniło, a ta dziewczynka to jesteś ty.. Trzymasz klucz... Klucz do mojej klatki.. Tylko ty możesz mnie z niej uwolnić Alex...
- Zayn..
Przez łzy nie mogłam wydusić słów które tak bardzo cisnęły mi się na język..
- Ufam ci Alex..
- Ufam ci Zayn... 
Tak bardzo chciałam żeby uwierzył w siebie . Tak bardzo chciałam, żeby nigdy ode mnie nie odszedł.Chciałabym go teraz narysować...
- Zayn.. czy ty...czy ja..
Zaśmiał się a ja od razu spuściłam wzrok. Ja na prawdę zawsze muszę się tak strasznie jąkać jak rozmawiam z atrakcyjnym chłop...mężczyzną?
- Mów maleńka
- Ja chciałabym..cię narysować..teraz...
- Zgadzam się ale tylko w tedy kiedy ja potem będę mógł narysować ciebie. Każdy twój szczegół. Wiem że zwiałem za pierwszym razem.. miało być magicznie ale nie było..no przynajmniej nie końcówka..
-Och zamknij się ... zrób ze mną co chcesz bo podobno sobie ufamy prawda? Tamten moment mimo wszystko był jednym z moich najlepszych w życiu..te świeczki.. TY sam.. to ty byłeś dla mnie tym najpiękniejszym. Widziałam twoje piękne brązowe oczy które mówiły mi nie martw się ja tu jestem, jestem twoim upadłym aniołem ale zaniosę cię aż do nieba. Jeśli chcesz ... namalujesz mnie...CAŁĄ...
Zayn oparł swoje czoło o moje i na chwilę się zamyślił, a ja gładziłam opuszkami palców jego idealnie nieidealną twarz. Starałam się zapamiętać jej fakturę. Chciałam o niej śnić. Chciałabym móc kontrolować sny.. W tedy Zayn może by się we mnie zakochał.. Chodź na jedną jedyną noc..\
- Alex... ale ja... nie narysujesz mi tych cholernych siniaków i rozcięć prawda?
- Narysuję .. a wiesz dlaczego ? Bo chce uwiecznić ten jeden konkretny moment.. Zdejmij koszulkę chcę też ten tatuaż.
- Tak jest o pani..
przeszliśmy do pokoju Zayn usiadł na łóżku i cierpliwie słuchał moich instrukcji. Rysowałam. Jego twarz . policzki, usta, oczy, włosy, rany, siniaki... A on cały czas patrzył na mnie. Tylko kilka razy widziałam jak mrugał. Siedział i po prostu na mnie patrzył. Ale ten wzrok ani trochę mnie nie obarczał. To było nawet przyjemne. Przy ostatnim muśnięciu ołówkiem spojrzałam na swoją kartkę i na jego twarz i byłam wielce zadowolona. Wyszło idealnie. Mój idealnie nieidealny Zayn. Być może on kiedyś odejdzie , ale zostanie mi chociaż uwieczniony na tym skrawku papieru taki jaki był właśnie w tym jednym konkretnym momencie. Taki mój i tylko dla mnie. Musiałam się zamyślić bo nawet nie zauważyłam jak Malik stanął tuż za mną obserwując swój portret. Czułam jego oddech na swojej szyi.
-Masz do tego talent, ale teraz zmiana. Nie zakrywaj się przede mną widziałem cię już nagą. Masz piękne ciało. Ja dałem narysować ci swoje wady ty dasz mi narysować swoje.
Jej on już widzi moje wady.. a podobno się ich kobiecie nie wytyka. Ja już nie wiem. Może idealna nie jestem..
-Przestań myśleć chcę cię namalować bo jesteś piękna. Chcę poczuć każdy twój kształt jeszcze raz ale na papierze. Proszę..
Ja mu przecież ufam. On mi przecież też...
- Przecież się zgodziłam nie ? 
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco i powoli zaczęłam zsuwać z siebie ubrania. Wszystkie. Stanęłam przed nim naga i nawet nie próbowałam się zasłaniać. Nie wstydziłam się. Oczy Zayna stały się jeszcze ciemniejsze. Wskazał żebym się położyła i tak też zrobiłam. Wziął do ręki kartkę, podstawkę i ołówki. Zaczął malować. Już wiem jak musiałam wyglądać ja z jego perspektywy. Malował mnie długo i przez ten czas nie odezwał się ani słowem. Ja także cierpliwie czekałam aż skończy. Po godzinie lub dwóch głośno wypuścił powietrze i uśmiechnął się sam do siebie. Podniosłam się i podeszłam do niego. Ten chłopak mnie zadziwiał. Tam byłam ja..ja byłam piękną kobietą...ja miałam skrzydła... Zayn odwrócił do mnie wzrok, położył delikatnie rysunek na stoliku spojrzał mi prosto w oczy i pociągnął mnie za rękę tak że wylądowałam na nim na łóżku. Wpił się gwałtownie w moje usta a ja automatycznie oddałam pieszczotę. Błądził rękoma po moim nagim ciele, a ja nie byłam mu dłużna i z wielką szybkością , a zarazem delikatnością zdjęłam z niego ubrania. Leżeliśmy nadzy i piękni. 
- Kochaj się ze mna Alex..
- Nie Zayn...
- Ja..jasne..ja..
- To ty się ze mną kochaj Zayn..

środa, 3 czerwca 2015

Przeczytajcie pilne !!!:)

Zdecydowałam się powrócić na bloga :) A tak poza tym co wy na to żeby dodatkowo publikować opowiadania na wattpadzie ?:)

środa, 17 grudnia 2014

Zayn cz.19

 Hej kochani !! Nie było mnie długo, ale niestety brak weny dał się we znaki;/ Kochani chcę podziękować za to że nadal zaglądacie na bloga. Mam już pomysły na kilka następnych rozdziałów ,ale.. Kontynuacja opowiadania pójdzie do przodu i obiecuję że z duuuużo mniejszymi przerwami jeśli się postaracie i zobaczę mega dużą aktywność! Piszcie jak wy widzielibyście losy dwójki naszych bohaterów! plus w następnym rozdziale poznamy dokładnie postać Liama!:) Pamiętajcie chcę was zobaczyć komentujcie ! Buziaczki;**


No i super. Adrenalina zeszła i oboje mogliśmy odetchnąć. Nadchodzi nowe życie które tym razem chcę przeżyć z pełnym entuzjazmem. Mogę to zrobić mogę walczyć, mogę być silna, mogę skończyć studia, mogę pomagać, mogę w końcu nauczyć się kochać...
- Alex mogę Cię o coś zapytać?
- Tak jasne pytaj o co tylko chcesz partnerze
- czy to byłaś kiedyś...no wiesz zakochana ?
- Nie wiem.. chyba nie..
-a w Zaynie ?
- Coś możliwe że zaczynało się dziać ale chyba wygasło..on nie traktował tego poważnie...Ja chyba też.. po prostu już jakoś przestało mi zależeć.. chciałabym żeby był normalny jak ty ale on.. jest jedynyw  swoim rodzaju i..
- I ciągnie was do siebie jak cholera..
- Co?! o czymm ty mówisz Hazz?
- wiem że skierował te całe słowa o pieprzeniu w twoim kierunku i wciągnął cię w to całe gówno ale .. ale to mój brat a ja mimo że się praktycznie unikamy jak ognia znam go potrafię wyczytać jego emocje z jego oczu.. są prawie czrane a jednocześnie tak bardzo przejrzyste .. On coś do ciebie czuje jako twój przyjaciel proszę cię żebyś pomogła mu wyjść na prostą...nie słucha mnie, naszej mamy nawet ojca ale słuchał się ciebie..
- Nie prawda.. w cale się mnie nie słuchał...
- Uwierz że słuchał... pokazał twardziela ale w środku beczał jak mała dziewczynka.. idź do niego mnie i tak nie pokochasz..zbyt kręcą cię niegrzeczni chłopcy ale ja jako twój najlepszy przyjaciel jestem tu na każde twoje skinienie pomóż mi i mojej rodzinie Alex..Jesteś naszą ostatnią nadzieją...
Spojrzałam w jego przepełnione żalem, smutkiem i nadzieją oczy.."Siedzimy razem w jednej klatce Zayn". Moja podświadomość przypominała mi te słowa niczym mantrę... Jestem w amoku. Tonę w tym oceanie. Gdzie jest to lepsze życie , to do którego tak bardzo chciałam uciec.. Gdzie moja radość? Zastąpił ją smutek.. Gdzie moja miłość? Być może ona w ogóle nie istnieje... Gdzie przyjaźń? Przyjaciele odeszli bo nie udźwignęli ze mną moje krzyża.. Gdzie rodzina ? Nigdy , przenigdy jej nie było..
- Alex?? Alex.. słuchasz mnie ?
- Ja... ja muszę do niego iść..
Zobaczyłam jak się uśmiecha , a po chwili uraczył mnie tak prostym ale jakże kojącym gestem. Po prostu mnie przytulił..
Po chwili już go nie było poszedł.. a ja ? A ja zerwałam się na równe nogi i ruszyłam biegiem w stronę swojego pokoju w akademiku. Nie zrobię nic na siłę po prostu postaram się mu pomóc bez czystej ingerencji w jego życie. Chcę żeby miał rodzinę zasłużył na nią mimo tego jak okropnym dzieckiem potrafił być dla swojej matki. Nie jest złym człowiekiem. Skrzywdził mnie ale to jest jego tarcza przed światem.. Zasłaniać się otoczką złego chłopca a w środku konać z rozpaczy. Kiedy stanęłam przed drzwiami pokoju stanowczo , ale mimo wszystko delikatnie weszłam do środka. Jego osoba była do mnie odwrócona plecami. Zayn leżał na swoim łóżku, niby wszytsko normalnie ale jednak coś przykuło moją uwagę.. Jego kurtka leżała poszarpana przy krześle. Powoli podeszłam do niego..Myślałam że może śpi.. położyłam swoją dłoń na jego ramieniu a on automatycznie ją strącił. Odskoczyłam przerażona , ale nie z tego jak zareagował tylko z tego jak wyglądał. Obrócił się z wielkim jękiem a ja nie mogłam zrobić nic jak zasłoniłam sobie usta dłonią a z oczu popłynęły pojedyncze łzy przerażenia. Podbiegłam do niego i uklękłam przy jego poturbowanym ciele .
- Jezus Maria kto ci to zrobił ?!
- A co cię to interesuje idź sobie do mojego braciszka!
- Zayn przestań ! czemu tak mówisz powiedz kto zrobił ci taką krzywdę ?! No kto do cholery jasnej  ?!
- Nie twój..pieprzony interes...
Nigdy w życiu nie widziałam go tak obolałego.. Mój biedny Zayn...Rozmowa z nim nie miała sensu więc podjęłam inną taktykę. Obeszłam łóżko i położyłam się twarzą do niego. Spojrzałam mu w jego smutne oczy i mi samej zaszkliły się pod wpływem tego wzroku. Położyłam delikatnie dłoń na jego rozciętym policzku ocierając część prawie zaschniętej krwi. Zamknął oczy pod wpływem mojego dotyku a mi pękło serce i wszystkie złe rzeczy jakie do niego żywiłam prysły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Mogłabym..mogłabym cię opatrzyć ?
- Jasne...dlaczego tu przyszłaś?
- Bo brat którego tak bardzo nienawidzisz dostrzegł w tobie więcej dobrego niż możesz ty sam sobie wyobrazić... Widzisz?  Nie wszyscy widzą w tobie złego człowieka Zayn.. Nawet twoja mama ma twoje zdjęcia w całym domu
- To mój ojciec ...to on mnie tak urządził...
Że co ?!
- Zayn..dlaczego ? Przecież ty trzymałeś zawsze jego stronę..nic już z tego nie rozumiem..
-Powiedziałem mu że chce pójść na święta do domu.. zobaczyć się z mamą..nie wiem... powiedział że jestem skurwysynem.. i zagroził że mnie wydziedziczy więc nazwałem go chujem i bezdusznym palantem no i dostałem...nie umiałem się obronić.. dla ciebie chciałem... nie jestem złym człowiekiem sama mi to mówiłaś..
Moje oczy zaszkliły się jeszcze bardziej niż wcześniej , a serce wyrywało się z piersi. Dotknęłam delikatnie dłonią jego policzka i wpatrywałam się w te czarujące prawie czarne tęczówki.
- Przepraszam..
Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.. Obiecałam mu że nie odejdę chodźby nie wiem jakie świństwo mi uczynił..W końcu ja i on to jedna klatka... I żadne z nas nie posiada do niej klucza... Tak bardzo chciałabym go mieć przy sobie. Opiekować się nim. Patrzeć jak co rano jego zawsze idealnie postawiona grzywka opada mu na czoło kiedy spokojnie śpi, podziwiać ten najbardziej idealny szczery uśmiech na całej ziemi, przytulać do jego serca które przyspiesza swoje bicie tak samo jak moje w jego obecności.. Oddawać mu ciało i dusze a w zamian nie chcieć kompletnie nic.. 
-Mogłabym..opatrzyć ci te rany ? Krwawisz...
Spuściłam wzrok, gdyż jego spojrzenie było dla mnie stanowczo za ciężkie szczególnie kiedy  nie potrafiłam wyczytać z jego wzroku żadnych emocji.. Nie białe...nie czarne..szare jak córka kamienia..
Nie odpowiedział tylko niezauważalnie skinął głową. Tak bardzo chciałam go przytulić , ale nie mogłam. Każdy dotyk mógł być dla niego teraz toksyczny. Udałam się do łazienki i wzięłam z niej apteczkę po czym wróciłam jeszcze raz ale tym razem uważniej zlustrowałam jego ciało.
- Mógłbyś usiąść... nie chcę żeby woda utleniona wleciała ci w oko...czy coś...
W tym momencie mocno szarpnął mnie za koszulkę tak że wylądowałam na nim. Chciałam się podnieść.. to było tak nieoczekiwane.. Nie chciałam poranić go  bardziej, ale nie pozwolił mi się odsunąć stanowczo trzymając moje ciało przy swoim. Byłam cholernie stęskniona..Minął tak krótki czas, ale ja.. nie mogę się od niego oddalić..nie wiem jakie będą konsekwencje. Wiem że ten idealny chłopak nigdy nie będzie w stanie mnie pokochać , a ja wiem że prędzej czy później to stanie się ze mną.. Nie będę potrafiła się obronić, ale ja... ja nawet nie będę chciała... Apteczka wypadła mi z rąk i oplotłam nimi szyję chłopaka wplatając palce w te cudowne włosy. Oddałam pocałunek jeszcze zachłanniej niż on. Potrzebowałam tego.. cholera czułam się jakbym zażywała ostrą dawkę ekstazy. Nie walczyłam z jego dotykiem, wręcz przeciwnie reagowałam na każde drobne muśnięcie mojej skóry. Teraz w tej chwili..Żyliśmy w strefie ciszy..żyliśmy poza słowem.. Znamy smutek nie znając radości..Mamy serce nie mając skóry ani kości.. Syknął, na co od razu się od niego odsunęłam.
-Ja.. Zayn ja przep.
- scałuj ze mnie wszystko Alex.. Cały ból... Wszystko ..proszę...
Spojrzał na mnie zaszklonymi oczyma a ja po prostu musnęłam opuszkami palców każdy kolejny siniak, każdą ranę, każde najmniejsze zadrapanie.. Całowałam każde to miejsce gdzie zadano mu ból, ale najbardziej jego serce...ono było poranione najbardziej, gdyż nosiło w sobie kule od pistoletu nazwanego życiem. Zdejmowałam pojedynczo części jego garderoby ale coś mnie zatrzymało.. Tatuaż...Patrzyłam na niego i w tedy już wiedziałam... Moje serce już dawno się do niego wyrwało..
- Przerobiłem,a raczej dorobiłem go troszkę .. Spójrz..
Wskazał na dziewczynkę stojącą opodal drzwiczek do klatki z kluczem w ręku.
- ten chłopiec to ja tu nic się nie zmieniło, a ta dziewczynka to jesteś ty.. Trzymasz klucz... Klucz do mojej klatki.. Tylko ty możesz mnie z niej uwolnić Alex...
- Zayn..
Przez łzy nie mogłam wydusić słów które tak bardzo cisnęły mi się na język..
- Ufam ci Alex..
- Ufam ci Zayn...

piątek, 14 listopada 2014

Zayn cz.18

HEJO HEJO ! Z OKAZJI TEGO ŻE ZDAŁAM PIERWSZE KOLOKWIUM POSTANOWIŁAM DODAĆ NOWY ROZDZIAŁ ;P WEJŚĆ JEST NA PRAWDĘ DUŻO ALE NADAL MAŁO KOMENTARZY.. CIĘŻKO SIĘ PISZE BEZ MOTYWACJI ;C IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ :) LICZĘ NA WAS KOCHANI :)


Życie Zayna Malika było dla mnie skończonym rozdziałem i nie zamierzałam nawet obarczyć go jednym przelotnym spojrzeniem. Reguła jest regułą. Ja nigdy nie będę nią. A jego gra staje się moją grą tylko tym razem ja ustalam zasady...
Nie mam zamiaru jakoś kręcić przed nim biodrami czy coś. Mam swój honor. Ok przespałam się z nim ale wiele dziewczyn robi tak przez cały czas co noc lądując w łóżkach innych facetów więc wydaje mi się że nie jestem znowu aż taką złą dziewczyną. Skupiłam swój wzrok na Harrym i mimowolnie szeroki uśmiech rozświetlił moje usta. Chłopak na prawdę miał powodzenie. Chyba nawet większe niż Zayn być może dlatego że nie waliło od niego fajkami na kilometr. Jego energia wprost działała też na mnie. Odwrócił się na ułamek sekundy i puścił mi oczko a ja automatycznie uniosłam dwa kciuki w górę. Po chwili lokowaty Adonis ruszył w moją stronę. Podszedł i spojrzał tymi swoimi zielonymi błyszczącymi oczami
- Mógłbym prosić Pania do tańca Panno Alexis ?
- Ależ oczywiście Haroldzie 
 Porwał mnie na parkiet już w mniej formalnym stylu i akurat trafiła nam wolna melodia. Brzmiała trochę dziwnie po uprzednich ciężkich klubowych rytmach ale w takich ramionach którz by narzekał ? Harry nieśmiało położył swoje duże dłonie na moich biodrach a ja uśmiechnęłam się do niego dodając mu tym samym otuchy i pewności siebie. Przebłyski strachu błyszczały w jego oczach ale po chwili zastąpiło je uczucie ulgi gdy oplotłam swoje dłonie wokół jego szyi. Wtuliłam się w zagłębie pomiędzy jego szyją a ramieniem i muszę przyznać chodź na prawdę z tym walczyłam było mi cholernie przyjemnie.
- Po prostu kołysz się w rytm muzyki Harry.. Wyobraź sobie że nie ma tu nikogo oprócz nas .. zamknij oczy i po prostu sobie to wyobraź i rozluźnij się..
- Ale ja ...nie potrafię tańczyć do wolnych piosenek..
- Zamknij oczy i wsłuchaj się w rytm spójrz ja tu jestem trzymam cię jeśli upadniemy to razem
 Uśmiechnęłam się pokrzepiająco a on wyraźnie tym razem już na prawdę rozluźnił spięte mięśnie. Ja też zamknęłam oczy i razem kołysaliśmy się praktycznie stojąc w miejscu ale czułam się jakbym unosiła się nad ziemią. Trzymał mnie delikatnie ale jednocześnie na tyle mocno żebym nie upadła. Złapałam się na tym że porównywałam przez chwilę Harrego i Zayna i ku uciesze swojej .. Zayn w tym rankingu wyglądał na prawdę marnie. Harry był taki słodki był taki...niewinny...nie czułam się przy nim gorsza... wiem że Zayn może być czuły, opiekuńczy ale on nie jest typem człowieka z kim można się po prostu związać... To zgorzkniały psychopata i seksoholik. Kiedy melodia ucichła odsunęłam się od Harrego na mały dystans wyrywając się z mojego prywatnego sacrum i delikatnie otworzyłam oczy chodź w cale nie chciałam tego robić muszę przyznać..
- Ja..my.. na prawdę tańczyliśmy..
- Jesteś świetnym tancerzem Harry
Nie myśląc delikatnie cmoknęłam go w policzek, chodź te usta tak bardzo zapraszały do połączenia się w jedność. Boże co się dzieje ..
- Prze... przepraszam nie chciałam... to samo tak jakoś
- Wiem ... Może.. wiesz co ? Mam dość wyrywania lasek jak na jeden wieczór chodźmy do mnie i tak zostawiłaś tam książki a możemy obejrzeć razem jakiś film 
- Pewnie
Ruszyliśmy a tuż za drzwiami poczuła  szarpnięcie za ramie.
- co do cholery.. Zayn czego chcesz ?!
-Wychodzisz z nim ?
- ten ktoś ma imię i nie waż się obrażać Harrego w moim towrzystwie!
- NAgle się zaprzyjaźniliście? 
Spojrzałam na Harrego i dumnie się uśmiechnęłam.
- Zaczynamy wspólny nowy etap w naszym życiu.
- I co teraz on będzie cie pieprzył? Ja odwaliłem całą czarną robotę, rozdziewiczyłem cię i weźmie sobie ciebie ?!
Bluzgał mi a w jego oczach lśniły łzy. jego oczy były jego największym błogosławieństwem i szczerym przekleństwem jednocześnie. Harry już chciał się odezwać ale go zatrzymałam skinieniem ręki.
- To dziwne Zayn..Teraz gdy nie możesz mnie mieć nieoczekiwanie mnie pragniesz , kim ja dla ciebie jestem ? Za kogo ty się masz ? Sprawiało ci przyjemność to jak oglądałeś mnie zaćpaną i zakrwawioną ? Jarało cię to ?! Otóż mnie ani trochę...Ty zwyczajnie kochasz mieć tę świadomość że mnie łamiesz ale spójrz stoję tu przed tobą w jednym kawałku , uśmiechnięta u boku przyjaciela którego ty jesteś tylko nędzną chińską tanią podróbą...Mieszałeś mi w głowie Zayn .. to właśnie umiesz robić najlepiej.. byłeś jedną wielką pomyłką.. Chociaż z drugiej strony ci dziękuję bo wiesz co mimo wszystko w nocy było całkiem fajnie ja mam satysfakcję i tego tu przystojnego mężczyznę u boku a ty masz koło siebie wytapetowaną blondi z małym ubytkiem w szczęce która nie może ci dać nic oprócz swojego tyłka.
 Uśmiechnęłam mu się prosto w twarz dostrzegając dopiero że koło nas zebrał się nie mały tłum. Gramy w mojej grze.. na moich zasadach.. game Over Malik...
 Wzięłam Harrego za rękę i przeszłam z nim dumnie przez tłum gapiów szeroko rozpościerających swoje oczy. 
- Ale mu przygadałaś.. prawie się popłakał!! 
- nigdy więcej nie daj sobie wmówić że jesteś bezwartościowym człowiekiem Harry.. Bo to jak wielkie masz serce okazałeś mi już nie znając mnie.. Podjąłeś się próby pomocy dziewczynie która nie raz sięgnęła po prochy ale wiesz co ?? Od dziś koniec beznadziejnego użalania się nad sobą .. ja biorę w torbę więcej pewności siebie i zostawiam przeszłość za sobą a ty zrzucasz mundurek grzecznego Marcela i otwierasz serduszko na te wszystkie dziewczyny które dziś mdlały na twój widok jasne ?!
- JASNE !!
No i super. Adrenalina zeszła i oboje mogliśmy odetchnąć. Nadchodzi nowe życie które tym razem chcę przeżyć z pełnym entuzjazmem. Mogę to zrobić mogę walczyć, mogę być silna, mogę skończyć studia, mogę pomagać, mogę w końcu nauczyć się kochać...

wtorek, 11 listopada 2014

Zayn cz.17

- Zayn miał ty 17 lat.. Poczułam zapach męskich perfum, odwróciłam się i prawie zemdlałam..
- Ha...Harry ?
To co zobaczyłam było istnym cudem . Te włosy..styl..tatuaże.. Matko on miał ich chyba więcej niż sam Zayn chociaż... tu pewna nie jestem..To nie był Marcel...To był chodzący cholerny sex... Usytuowany w jednej skromnej na pierwszy rzut oka osobie..
 - Poznaj prawdziwego mnie Alex...
Tak słodko się uśmiechnął, ale z jego oczu popłynęła samotna łza. Instynktownie podeszłam do niego i ją otarłam.
- Co się dzieje czemu płaczesz ?
Mówiłam cicho i łagodnie niczym do małego wystraszonego dziecka.
- Spójrz... Na mnie i na Zayna...
- Hazz...ja nap...
- Nie ...ja wiem co chcesz powiedzieć ale proszę cię wysłuchaj mnie bo jesteś od niedawna osobą na której na prawdę mi zależy.. Nikt nie wie jaki jestem na prawdę...nawet nie znają mojego prawdziwego wyglądu..Wolę maskować się w skórze Marcela żeby nie wchodzić mu w drogę.. Spójrz.. on i tata zabrali mi i mamie wszystko.. Moja mama nadal kocha tatę ale kiedy chciała z nim ostatnio porozmawiać , chociaż się pogodzić ... Dla nas , dla mnie i dla Zayna.. Moja mama na prawdę chciałaby żebyśmy z Zaynem  żyli w zgodzie żeby on chodź raz powiedział do niej mamo.. Tylko tyle.. Zawsze miał dziewczyny, pieniądze..ojca i zero szacunku do ludzi którzy mimo tego że zniszczył im życie kochają go... Zapomniał... Z czasem o nas zapomniał... Ale my nie zapomnimy. Słyszę czasem wieczorem jak mama płacze za ścianą ale nie mogę jej przytulić bo mi w tedy na to nie pozwala ale wiesz co ? Wiem że ciebie już też zmanipulował...ale chciałbym żebyś chociaż raz mnie pocałowała.. Tylko raz... Potem pozwolę ci do niego odejść...
- Nie chciałam go bronić... Zeszłej nocy doszło do czegoś między nami..Potem mnie zostawił i wrócił do Perrie.. Widziałam ich.. A ty Harry.. Zayn w ogóle nie zasługuje na takiego brata i taką mamę. Gdybym ja miała taką rodzinę oddałabym wszystko żeby ją przy sobie zatrzymać. Teraz wiem że poznanie Zayna było wielkim błędem i na prawdę chciałabym wymazać go z swojej pamięci, ze swojego życia.. Nie ma pomiędzy nami żadnego uczucia ja po prostu... chciałam zobaczyć jak to jest mieć swoją bratnią duszę która nauczy cię życia.. Chciałam wzamian za to pomóc jemu, ale on odrzucił moją pomoc.. Odebrał mój największy skarb kradnąc tym samym resztkę mojej godności.. Na dodatek muszę dzielić z nim  pokój a nie mam dokąd pójść..i uwierz jak bardzo chciałabym cię pocałować, tak nie mogę ... Bo ostatnią noc spędziłam z twoim bratem... 
Nic nie odpowiedział tylko na prawdę czule mnie do siebie przytulił. Tak bardzo tego potrzebowałam... nie panowałam nad łzami które usilnie znalazły ujście z moich oczu.
- Rozumiem malutka ale ej.. nie będziemy się dziś smucić. Spójrz na mnie. Wytrę ci teraz łezki zjemy sobie obiad bo nie wiem już czy to mój czy twój brzuch tak głośno burczy, a potem pouczymy się chwilę i możemy obejrzeć jakiś film co ty na to ?
Nic nie powiedziałam tylko przytaknęłam nieśmiało się uśmiechając, aż do głowy wpadł mi pewien pomysł..
- A nie chciałbyś się trochę zabawić ?
Hazz zrobił wielkie oczy a ja od razu instynktownie w myślach waliłam głową w gruby mur. Alex jesteś głupia..
- Nie tak ! Chodziło mi ze może byśmy coś zjedli a później poszlibyśmy na imprezę. Chciałabym żebyś zobaczył że w niczym nie jesteś gorszy od Zayna a twoja uroda na serio jest porażająca..
- Pokaże ci króla parkietu mała a teraz siadaj jedz szybko i spadamy.


*2 godziny później*


klub był pełen tańczących ludzi a zapach tworzyła mieszanka alkoholu, spoconych od tańca ciał i mimo wszystko muszę przyznać że pachniało też seksem. Nigdy nie byłam w taki  klubie ale podobało mi się. Na prawdę mi się podobało z zamyślenia wyrwał mnie Harry który przyciągnął mnie do siebie kierując w stronę baru. Zamówił jakieś dwa kolorowe drinki których nazwy nie zapamiętałam.. ale były dobre to wystarczyło..
- Ej na prawdę się na mnie gapią! Dziewczyny się na mnie gapią !!
 Krzyknął rozentuzjazmowany. Uśmiechnęłam się widząc nowego przyjaciela tak przejętego swoim wabikiem na płeć przeciwną.
- No idź zagadaj do którejś ja sobie poczekam i prze na twoje popatrzę na twoje podboje no już szoruj! Tylko pamiętaj.. Zabezpieczaj się 
Uśmiechnęłam się szeroko a on sprzedał mi kuksańca w bok i ruszył w bój. Całkiem nieźle mu szło mi w sumie też czas mijał przyjemnie gdyby nie to że zobaczyłam Malika a na jego kolanach usadowioną Panne Edwards czy jak jej tam.. Żenujące wręcz.. Myślicie pewnie że rzuciłam się na parkiet ocierając o jakiegoś napalonego kolesia co ?! Otóż nie. Życie Zayna Malika było dla mnie skończonym rozdziałem i nie zamierzałam nawet obarczyć go jednym przelotnym spojrzeniem. Reguła jest regułą. Ja nigdy nie będę nią. A jego gra staje się moją grą tylko tym razem ja ustalam zasady...

czwartek, 30 października 2014

Zayn cz.16

  A OTO I ROZDZIAŁ :) JEŚLI ZOBACZĘ DUŻĄ AKTYWNOŚĆ POD TYM POSTEM BĘDĘ TO WSZYSTKO KONTYNUOWAĆ :) CO DO ZADANEGO MI PYTANIA ODNOŚNIE STUDIÓW TO STUDIUJĘ PRAWO I ADMINISTRACJĘ :)



Zayn :


O jasna cholera! Nie tak miało być... Te jej słowa "Jesteś zagubiony." To samo mówiła moja matka, kiedy ojciec po raz kolejny walnął jej w twarz,a ja jak ostatni dupek stałem u jego boku z kamiennym wyrazem twarzy patrząc tylko na ból i cierpienie osoby która kochała mnie nad życie... Nie wierzę że teraz mnie kocha..Alex nie wiedziała, ale te słowa do tej pory działają na mnie jak płachta na byka/ Nie mogłem tam dłużej zostać... Wziąłem swoje rzeczy , wsiadłem w samochód i pojechałem do Perrie.. Alex mogła mnie wysłuchać, sama mogła mi powierzyć wszystko, swoje najskrytsze sekrety, ale nie musiała mi matkować, ani udawać anioła stróża..Perrie była nieziemska.. Zawsze była dobra , ale dziś przeszła samą siebie. Sumienie jednak nie dawało mi spokoju. Po raz pierwszy w życiu bałem się konsekwencji płynących z moich czynów. Mimo to byłem zbyt wkurwiony żeby się powstrzymać. Po jak już wcześniej wspomniałem udanym seksie, postanowiłem po nią pojechać.Zdałem sobie sprawę że raczej sama nie trafiłaby do akademika. Całą drogę rozmyślałem co jej powiedzieć, aż w końcu doszedłem do wniosku że najlepszym rozwiązaniem będzie nie mówić po prostu nic. Żadnych zbędnych komentarzy , żeby nie pogorszyć swojej i tak już nędznej sytuacji.Wszedłem do drewnianego domku. Świeczki już pogasły, a posłanie....było..puste...Cholera gdzie ona polazła!? Po co ja się na to w ogóle godziłem! Byłem zły jak sam skurwysyn na wszystko na cały świat! No po co ci to głupku było ?!  Machinalnie ruszyłem do auta i objeździłem cały Londyn , ale Alex jakby rozpłynęła się w powietrzu.
. Postanowiłem że wrócę do akademika. Jak do rana się nie pojawi poproszę o pomoc Liama. Tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Otworzyłem mozolnie drzwi i zapaliłem światło. Alex leżała w łóżku, raczej spała, a obok niej ten idiota Niell czy Nuel a chuj mnie to właściwie obchodzi.Rzucił we mnie jakimiś zakrwawionymi szmatami.
-I co kurwa ?! Dumny jesteś z siebie ?!
- Co to jest ? I co ty tu właściwie robisz ?! Nie masz swojego lokum czy jak ?
- To są zakrwawione ubrania Alex! Taka pieprzona męska dziwka jak ty chyba wie że jak się rozdziewiczy dziewczynę to to właśnie może się stać !
Że Alex się jeszcze nie obudziła to cud.. Twardy sen ma laska...
- Jezu Niell..
- Niall matole..
- No nie ważne.. Szukałem jej pół nocy, więc nie miej do mnie pretensji i nie drzyj ryja.
- A to kojarzysz ?!
Uniósł w górę opróżnione puste woreczki. No to są chyba jakieś jaja...
- Alex się kurwa naćpała! Najpierw znalazłem ją zakrwawioną w jakiejś błotnistej kałuży nieprzytomną , potem chciała do ciebie w takim stanie wracać, a teraz się naćpała bo tobie zachciało się dymać twoją zakichaną ex !
- Ej nie unoś się .. Nic o mnie nie wiesz więc zamknij kurwa ryj i wypierdalaj!
Targnąłem go za ubrania i wyrąbałem za drzwi. Dobijał się kilka chwil, a później chyba zrozumiał że nie odpuszcze i raczej na pewno sobie darował..
W końcu spojrzałem na nią. Blada, rozmazana, spierzchnięte usta, a pod zamkniętymi oczami opuchnięcia/ Jej kruczoczarne włosy były rozproszone po całej poduszce niczym aureola nad głową upadłego anioła.. Cholera...przegiąłem i to ostro... Kilka godzin tak przy niej czuwałem , analizując w mojej głowie wszystko co zdażyło się tego jednego wieczora, aż w końcu i mnie Morfeusz zaprosił w swój senny rejs.


ALEX:


Przebudziłam się a moje powieki ważyły chyba tonę jak nie więcej, plus coś mnie jeszcze przygniatało. Ręka Zayna.. Delikatnie ją strzepałam nie budząc go przy tym. On jest toksyczny ... ten układ jest toksyczny.. Przespałam się z nim, on potraktował mnie jak dziwkę, naćpałam się i wszystko mi już na dzień dzisiejszy zwisa. Nie mam uczuć . Jestem z nich totalnie wyprana... To koniec dawnej Alex..  Zaczęłam się ogarniać , pakować  zeszyty i notatki. Zajmę się nauką to nie będę myślała o życiowych  błędach i potyczkach.
- Co robisz ?
To jednak się książę raczył obudzić. Najlepszą taktyką podobno jest milczenie , więc może warto ją opatentować
- Alex przepraszam cię ok?
I nagle moje odbicie w lustrze stało się zaskakująco fascynujące.
-A;ex odezwij się do mnie proszę, ja nie...
Położył rękę na moim ramieniu a ja instynktownie ją strąciłam.
- Nie. Dotykaj. Kurwa. Mnie.
Szybciej się odseparował na kilka kroków w tył.
- Przepraszam nie tak miało być, ale... no po prostu przepraszam...
- Co z tym twoim na zawsze przeciwko całemu światu?
Splunęłam sarkastycznie.
-Ja...
- Zamknij się.. Po prostu już się zamknij Malik. Mam cię już dość. Namieszałeś miw  głowie tylko po to żeby zaciągnąć mnie do łóżka, a następnie zniszczyć , fakt przeleciałeś mnie ale na twoje rozczarowanie Zayn.. Zniszczyć ci się mnie nie uda.
-Alex..
- Skończyłam już tę bezsensowną rozmowę.. Żegnam..
Wstałam i z udawaną gracją opuściłam to zaduszone pomieszczenie. Skierowałam się prosto na uczelnię. Myślałam że będę pierwsza, ale tam siedział już Marcel. Słodki z niego kujonek.
- Hej.. mogłabym się dosiąść ?
Zapytałam najmilej jak tylko umiałam.. Kurcze ten słodki kujonek mnie na serio onieśmielał.
- Pewnie Alex siadaj
-Marcel..
- Moje prawdziwe imię to Harry więc możesz się tak do mnie zwracać.. jeśli chcesz.
Kurde.. dużo informacji jak na raz do przetworzenia dla kogoś kto w nocy dość sporo wciągnął.
- Dobrze więc Harry.... ja bardzo chciałam.. przeprosić za tą sytuację kiedy znalazłeś mnie w toalecie.. no wiesz w tedy ja chciałam wziąć prochy...
- Nie ma sprawy na prawdę. tak cię tylko spytam.. Czy Zayn nic Ci przypadkiem o mnie nie wspominał? Tak jakoś...
- Jeśli chodzi ci o to że jesteście rodzeństwem to wiem....
- Nie o to chodzi.. Dobra zapytam wprost.. Umówisz się ze mną?
 Że co ?! Zeszłej nocy straciłam dziewictwo z Zaynem a dziś mam się umówić na randkę z jego rodzonym bratem ?!...O nie... mówiłam że za dużo do przetworzenia..
- Marcel, znaczy się Harry.. ja..
- To nie musi być randka.. Możemy się może razem .. pouczyć.. czy coś...
- Pouczyć mówisz?
- T..tak..
- No pouczyć.. pouczyć się możemy. 
Uśmiechnęłam się do niego. a on z świstem wypuścił powietrze z płuc. Aż tak się denerwował ?
- To może po zajęciach pójdziemy do mnie ?
- Dobrze nie ma sprawy.
 Fajnie będzie go tak bliżej poznać. jest sympatyczny i na swój unikatowy sposób przystojny.
Dzień na uczelni był dość męczący, byłam głodna i zmęczona, ale gdy zobaczyłam sylwetkę Harrego wyłaniającego się zza rogu zmęczenie od razu przeszło.
- To jak idziemy ?
- Jasne że idziemy
Uśmiechnął się promiennie
- Moja mama jest w pracy, wróci wieczorem, ale pisała że obiad zrobiła tylko trzeba go rozgrzać, więc jeśli jesteś chodź w połowie tak głodna jak ja to cieszysz się równie mocno jak ja.
- Oj chyba nawet ucieszę się troszkę bardziej.
po kilku minutach marszu dotarliśmy do małego przytulnego domku w jednej z spokojniejszych dzielnic Londynu.
-Witaj w moim małym królestwie
- Jejj..na prawdę tu ładnie, tak przytulinie, rodzinnie..
- Do tego domu zawsze będę wracał z uśmiechem na ustach
Oczy aż mu błysnęły szczęściem jak o tym mówił, szkoda że Zayn nie moze być taki jak on..
-Myślę że przy tobie nie muszę udawać Marcela+
- Oczywiście że nie musisz.. w sumie..
Odwróciłam się wyciągając soczewki, po czym założyłam an nos okulary Marcel się uśmiechnął.
- Wyglądasz uroczo. W ogóle już nie powinnaś nosić soczewek ładnie ci w okularach
- wstydzę się siebie w okularach..
- A nie powinnaś. Mogłabyś przypilnować kuchenki ? Ja tylko pójdę się przebrać i dosłownie za sekundkę cię wyręczę..
- Dobrze nie przejmuj się
Zajęłam się tym o co poprosił mnie Harry. Rozejrzałam się dookoła, na lodówce było przyklejone zdjecie.. Zyana..Wyłączyłam gaźnik i podeszłam bliżej. To niesprawiedliwe. Jak ten chłopak może odtrącać w tak okrutny sposób swoją rodzinę! Gdyby tylko mnie Bóg obdarzył taką rodziną..
- Zayn miał ty 17 lat..
Poczułam zapach męskich perfum, odwróciłam się i prawie zemdlałam..